Dla ekipy ubijającej na terenie Polski brudne interesy pod dyktando ościennych mocarstw rocznica zbrodni smoleńskiej musi być ostatnią przeszkodą do tak zwanej „normalizacji”, czyli centralnie kontrolowanego zniewolenia.
To ulubione słowo autorytarnych systemów wielokrotnie już tłumaczono na języki podbijanych narodów: po krwawym stłumieniu węgierskiego zrywu 1956 roku, po sierpniowej inwazji na Czechosłowację, po grudniowej masakrze na Wybrzeżu i po wprowadzeniu stanu wojennego – by wymienić tylko kilka przykładów.
Tym razem "normalizacja" oznacza pacyfikację pamięci o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. Część Polaków nieustannie sprzeciwia się temu świadomie sterowanemu przez machinę propagandową procesowi, dla większości jednak kłamstwo stało się najwygodniejszą alternatywą.
Specjalne zadanie wyznaczono prezydentowi Bul-Komorowskiemu, robiącemu na postkomunistycznym dworze za Krzysztofa Globisza. Ogłosił dzień 10 kwietnia terminem zakończenia żałoby. Ten, który przed rokiem bezwstydnie rechotał na warszawskim lotnisku w trakcie oczekiwania na przylot samolotu z trumnami ofiar katastrofy. Na pewno jego wezwanie spotka się z aprobatą chóru dziennikarzy i akompaniamentem orkiestry celebrytów.
Żałobę może zakończyć tylko zakończenie śledztwa. I to nie skwitowane policzkiem raportu MAKu, ale zbliżające nas do prawdy i wyjaśniające rzeczywiste przyczyny tragedii. 10 kwietnia powinniśmy dobitnie wyjaśnić to prezydentowi i stojącymi za nim mocodawcami.
Katastrofa smoleńska zmieniła wszystko: z kraju wielkich nadziei i otwartych granic Polska przepoczwarzyła się w odizolowany od świata poligon manewrów międzynarodowej agentury. Formalni sojusznicy odsuwają się coraz dalej sami, albo oddalani są przez radosne posunięcia "polskiego" rządu. Jesteśmy opuszczeni, skazani na politykę 'pojednania" z Rosją i politykę podkładania się interesom innych światowych mocarstw. W Polce doszło do kompletnej schizofrenizacji życia: pozorny zalew spokoju i europejskiego blichtru, powierzchowne ślizganie się po rzeczywistości w rytm medialnego bębna samozadowolenia ukrywa nurt rozpaczy i sprzeciwu wobec zabieranej nam niepodległości. Półprawdy i niedopowiedzenia, a czasem wręcz ordynarne kłamstwo stają się warunkiem przetrwania.
Nie możemy się na to godzić.
Próbuje ocalic niepodleglosc i zachowac wiernosc przekonaniom. Czasami wymaga to uczciwosci wobec siebie i innych.