Rosja czarnym koniem Euro 2012?
09/06/2012
537 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Czy Dick Advocaat okaże się podobnym cudotwórcą co Guus Hiddink na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii w 2002 roku?
Wprawdzie nie grają u siebie, bo wylosowali mecze grupowe na terenie Polski, ale wczoraj we Wrocławiu czuli się doskonale. Koncertowo rozgromili drużynę Czechów, a oni przecież nie zwykli przegrywać na takich imprezach aż czterema golami (zwłaszcza kiedy w bramce stoi Petr Čech – według wielu rankingów – najlepszy bramkarz na świecie).
Moje obstawienia co do faworytów grupy A pewnie się nie sprawdzą. Zaufałam Czechom ze względu na ich silną pozycję i wcześniejsze dokonania. Nie postawiłam na Rosję, nie tyle nie doceniając tej drużyny, co bardziej holenderskiej szkoły trenerskiej. Za czasów Leo Beenhakkera, Polska przecież po raz pierwszy w historii samodzielnie zakwalifikowała się na Mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku. Guus Hiddink podczas Mundialu w Korei i Japonii stał się bohaterem narodowym, doprowadzając azjatycki kraj do półfinału. Teraz czas na Dicka Advocaata, czas na spektakularny sukces słowiańskiego futbolu. Wcale nie przekreśla to szans Polski. Po ewentualnym przegranym meczu z Rosją, rozegra się mecz o wszystko z Czechami, którzy jeśli nie zmienią swojego stylu gry zaprezentowanego wczoraj, będą faworytami do pierwszego miejsca, ale od końca.