Rosja kontra Rzesza
20/07/2016
1222 Wyświetlenia
5 Komentarze
8 minut czytania
Od ZSRR odłączyły się malutkie kraiki bałtyckie. Imperium ich nie utrzymało. Są niepodległe. Chciała się też odłączyć mikroskopijna Czeczenia, ale nowe imperium zareagowało wojną, którą przegrało. Wielkie imperium przegrało z maleńką Czeczenią! Ale niestety drugą wojnę wygrało, niemniej ciągle ma z Czeczenią kłopot. Różnica jest tylko i wyłącznie geopolityczna – kraje bałtyckie są z innej strony Rosji niż Czeczenia. Są z naszej strony. Z tej strony małym łatwiej jest utrzymać wolność.
Jak zatem mały radzi sobie z dużym? Czy w ogóle może sobie poradzić? Czy bez sensu jest być małym? A gdyby państwa bałtyckie były z tej samej cywilizacji co Czeczenia, to tak samo Rosja poradziłaby sobie z tymi czterem państewkami będącymi w sojuszu? Jeśli sama Czeczenia była w stanie postawić się hegemonowi i raz wygrać militarnie, a za drugim razem hegemon miałby już do czynienia z czterema Czeczeniami z przeciwnych stron, to mógłby znów przegrać, nieprawdaż?
Kraiki bałtyckie póki co są niepodległe. Nie grozi im los Krymu, bo są w NATO. Potrafiły się wyrwać z silnego imperium i wejść do sojuszu, który ich skutecznie broni. Widać, że nie tylko siła militarna się liczy, ale uwarunkowania geopolityczne i sojusze.
Europa tysiąca Liechtensteinów, Europa rozdrobiona politycznie, podzielona ma małe kraiki wielkości państw bałtyckich, gwarantuje naszemu kontynentowi pokój wielokroć bardziej niż jednolita, centralnie sterowana, socjalistyczna, biurokratyczna, wielka Rzesza pod niemieckim przywództwem. Rzesza będzie zagrożeniem ofensywnym dla Rosji – będzie zdolna do napaści na Rosję i na jej zniszczenie. Dlatego Rosja będzie się jej bała i może wywołać światową wojnę zanim Rzesza się umocni. Z kolei Europa rozproszona nie będzie zagrożeniem, bo nie będzie zdolna do działań ofensywnych, więc Rosja nie będzie się nas wtedy bać.
Ale jeśli chodzi o działania obronne, to tysiąc tak uzbrojonych Liechtensteinów jak kantony szwajcarskie, będących we wzajemnym sojuszu, plus USA i Kanada (czyli NATO) będzie dużo większą siłą defensywną niż nowo projektowana Rzesza. Taki teren będzie bardzo trudno okupować i będzie do bardzo kosztowne.
Wtedy, w tym rozproszeniu politycznym, duża wojna światowa nam nie grozi, a walczyć będziemy metodami bezkrwawymi – głównie poprzez propagandę, wojnę w cyberprzestrzeni, szpiegostwo, agenturę, ataki spekulacyjne, manipulację rynkiem walut etc.. Przy wojnie hybrydowej władza rozproszona będzie wielokroć trudniejszym przeciwnikiem, niż władza centralna. No ale najważniejsze jest to, że lepsza jest cyberwojna niż ludobójstwo!
Dokładnie po to powstał Internet – by nie było jednego serwera, jednego ośrodka sterującego, jednego centrum, które można łatwo zniszczyć. Internet nie przestanie działać nawet, jeśliby unieszkodliwiono większość serwerów, routerów czy dużych węzłów. I dokładnie taką strukturę władzy, jaka panuje w Internecie, powinna mieć władza polityczna by być skuteczną obroną. Trudna do opanowania i zniszczenia, ale nieagresywna i niegroźna dla innych. Agresywnej Rosji zniszczymy centrum dowodzenia i przestanie skutecznie działać, a ona nam żadnego centrum nie zniszczy, bo go nie będziemy mieć. No chyba, że zdecydujemy się na Rzeszę, wtedy Rosja rozwali nas.
Scentralizowane, duże mocarstwo ma tylko sens ofensywny. Jest potrzebne, by zdobywać nowe tereny, by atakować wrogów, niszczyć ich, grabić i mordować. Mocarstwo służy ekspansji na zaludnione tereny, które trzeba opanować, a mieszkańców zniewolić i opodatkować albo zabić by uzyskać ich bogactwa albo bogactwa naturalne z ich terenu. By to zrobić trzeba zniewolić i wysoko opodatkować własnych obywateli.
Ale by się skutecznie bronić przed mocarstwem wcale nie trzeba tworzyć takiego samego zamordystycznego tworu. Świadome i bogate wolnościowe społeczności mogą śmiało nie mieć żadnej centralnej władzy, by skutecznie uniemożliwić agresję militarną na siebie. Gdy każdy obywatel wolnej społeczności jest uzbrojony, gdy jest przeszkolony w lokalnych formacjach obrony terytorialnej, gdy zna swój teren, swoją historię, gdy jest bogaty, gdy dziedziczy po przodkach, gdy jest zmotywowany do obrony swojej własności, wolności i swobód, gdy jest bogaty tak, że jego gmina utrzymuje batalion wyposażony w najnowsze technologie militarne, gdy jest w sojuszu wojskowym z tysiącem takich gmin, to pomysł napaści na innych nie będzie miał sensu, bo jest ich tysiąc, ale również nikomu z zewnątrz nie będzie się opłacało tego tysiąca napaść, bo bronić się będą wspólnie. Będą przeszkoleni w tej wspólnej obronie.
Rozdrobnienie polityczne służy też rozwojowi gospodarczemu. Wolny rynek i konkurencja zawsze będzie sprawniej działał i generował większe bogactwo niż socjalistyczny centralizm i państwowe monopole na ubezpieczenia społeczne, służbę zdrowia, szkolnictwo czy system finansowy. Jest na to setki dowodów w wielu traktatach naukowych. Szwajcaria jest relatywnie wielokroć bogatsza niż Rosja. Centralna, biurokratyczna władza regulująca najdrobniejsze aspekty ludzkiego życia jest zawsze ekonomicznie szkodliwa.
Centralizm europejski, nowa Rzesza, jest w interesie światowych mocarstw, głównie Rosji, bo osłabia Europę. Jedno mocarstwo może konkurenta pokonać metodami szpiegowskimi – w czym Rosja się specjalizuje – jeden dobrze usadowiony agent wystarczy by pokonać zcentralizowane państwo. Rzesza będzie słaba gospodarczo, bo musi być socjalistyczna. Rosja Rzeszę z pewnością pokona. Na strukturę rozproszoną to nie zadziała.
Więc każdy kto mówi, że Putinowi można się przeciwstawić tylko poprzez budowę zamordystycznego, zcentralizowanego imperium, podobnego do tego, które on buduje, poprzez budowę nowej totalitarnej Rzeszy, ten jest jego być może nieświadomym szpiegiem wpływu, bo w istocie dąży do takiego samego porządku światowego jak on. A my powinniśmy się temu przeciwstawić i budować silne wspólnoty wolnościowe. Unia militarna nie musi oznaczać tworzenia totalitarnego imperium.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane: