W ostatni poniedziałek resort finansów przeprowadził bardzo rzadką operację skupu bonów skarbowych
1. W ostatni poniedziałek resort finansów przeprowadził bardzo rzadką operację skupu bonów skarbowych ,których termin zapadalności przypadał na pierwszą połowę 2012 roku.
Jak podano w komunikacie ministerstwa odkupiono bony o wartości ponad 2,2 mld zł po atrakcyjnych cenach, choć zamiarem resortu był wykup za jeszcze większą kwotę. Stąd zapowiedź ministerstwa finansów ,że aukcja odkupu bonów skarbowych zostanie powtórzona jeszcze w tym roku.
Ta determinacja Ministra Rostowskiego w wykupowaniu bonów skarbowych, których termin zapadalności przypada dopiero na rok następny, potwierdza tylko w jak trudnej sytuacji muszą znajdować się nasze finanse publiczne, skoro dokonuje się takich transakcji.
2. Minister Rostowski już od paru lat prowadzi nie tylko podwójny ale wręcz potrójny rachunek deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego, wszystko po to aby udowodnić bez względu na konsekwencje dla gospodarki i społeczeństwa, że wartość długu publicznego nie przekroczy 55% PKB.
Już bez żadnego skrępowania prezentowany jest podwójny rachunek długu w relacji do PKB (ujęcie krajowe i unijne). Obydwa rachunki różnią się o 3% PKB czyli dług publiczny liczony metodą unijną jest o 45 miliardów wyższy od tego liczonego metoda krajową. I co z tego, zdaje się mówić minister Rostowski w publicznych wypowiedziach.
3.Ale jest w tym obszarze jeszcze jedna przypadłość Ministra Rostowskiego, chroniczne zamiatanie pod dywan zobowiązań skarbu państwa (to ten trzeci rodzaj rachunku).
Same tylko zobowiązania Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wynoszą około 25 mld zł, zobowiązania w ochronie zdrowia ponad 5 mld zł ,wreszcie podpieranie środkami z budżetu unijnego w tym roku w wysokości blisko 12,5 mld zł (na rok 2012 planowane jest na 4,5 mld zł)
A więc tylko w ten sposób deficyt sektora finansów publicznych a w konsekwencji i dług publiczny jest zaniżony co najmniej o 2,5% PKB. A są jeszcze dokonywane od 3 lat końcówce grudnia transakcje na instrumentach pochodnych dotyczące długu (transakcje swap), które na parę tygodni sztucznie zmniejszają go na koniec roku (np. w grudniu 2010 o 7 mld zł).
Jest jeszcze coroczna walka z kursem złotego na koniec grudnia każdego roku, żeby go sztucznie umocnić chociaż o parę groszy bo to pozwala obniżyć wartość długu o parę miliardów złotych (wzmocnienie złotego wobec euro o 1 grosz zmniejsza nasz dług publiczny o około 2 mld zł)
4. Jednak na koniec tego roku walka ministra finansów (wspomaganego przez Prezesa NBP) o umocnienie złotego będzie znacznie trudniejsza niż to bywało w latach poprzednich.
Ci którzy spekulują polską walutą doskonale bowiem wiedzą, że w tym roku NBP wydał już na interwencje mające umacniać złotego, prawie 5 mld euro. A trzeba pamiętać, że minister finansów poprzez bank Bank Gospodarstwa Krajowego dokonuje zamiany euro na złote na rynku, a więc także stara się umacniać złotego. W tym roku wymienił w ten sposób aż 6 mld euro.
I mimo wydania 11 mld euro, wartość złotego spada i jest on najsłabszą walutą spośród krajów uznawanych za rynki wchodzące (słabszą od czeskiej korony, a nawet węgierskiego forinta a więc waluty kraju ,który korzysta z pomocy MFW).
Jeżeli weźmie się pod uwagę, że nasz dług publiczny aż w 30 % opiewa na waluty obce, to może się już na koniec tego roku okazać, że przekroczył on próg 55% PKB. A gdyby doliczyć do tego zobowiązania „zamiecione pod dywan” to przekroczony byłby także próg konstytucyjny w wysokości 60% PKB.
To właśnie z tych powodów Minister Rostowski dokonuje takich nerwowych operacji finansowych na naszym długu, bo obawia się ,że mimo używania aż tylu instrumentów sztucznego zmniejszania naszego długu na koniec grudnia, w tym roku może nie dać rady zbić go poniżej 55% PKB nawet w sytuacji stosowania krajowej metody jego liczenia.