Kreml wykorzystuje mieszkających na Łotwie Rosjan do rozgrywek politycznych.
Łotysze w referendum odrzucili pomysł uznania rosyjskiego za drugi język państwowy. Projekt mniejszości rosyjskiej odrzuciło aż 3/4 głosujących, przy 70 proc. frekwencji. Jest to kolejna porażka Kremla, który wykorzystuje mieszkających na Łotwie Rosjan do rozgrywek politycznych.
Nie dla Kremla
W zeszłotygodniowym referendum, które charakteryzowało się bardzo wysoką frekwencją (w Rydze przekroczyła 77 proc.), Łotysze jednoznacznie odrzucili możliwość włączenia języka rosyjskiego jako urzędowego w pracy administracji centralnej i samorządowej. "To było głosowanie dotyczące fundamentów państwa" – powiedział zaraz po ogłoszeniu wyników premier Valdis Dombrovskis. Mieszkańcy tego niewielkiego bałtyckiego kraju uznali, że ich ojczyzna jest jedynym miejscem na świecie, gdzie używa się języka łotewskiego i należy przede wszystkim go chronić.
Większość głosujących miała też świadomość, że referendum jest grą polityczną, dlatego obywatele tak licznie stawili się do urn. W kraju mniejszość rosyjska stanowi ok. 30 procent ludności i w połowie nie posiada łotewskiego obywatelstwa. Za jeden z warunków otrzymania tamtejszego paszportu, stawia się znajomość ojczystego języka, którego zamieszkujący kraj nad Dźwiną Rosjanie, nie zamierzają się uczyć. Referendum rozpisano wskutek inicjatywy stowarzyszenia "O Język Ojczysty", które zrzesza mniejszość rosyjską w tym kraju. Zebrano 187 tys. podpisów w sprawie plebiscytu, czyli 12 proc. uprawnionych do głosowania, wobec 10 proc. wymaganych.
Łotwa od czasu uzyskania niepodległości przyjęła twardą politykę narodowościową. Dokumenty automatycznie dostawali posiadacze obywatelstwa sprzed okupacji i ich dzieci. Jednak dla wielu Rosjan sytuacja, gdy nie płacą podatków i nie są powoływani do wojska była komfortowa i nie przeszkadzała w prowadzeniu interesów w tym kraju. W rzeczywistości Łotwa jest dwujęzyczna. Regiony wschodnie oraz południowa Łatgalia są zdominowane przez język rosyjski.
Mniejszość rosyjska od początku była wykorzystywana w rozgrywkach politycznych. Moskwa co rusz oskarżała Rygę o łamanie praw człowieka i dyskryminację swoich obywateli. Po referendum rosyjski MSZ wydał komunikat, w którym oświadczył, że wyniki referendum nie odzwierciedlają złej sytuacji ponad 300 tys. bezpaństwowców.
Rosjanie w biznesie i polityce
Obecne referendum jest wynikiem bardzo gorącego pod względem politycznym zeszłego roku. Przedterminowe wybory parlamentarne wygrała co prawda partia Jedność, premiera Valdisa Dombrovskisa, ale największym wygranym głosowania było prorosyjskie Centrum Zgody, której liderem jest obecny mer Rygi – Rosjanin Nils Usakovs. Dombrovskisowi udało się zawrzeć koalicję ze Związkiem Zielonych i Chłopów. Zieloni w wyborach prezydenckich, które odbyły się w tym roku, poparli Andrisa Bērziņša. Bērziņš jest mylony często z byłym premierem o tym samym imieniu i nazwisku. Ten bankowiec o mizernym doświadczeniu politycznym ma powiązania z lokalnymi oligarchami. Spekuluje na rynku nieruchomości – ma 30 różnych nieruchomości, dwie żony i pozamałżeńskie dzieci.
