Bez kategorii
Like

Rozdarcie

16/05/2012
510 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Rozdarcie wewnętrzne świata polityki, mediów i samego redaktora T.Lisa na odcinku zajęcia jasnego stanowiska w sprawie incydentu, którego głównymi bohaterami stali się E.Stankiewicz i S.Niesiołowski, jest wielkie.

0


 

Jak tylko incydent związany z Ewą Stankiewicz, nazywaną przez posła Stefana Niesiołowskiego “prowokatorką Stankiewicz”, stał się jednym z głównych tematów w mediach, natychmiast uruchomili się zatroskani komentatorzy, próbując zachowanie posła jakoś tak po ludzku zrozumieć i wytłumaczyć. Oczywiście w takim celu, żeby nie było do końca jasne, kto i kogo sprowokował oraz kto i konkretnie kogo napadł. Niewątpliwie ważne było też to, żeby wszystkim, którzy nie wiedzą, co mają myśleć w tej sprawie, a należą do jak najbardziej postępowej części społeczeństwa, podpowiedzieć, co też i w jakim kierunku myśleć powinni.

Sam więc redaktor Seweryn Blumsztajn, który wydarzeniami związanymi z głosowaniem ustawy przez posłów oraz oblężeniem Sejmu przez związkowców z NSZZ Solidarność, tak ogólnie “czuje się upokorzony”*, marszcząc brew, stwierdził, że “nie wolno tolerować chamskiego zachowania dziennikarzy” i zasiał niewątpliwie ziarno zwątpienia, zauważając, że na filmie widzimy jedynie to, co pokazuje kamera, a nie widzimy tego co dzieje się po stronie kamery i za nią. Redaktor Adam Szostkiewicz, starając się natomiast wykazać ogólnoludzkim zrozumieniem i empatią, zauważył, że “Ewa Stankiewicz krążyła natrętnie wokół posła”. W innym programie*, poseł Ruchu Palikota Andrzej Rozenek, włączając się do chóru zrozumienia, zdobył się na bardziej ogólne stwierdzenie, zauważając, że “politycy, to też ludzie”. Za to sam poseł Niesiołowski, w wywiadzie dla jednej ze stacji tv, atakował, mówiąc: “Pani Ewy Stankiewicz nie dotknąłem. Natarczywie chodziła z kamerą koło mnie. Mało mi zębów nie wybiła. Twierdzenie, że ją napadłem i pobiłem, jest podłym kłamstwem (…) Jeśli pani Stankiewicz twierdzi, że ją pobiłem, niech pokaże siniaki i ślady pobicia.”*

Wszystkich przebił jednak senator Kazimierz Kutz, który przesłuchiwany przez Monikę Olejnik*, stwierdził, że agresja słowna posła Niesiołowskiego, to taka “jego poetyka”, a w ogóle to “nie wolno tak traktować starszego człowieka” jak zrobiła to właśnie E.Stankiewicz. Na uwagę, że wielu dziennikarzy staje jednak w obronie poszkodowanej, senator odpowiedział, że to przejaw “solidarności branżowej”.

Chór znanych i dyżurnych autorytetów, który w tego typu przypadkach natychmiast organizuje się do potępiania, tym razem gdzieś się zapodział. Towarzystwo Dziennikarskie, którego założycielami są m.in. Jacek Żakowski, Teresa Torańska i Jan Ordyński, wydało oświadczenie, że przyjęło stanowisko, że żadnego stanowiska nie zajmuje, tzn. zajmuje nie zajmując, czyli że “nie opowiada się po żadnej ze stron”, bo incydent to “część trwającego od lat procesu dziczenia polskiej sfery publicznej”. I nawet sam redaktor Tomasz Lis przezornie nie zajął zdecydowanego stanowiska. Ale, niestety, poseł PiS Adam Hofman, z pewnością w trosceo wysokie standardy,wykorzystując okazję, że sam redaktor T.Lis zaprosił go nieopatrznie do studia telewizyjnego, wygarnął temu ostatniemu na oczach milionów widzów, że ten “powinien upomnieć się o Ewę Stankiewicz. To jest pana obowiązek”, na co sam redaktor Lis od razu mu odpowiedział: “Nie będę się upominać o panią Ewę Stankiewicz. Co jest moim obowiązkiem, to ja wiem, i nie pan będzie mi mówił.”*.

Całe szczęście dla chóru dyżurnych autorytetów i samego redaktora Lisa, z dalekiej Kanady, nadeszła instrukcja od przebywającego tam z wizytą samego premiera D.Tuska, który zarządził wstępnie przeproszenie pani Stankiewicz przez posła Niesiołowskiego. Spowodować to musiało wielką ulgę, bo w końcu nie do pomyślenia jest, żeby np. redaktor naczelny opiniotwórczego tygodnika nie wiedział tak długo, co powinien oficjalnie myśleć na temat. Na ten konkretny temat.
Ale przecież, sam redaktor T.Lis, jak trzeba, to natychmiast potrafi zająć stanowisko i nawet bić się w piersi! Oczywiście nie w swoje. Bije się tak ogólnie, czyli głównie w cudze. Po wydarzeniach piątkowychzwiązanych z głosowaniem ustawy wydłużającej wiek emerytalny, zwanej szumnie “reformą”, stwierdził odważnie, że
“przez lata traktowaliśmy polityków jak drugorzędnych pajaców, to stali się pajacami.” Jednakowoż, żeby nie uogólniać na wszystkie partie, zauważa, że J.Buzek i J.Lewandowaki, odkąd są w Parlamencie Europejskim, to “rozkwitli”, a w takiej Warszawie by ich “zdeptano”. W swoim wstępniaku do najnowszego wydania “Newsweeka” używa więc słów z końcówką “-śmy”, w rodzaju: promowaliśmy, tolerowaliśmy. A przecież powinien używać słów z końcówką “-łem”, czyli używać pierwszej osoby liczby pojedynczej. Jak na spowiedzi – ja zrobiłem, ja promowałem, ja pozwalałem, ja zapraszałem, itd. i.t.p. Odpowiedzialność zbiorowa to przecież element systemów totalitarnych.

Gazeta Wyborcza”* cytując fragmenty spowiedzisamego redaktora T.Lisa, o “politycznych pajacach”, ozdobiła tekst zdjęciami Jarosława Kaczyńskiego i Janusza Palikota. Pomiędzy nimi sprytni redaktorzy umieścili zdjęcie samego redaktora T.Lisa, który jak wiadomo “pajacem” być nie może, bo przecież politykiem żadnym nie jest, więc i może korzystać do woli z możliwości “nie opowiadania się po żadnej ze stron”, jednakowoż pozostawiając sobie możliwość wskazywania palcem.

 

 

* Loża prasowa, TVN24 13.05.2012

* Tomasz Lis na Żywo, TVP2, 14.05.2012

* wiadomości.gazeta.pl 13.05.2012

* Kropka nad i, TVN24 15.05.2012

* Tomasz Lis na Żywo, TVP2, 14.05.2012

* wiadomości.gazeta.pl 14.05.2012

 

0

Pawe

Pawe

30 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758