(….) przebywający w USA Pan Komorowski wręcz narzucał nam udział w głosowaniu, twierdząc mniej więcej nie dosłownie, ale tak to zrozumiałem, że jeżeli nie zagłosujemy, to będziemy mieli problem ….. z demokracją.
To nie jest nic nowego. Zwykle jakieś 2,3 dni przed samym głosowaniem kandydaci zapominali już o swoich programach, deklaracjach, a skupiali się na tym, aby w jak najbardziej okazały i przekonywujący sposób zachęcić wyborców do pójścia do urn. Chciałbym też zwrócić uwagę na fakt, że informacje o frekwencji w głosowaniu nie podlegają ciszy wyborczej. Przez całą niedzielę, gdy odbywa się głosowanie jesteśmy cały czas odpowiednio informowani ile ludzi już zagłosowało i zachęca się podświadomie nas, abyśmy jak najszybciej biegli do lokalu wyborczego, podpisali się na liście i wrzucili kartkę. Wydaje się to conajmniej dziwne, bo skoro nie ma ciszy odnośnie frekwencji, to dlaczego nie można agitować za daną partią, aż do zamknięcia lokali wyborczych, tak jak to jest w USA przykładowo. Jeżeli cały czas wprowadza się kosmetyczne zmiany w zasadach głosowania, to jaki problem usunąć poprzez jakąś nowelę w prawie wyborczym przez Parlament ciszy wyborczej.
W tym roku mamy jednak pewne nowum. Otóż już na dwa tygodnie przed ciszą wyborczą przebywający w USA Pan Komorowski wręcz narzucał nam udział w głosowaniu, twierdząc mniej więcej nie dosłownie, ale tak to zrozumiałem, że jeżeli nie zagłosujemy, to będziemy mieli problem …….. z demokracją. Aha, czyli demokracja polega na przymusie podpisu listy i potem wrzuceniu kartki do głosowania, bo inaczej będzie źle.. Coś takiego.
Wczoraj strona prezydencka powołała też pewne lobby, które ma agitować na rzecz wzięcia udziału w głosowaniu. W tej fundacji, organizacji, formacji, nie wiem jak to nazwać są celebryci, aktorzy, same znane osoby krótko mówiąc, które nie wiem w jaki sposób, ale pewnie będą straszyć nie wzięciem udziału w głosowaniu.
Ciekawie też zakończył się wczorajszy program w TVP2 prowadzony przez Tomasza Lisa. Ja praktycznie w ogóle nie oglądam w telewizji publicystycznych programów politycznych, wczoraj jednak przypadkowo, przełączając stacje trafiłem na ostatnie zdania, Pana Lecha Wałęsy, który wypowiadał się w tym programie i co stwierdził Były Prezydent, otóż powiedział mniej więcej tak: kto nie zagłosuje, niech nie wychodzi potem niezadowolony na ulicę w proteście i niech wtedy nie zdziwi się jak dostanie pałką !!! Ja tak te słowa zrozumiałem, może źle zroumiałem, ale właśnie tak.
Szanowni Państwo, jestem w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem, że kto nie głosuje, nie ma prawa potem narzekać, nie mówiąc już o tym, że nie ma prawa na coś liczyć, ale stwierdzenie, że ktoś kto nie zagłosuje, zostanie tak potraktowany odbieram jako pewien szantaż i przestrogę.
Kampania frekwencyjna ruszyła więc pełną parą, nic więcej dzisiaj się nie liczy tak jak uwiarygodnienie demokracji pookragłostołowej w III RP. Ja chcę odpowiedzieć Panom Komorowskiemu i Wałęsie, że ja ich słuchać nie będę i nie podporządkuję się. Chcę też zapewnić, że na pewno nie będę potem narzekał, na pewno nie wyjdę sprowokowany czy niesprowokowany na ulicę i nie przyłożę ręki do uwiarygodnienia ich demokracji. Ja nauczyłem się już żyć bez państwa, nauczyłem się liczyć tylko na własne ręce, nie potrzeuję niczyjej pomocy.