Bez kategorii
Like

Rozdział Czternasty Warszawa – siedziba AWC 28 września 2008

20/05/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Ludzie uwierzą we wszystko, byleby było to pokazane w telewizji i poparte odpowiednim komentarzem lub danymi statystycznymi, tak zawsze twierdził Rotter i jak do tej pory miał rację.

0


 

 

 

 

 

HUMOR NIE DOPISYWAŁ dziś Dukat‑Wisłockiemu. Kiedy tylko wszedł do budynku AWC, przeleciał jak burza przez nowoczesne biuro z przeszklonymi boksami i z hukiem wpadł do sali konferencyjnej, w której za dużym, ciemnym stołem na wygodnym fotelu siedział Bednarz wpatrzony w wiszący ścianie telewizor plazmowy.

 

 

Na stole stał włączony projektor multimedialny i podłączony do niego laptop, który obsługiwał Oracz. Trzask drzwi zerwał siedzących z miejsc. Bednarz wcisnął przycisk w pilocie, co spowodowało powolne zasłanianie się wertikali w oknach. Żaden jednak z przycisków nie był w stanie wyłączyć narastającego wkurwienia premiera lub włączyć innego wyrazu jego twarzy.

 Czy któryś z was, wielcy szpiedzy!, powie mi, co się, kurwa, tutaj dzieje?– Wisłocki nie przebierał w słowach,

 O czym pan mówi, panie premierze?  zapytał generał Bednarz, szef AWC w służbie od dobrych dwudziestu pięciu  lat.

 Dlaczego, do kurwy nędzy, nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej? – wykrzyczał premier, cały czerwony z wściekłości. Wyglądał tak, jakby miał właśnie dostać zawału. Dopadły go problemy z oddychaniem i musiał rozluźnić nieco węzeł krawata. Aneta od razu podbiegła do dystrybutora z wodą, by napełnić papierowy kubek i podać go wraz z tabletkami na nadciśnienie Wisłockiemu.

 

 

– PORWANY POLAK! Czy może mamy jakiś inny kryzys, o którym ja jeszcze nie wiem? Co?   kontynuował.  Może znów mamy problemy z tarczą? Antytarczą, elektrownią atomową, dostawami ropy, gazu lub lotem Korczaka-Ziemiańskiego do Gruzji?  pytał dalej, ciężko łapiąc oddech. Dopiero po chwili łyknął pigułkę i popił ją wodą.

 Panie premierze, z całym szacunkiem… Codziennie stajemy w obliczu kryzysów, z którymi musimy sobie radzić. Często bez wiedzy obecnych władz…

 Nie pierdol Bednarz! To nie agencja towarzyska!

Generał skrzywił się cierpko i spojrzał znacząco na asystentkę premiera, jakby chciał w ten sposób dać do zrozumienia pozostałym, że osoba postronna nie powinna się znajdować w tym pomieszczeniu w trakcie tak ważnej rozmowy.

 Ona zostaje!  zadecydował Dukat-Wisłocki, więc Bednarz, tylko wzruszył ramionami.

– Kuba… proszę…

    Oracz od razu się ożywił, w końcu przyszedł czas na to, by to on był w centrum uwagi. Spojrzał w kierunku Anety, która bardzo mu się podobała. Liczył na to, że trochę zyska w jej oczach. No, i że premier wreszcie go zauważy.

 Wygląda na to, że Morawski był funkcjonariuszem wywiadu, ale wojskowi się do niego nie przyznają.

 Domyślam się, że waszym człowiekiem też nie był?  wtrącił premier.

 Za Afganistan odpowiadają głównie wojskowi, pan wie premierze, ta cała amerykańska interwencja. – Bednarz wzruszył ramionami.

 Talibowie żądają piętnastu milionów dolarów okupu. Inaczej go zabiją. Rodzi się pytanie, czy musimy go stamtąd wyciągać?

 

 

SPOJRZENIE PREMIERA zmroziło krew w żyłach Oracza. Odchrząknął i szybko sprostował:

 Myślałem, że można by odegrać całą szopkę z uwolnieniem Morawskiego i podstawić na jego miejsce kogoś innego. Nagrać filmy, zrobić szum medialny i bum! Nagle mamy wolnego polskiego inżyniera.

