Stare powiedzenie głosi: ” Diabeł tkwi w szczegółach”.
Patrząc na twarz tego nobliwego człowieka, mam wrażenie że jest uosobieniem prawego mędrca którego wewnętrzny ogień płonie dla słusznej sprawy.
Taką słuszną sprawą jest oczywiście walka o prezydenturę USA. Miliony wybudzonych z hipnozy obywateli 'Krainy wielkich marzeń’ przecierają oczy i rozumiejąc w jakim bagnie znalazła się ameryka pragną desperacko 'odzyskać’ kontrolę nad 'własnym’ krajem, by przywrocić zdrową równowagę. Normalność.
Wybawicielem upadającej potęgi ma tym razem stać się człowiek który wzbudza szacunek u świadomych amerykanów nie tylko dzięki pozorom wynikającym z umiejętnie zbudowanego wizerunku medialnego ale przedewszystkim dzięki słowom jakie wychodzą z jego ust.
Ten człowiek wali prosto z mostu:
'Dość wojen.Wycofajmy naszych chłopców z powrotem do ojczyzny.
Rząd rozrósł się zbyt mocno. Jest niczym monstrum które manipuluje obywatelami.
Bankierzy rządzą ameryką. Musimy z tym skończyć …’
Takimi hasłami podbija serca młodych i starych, biednych i biedniejszych.Oraz wszystkich przynależących do nieformalnego ruchu wybudzonych.
Miodem dla ust i serc zwolenników są też poglądy Rona Paula w dziedzinach życia najbardziej bliskich człowiekowi. Kandydat na prezydenta uważa że człowiekowi przysługiwać powinna szeroko rozumiana wolność przy jednoczesnej akceptacji całkowitej ochrony życia niepoczętego.
Ma wyrobione zdanie na temat małżeństw. Dla urodzonego w Pensylwani polityka sakrament małżenstwa to wydarzenie religijne i nie należy definiować tego zagadnienia ponownie.
Wszystko na swoim miejscu. Facet z jajami. Człowiek z sercem. Sercem do ludu.
Mówi prawdę. Nazywa rzeczy po imieniu. Posiada prawidłowy kręgosłup moralny.
Taki obraz Rona Paula widzą wystraszeni 'nowymi’ realiami życia w USA i pełni nadzieji na lepsze jutro jego zwolennicy. Upatrując w nim ostatnią deskę ratunku nie zauważają że zaczyna ich ogarniać ta sama histeria która towarzyszyła wyborom dzięki którym liderem zostal Barack Hussain Obama który obiecywał zmiany i słowa w pewnym sensie dotrzymuje…
Ron Paul rownież obiecuje. żadne novum, zawsze przecież tak było. Polityka to obietnice.
Stare powiedzenie głosi: " Diabeł tkwi w szczegółach".
Pare szczegółow dotyczących Rona Paula zastanawia…
W jednym z wywiadów udzielonym Larremu Kingowi wypowiadał sie na temat swiadczeń socjalnych. Oznajmił że zdrowie i bezpieczeństwo osobiste rozumiane jako materialna możliwość funkcjonowania w społeczeństwie zależeć powinny wyłącznie od samego zainteresowanego. Uznał za chorą ideę myśl, by rząd który jako taki nie ma środków finansowych miał pomagać mniej zaradnym obywatelom gdyż oznacza to w praktyce że należy komuś zabrać by komuś dać. A to już socjalizm i jak wiemy się nie sprawdził.
Nie dodał jednak że cały system jest tak skonstruowany że nigdy nie będzie możliwości pracy dla wszystkich a całkiem spora część z tych którzy już pracują i tak nie jest w stanie samemu zadbać o swoje bezpieczeństwo zdrowotne w każdej sytuacji ze względu na monstrualne koszty leczenia bardziej złożonych problemów ze zdrowiem.
Na pytanie Larrego Kinga co w sytuacji gdy ktoś umiera na ulicy, czy wtedy państwo nie powinno pomóc Ron Paul odpowiada że nigdy nie było tradycji opiekuńczego państwa w USA i nie potrzeba podpisywać ustawy o Służbie Zdrowia która miała ’ reformować ’ usługi w tym zakresie ponieważ w przeszłości świetnie radzono sobie bez szeroko rozumianej pomocy państwa. W końcu w żadnym szpitalu nie odmówiono usługi ratującej życie a do tego w Stanach sporo jest kościelnych szpitali i wiele darmowej opieki zdrowotnej było oferowanej, dodaje.
Oczywiście można dyskutować czy wprowadzona ustawa tkzw. Social Care przez administrację Obamy to trafiona reforma czy kolejna manipulacja mająca na celu szybszy ekonomiczny rozkład tej ’ potęgi ’, ale jedno nie ulega wątpliwości, jeżeli Ron Paul broni swojej decyzji o nie podpisywaniu owej ustawy argumentem że stan faktyczny sprzed jej wprowadzenia jest niedoskonały ale zadawalający, ja osobiscie nie miałbym wiecej pytań.