Niestety to częsty przypadek w kraju, gdzie jeszcze na początku lat 90. liczba aborcji przeważała liczbę urodzeń. Łotwa się wyludnia. Współczynnik zgonów jest wyższy od współczynnika urodzeń (13,66 zgonów na 9,24 urodzeń na 1000 mieszkańców), powoduje, że Łotysze stają się coraz starszym narodem, w którym średnia wieku całej populacji oscyluje wokół 40 lat. Rozrodczość – 1,27 urodzin na kobietę należy do najniższych w Europie. Łotwa wyludnia się także wskutek emigracji. W latach 2000-2011 ludność tego kraju zmniejszyła się o 13 proc. , a w najtrudniejszych latach wyjeżdżało 16-40 tys. ludzi rocznie.
Emigracja jest pochodną kryzysu, który dotknął ten kraj w ostatnich trzech latach, gdy PKB spadł o 17 proc.). Rząd zdecydował się na odważne cięcia, zmniejszając zatrudnienie w budżetówce o 35 proc. i obcinając pensje o 40 proc. Obcięto także emerytury, ale udało się zmniejszyć bezrobocie z ponad 20 proc. do 15 proc. obecnie.
Kryzys może pogrzebać łotewskie plany przyjęcia Euro w 2014 r. Łat jest sztywno powiązany z europejską walutą, co odbiło się czkawką w ostatnich latach na tamtejszych rynkach finansowych. Państwo co rusz musi interweniować, jak było w przypadku upadku banku Latvijas Krajbanka. W grudniu rząd musiał znacjonalizować linie airBaltic, należące do spółki bankruta.
Korupcja jest w tym kraju powszechna. Obywatele z podejrzliwością patrzą więc na obecnego prezydenta, który ma powiązania z najbogatszymi ludźmi w państwie. Jego wybór był zaskoczeniem dla opinii publicznej. Spodziewano się reelekcji Valdisa Zaltersa, który musiał ogłosić przedterminowe wybory, właśnie pod hasłem walki z wszechwładzą oligarchów.
Zagrywki mniejszością
Mniejszość rosyjska od samego początku odzyskania niepodległości przez Łotwę jest wykorzystywana przez Kreml do zagrywek politycznych. Początkowo Moskwa starała się osłabić polityczną pozycję Rygi na arenie międzynarodowej poprzez politycznie poprawne hasła o łamaniu praw człowieka. Moskwa starała się nie dopuścić do integracji Krajów Bałtyckich z NATO i właśnie sąsiedztwo z państwami Sojuszu Półnoatlantyckiego jest największą porażką walki o rosyjską strefę wpływów w krajach byłego bloku radzieckiego.
Rosja stara się także oddziaływać na Państwa Nadbałtyckie poprzez naciski ekonomiczne. Próby sił towarzyszą współpracy energetycznej. Bardzo głośne było także wyeliminowanie z tranzytu ropy terminalu w Widnawie (Ventspils). Od 2001 r. rosyjskie firmy zaczęły korzystać wyłącznie z własnego portu w Primorsku, niedaleko Sankt Petersburga. Windawa musiała przekwalifikować się na transport węgla. Stała się także najważniejszym portem dla Białorusi. Powstała tam także specjalna strefa ekonomiczna, gdzie inwestujące firmy zwolnione są z ceł i podatków.
Tak więc znów okazało się, że Rosja nie jest niezbędna do przeżycia dla Łotyszy. Ten niewielki kraj ze stolicą w Rydze, może cieszyć się względnym bezpieczeństwem, pod parasolem silnego sojuszu zachodniego. Powoli odzyskuje też autonomię ekonomiczną i polityczną. Jak widać, także mniejszości rosyjskiej bardzo zależy na uregulowaniu sobie życia w nowej ojczyźnie, w której wiedzie im się lepiej niż w Rosji. Czynniki polityczne ważne są dla agentury czy prorosyjskich oligarchów, którzy odnieśli na Łotwie kolejną sromotną porażkę.
Artykuł ukazał się w "Najwyższym Czasie!"