O prawdziwym nieudaczniku.
Ktoś może pomyśleć, że byłem największym łamagą na warsztacie? Nic bardziej mylnego. Ta palma chyba należy się komuś innemu.
Czasami sobie wyobrażałem taką sytuację: gala jak na rozdaniu Oskarów. Ktoś wyczytuje z kartki:
– Wygrał Rozczochraniec!
I fanfary.
Rozczochraniec był…rozczochrany. I jednym z moich kolegów z pracy. Młody i „nowy” tak jak ja. Z nim to już nikt nie chciał pracować.
Niedługo po tym jak się tam zatrudniłem, odbyło się zebranie wszystkich nowych pracowników z dyrektorem zakładu. Odbyło się ono w zakładowej świetlicy. Przyszło na nie kilkaset dziewczyn i nas czworo. Usiedliśmy oczywiście razem przy jednym stoliku.
Jeden z kolegów powiedział coś śmiesznego, czym rozbawił pozostałych. Dyrektor usłyszał nasz śmiech:
– Może któryś z Panów podzieli się z innymi tym, co go tak rozśmieszyło. Pośmiejemy się razem.
Ale my woleliśmy się pośmiać we własnym gronie. Zapadło niezręczne milczenie. Dyrektor wskazał palcem na Rozczochrańca:
– To może Pan nam powie ilu was pracuje młodych na warsztacie?
Rozczochraniec wstał i zaczął liczyć cicho na palcach. Ale widocznie coś mu się nie zgadzało, bo co chwilę zaczynał od nowa. Wyglądało na to, że rachunki są spore. W końcu dyrektor powiedział zniecierpliwiony:
– Tysiąc?
Kolega jakby się obudził:
– Czterech.
Śmiech.
Kiedyś majster przydzielił Rozczochrańca staremu pracownikowi. Do pomocy. Pod koniec zmiany ten starszy przyszedł wściekły:
– Wie, co majster? Do dupy z takim pracownikiem. Przez 8h wywiercił tylko jeden otwór. Rano poszedłem robić coś innego. Był jeden otwór. Jak wróciłem po kilku godzinach też był jeden. Co on tyle czasu tam robił? Chyba, że pilnował tej dziury w ścianie żeby mu nie ukradli.
Minęło nieco czasu zanim majster go ułagodził. Porozmawiał też z Rozczochrańcem.
Na drugi dzień ten starszy pracownik przyszedł jeszcze bardziej wzburzony. Majster:
– Co, nie kuł?
– Kuł. Ale cały czas jedną dziurę. Wykuł ją dużą na pół ściany. Gdzie, majster, znajdę tyle gipsu, aby to zalepić?
I tym podobne. Więcej z nim nie poszedł.
Długo Rozczochraniec u nas nie popracował. Przenieśli go do innego działu. Na wózki akumulatorowe. Wieczorem podłączał je do prądu, rano odłączał.
Chyba sobie radził.
……………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5……………
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………