Spierał się też Ron Paul z Michaelem Moorem…Twierdził że nie system kapitalistyczny jest winien za stan USA ale korporacjonizm. Ten niczym rak opanowuje poprzez lobby kolejne pokolenia polityków i przejmuje faktyczną władzę nad krajem. Nie wiem jednak czy nie rozumie czy nie chce rozumieć że kapitalizm wlaśnie, stworzył idealne warunki do tego by korporacjonizm mogł urosnąć do olbrzymich rozmiarów. W warunkach kompletnej wolności rynkowej ’ zaradne ’ grupy wzbogaciły się do takiego stopnia że rozmiary wpływów jakie osiągneły umożliwiły im przejęcie kontroli nad potęgami ekonomicznymi.
Następną kwestią jest sprawa 9/11.
Na pytanie dziennikaraki Fox News dlaczego wystepują jakiekolwiek powiązania pomiędzy nim a ’ tym facetem ’ (Alex Jones) który głosi niebezpieczne teorie na temat udziału rządu USA w zamachu z 2001 roku w Nowym Yorku, odpowiedział że jak by to było gdyby tylko pojawiał się w głownych mediach gdzie wszyscy przytakiwali by temu co mówi…
Innemu dziennikarzowi tej samej stacji na pytanie:
" czy są jakie kolwiek dowody, jakie kolwiek wątpliwości w twoim umyśle że rząd USA nie był zamieszany w zamachy z 2001 roku" , Ron Paul odpowiedział:
"Ja absolutnie wierzę że jest prawdą że rząd tego nie zrobił…"
Jeżeli uważa że 9/11 jest robotą wewnętrzną to kłamie przed milionami widzów i potencjalnych wyborców.Jeżeli mówi to z przekonaniem to świadczy o bardzo słabym stopniu rozumienia rzeczywistości i wydarzeń w niej zachodzących.
Oczywiscie można powiedzieć że kandydat na prezydenta powinien być powściągliwy i pewne kwestie dla 'dobra’ ogołu? powinny być przemilczane.
A ja się pytam, naprawdę?
Czy takim sposobem oby nie stajemy sie tymi świniami ludzkimi co ze zwierzętami o tej samej nazwie łaczy nas tylko podobieństwo na poziomie symboli?
No i te gesty. Język ciała…
Dlaczego ponad siedemdziesięcioletni człowiek, który promienieje mądroscią wzbudzając zachwyt wyczekujących pozytywnych zmian ludzi poddaje się presji bycia medialnym i pokazuje dłońmi pozdrowienia które utożsamiane są przewrotnie z Rock n Rollem ?
Przecież takie pozdrowienie publiczności: ’ rock n roll baby 'oznacza nic innego jak ’ bawmy się ’, ’ królujmy ’. Jednak w żaden sposób nie można wiązać takiego gestu z jakim kolwiek pozytywnym znaczeniem. Jest to pozdrowienie którym świadomie i nieświadomie pozdrawiają się członkowie tego samego systemu wartosci.
Ten system to Babilon Wielki.
Ron Paul robi to świadomie lub nie. W jednym i drugim przypadku może to być wskazówką jakie siły stoją za tym panem.
Zdarzyło się też tak że witając się z zaproszonymi do programu Billa Mahera gośćmi, Paul przywitał się tak jak witają się członkowie bractw masońskich, kładąc kciuk pomiedzy kostkami palców na górze dłoni. Być może to taki niefortunny zbieg okoliczności, niemniej jednak zostało to zauważone…
Nie przesądzam jaką drogą idzie Republikanin . Nie moja to rola. Chociaż mam nadzieje że jednak stoi po stronie dobra.
Czas jak zawsze pokaże…
Napisałem ten tekst by nie popadano w euforię gdy wydaję się nam że jest ktoś kto jest w stanie uratować ten czy inny kraj. Trzeba być bardzo powściągliwym w lokowaniu swojego ograniczonego zaufania.
System działa w tak przemyślny sposób, że jedną ręką tworzy całe to gówno, a później drugą równie mało widoczną, albo i mniej daje rozwiązania. Te rozwiązania to często ludzie którzy dobrze gadają.
A do tego wszystkiego jest jeszcze ’ trzynasta para rąk…’
System wypracowywał rozwiązania nie przez dziesiątki czy setki ale przez tysiące lat. A może i jeszcze dlużej…Więc sztuczek to ci w nim bez liku…
Stalin podobno mial powiedzieć:
"Nie ważne na jakich ludzi głosują, zawsze głosują na nas."
Było by dobrze żeby nie sprawdziło się to w przypadku Rona Paula!