Ciała ofiar smoleńskiej katastrofy włożono do foliowych worków, które szczelnie zawiązano, a następnie trafiły one do metalowych trumien.
Rodziny zapewniono, że wszystko odbyło się z należytym szacunkiem.
To wskazuje na intencje Rosjan, którzy zaraz po katastrofie zacierali wszystkie ślady. Nawet laik wie, że w foliowym worku następuje przyśpieszony proces rozkładu – mówi nam Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego, ofiary smoleńskiej katastrofy.
– Jaki sens ma wkładanie do worków zwłok, które były w całości? Rosjanie zbezcześcili ciała naszych bliskich, a przedstawiciele polskiego rządu nas okłamali, że wszystko odbyło się z szacunkiem i godnością – dodaje Andrzej Melak.
W podobnym tonie wypowiada się Dariusz Fedorowicz, brat prezydenckiego tłumacza Aleksandra Fedorowicza: – To nie jest normalna praktyka, by chować zwłoki w workach foliowych, zamiast ubrane w dostarczoną przez rodzinę odzież, choćby mundury, które wróciły do Polski.
Do kraju wróciło również w komplecie ubranie Przemysława Gosiewskiego, wicepremiera w rządzie PiS-u, które rodzina przekazała do Moskwy.
– Zdarza się wykorzystywanie tego typu worków na zwłoki, by nie przekładać szczątków do trumny, kiedy zostaną skompletowane. Oczywiście takie pakowanie zwłok może przyspieszyć proces ich rozkładu. Jeżeli chodzi o możliwości badawcze przy takim traktowaniu zwłok, po upływie czasu pewne metody identyfikacji są niemożliwe – mówi dr Jakub Czarny z Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy.
– Nie ma określenia na skandal towarzyszący wyjaśnianiu smoleńskiej katastrofy. Najpierw Rosjanie miesiącami trzymali dokumentację medyczną, nie dali nam zdjęć, a później prokuratura prawie przez dwa lata odmawiała ekshumacji ciał ofiar. Gdy wreszcie ich dokonano, nie dopuszczono do badań niezależnego eksperta prof. Michaela Badena – oburza się Andrzej Melak.
Starania, by prof. Baden mógł uczestniczyć w badaniach szczątków Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki, trwały jeszcze do wczoraj.
Wcześniej Beata Gosiewska złożyła wniosek do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o wyrażenie zgody na udostępnienie do badań sali Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie trafiły ciała Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Minister Arłukowicz odpowiedział, że nie może podjąć żadnej decyzji, ponieważ sale należą do wrocławskiego ZMS-u i tylko tam może zostać podjęta odpowiednia decyzja.
Z kolei prof. Barbara Świątek, szefowa Zakładu Medycyny Sądowej, w którym dokonywane są ekspertyzy, odmówiła przeprowadzenia ich tam, twierdząc, że to odgórna decyzja prokuratury. Na spotkaniu z prof. Badenem i posłem PiS-u Antonim Macierewiczem stwierdziła, że nie miała również wpływu na skład zespołu biegłych, których wyznaczyli wojskowi śledczy.
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/