  Czy już was całkiem pojebało?

  To nie przypadek, on już na pewno gryzie glebę.

  Co? – pytał premier.

 Zwietrzyli coś w tym całym Talibanie i dlatego go zdjęli.   generał Bednarz nie lubił owijać w bawełnę.   Ja bym obstawiał Rosjan, przecież oni ciągle uważają, że to ich strefa wpływów.

Premier już nic nie rozumiał.

  To znaczy, że to nie Talibowie go porwali?  zapytał, tak dla pewności.

 Oczywiście, że nie, panie premierze…   Oracz pospieszył z pomocą. Ugrupowania terrorystyczne są wręcz idealne do tego, by zrzucać na nie winę za wszystko, co dzieje się w punktach zapalnych. Zresztą ci idioci sami się często przyznają do rzeczy, których nie zrobili.

– To co to znaczy? – spytał premier.

 To tak, jak w czasie zimnej wojny. Rosjanie i my wysługiwaliśmy się Bułgarami w brudnej robocie. Oglądał pan „Bułgarski pościg”?   spytał Oracz.

 Do rzeczy, Kuba   przerwał  mu Bednarz.   Teraz za wszystko odpowiadają muzułmanie, których Zachód i tak nie kocha.

 Panie premierze, nie oszukujmy się… Morawski na pewno już nie żyje i nic, prócz sprowadzenia aluminiowej trumny, wieńca, medalu i odszkodowania dla rodziny, nie możemy dla niego zrobić. – podsumował Oracz.

 

DUKAT‑WISŁOCKI MILCZAŁ przez dłuższą chwilę. Marzyła mu się udana akcja polskiej dyplomacji, która uratowałaby życie Polakowi na obczyźnie. Jego sondaże podskoczyłyby gwałtownie, dając mu wolną rękę na kilka tygodni, czyli dokładnie to, czego potrzebował.

Z drugiej strony sukces musiał być tylko medialny.  Kogo obchodzi, czy inżynier Morawski rzeczywiście został uratowany. Ludzie uwierzą we wszystko, byleby było to pokazane w telewizji i poparte odpowiednim komentarzem lub danymi statystycznymi, tak zawsze twierdził Rotter i jak do tej pory miał rację.

 

 

 

 Przygotujcie plan działania dla tego… jak mu tam, „Ratunku”.  zadecydował wreszcie.   Przejrzę go jutro rano i zatwierdzę.

Oracz i Bednarz kiwnęli głowami. Premier wstał z trudem z krzesła, na którym siedział. Nie lubił takich spotkań i podejmowania trudnych decyzji. Do tego znacznie lepiej nadawał się Rotter. Chłopak był zdolny i zazwyczaj się nie mylił, a jeśli już, to szybko swoje pomyłki naprawiał.

 Dokąd jedziemy?   Aneta zapytała, kiedy wychodzili z sali konferencyjnej.

  Do ciebie. Muszę się odstresować. Jeśli teraz zacznę słuchać pieprzenia mojej żony o kolejnym przyjęciu fundacji, to się chyba powieszę.   odpowiedział wzdychając ciężko.

 

GENERAŁ ODCZEKAŁ jeszcze chwilę po wyjściu premiera i spojrzał na Oracza. Zmierzył go zimnym wzrokiem i skrzywił się lekko z niesmakiem.

  Kawał z ciebie skurwiela.

  Dziękuję panie generale. – odpowiedział Oracz

– I tak trzeba się dowiedzieć, czy Morawski rzeczywiście był ich agentem. – powiedział Bednarz.

 Mam do tego odpowiedniego człowieka. Właśnie powinien lądować…

 


 

Alef Stern jest autorem książki – Pola Laska – która ukazała się w 2009 roku opisywała zamach na Prezydenta i delegację oraz książki – Ostatni Lot. Operacja K. – która opisuje przyczyny zamachu.

 

0

Ostatni lot

Szanowni Panstwo jest mi bardzo milo, ze tu wlasnie na Nowym Ekranie debiutuje w formie elektronicznej moja druga powiesc, pierwsza czesc trylogii Operacja K. - Ostatni Lot. W kazdy czwartek publikacja jednego rozdzialu.

21 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758