Rok Gierka? Żałosne…
13/01/2013
684 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
SLD jako partii upadłych komuchów, pozostała już tylko gra na tani sentymentalizm adresowany do ludzi pozbawionych pamięci…
Owszem, za czasów Gierka wiele się w Polsce zmieniło. Kraj się unowocześnił. Powstało wiele nowych dróg, zakupiono na Zachodzie wiele licencji na najróżniejsze produkty dla indywidualnej konsumpcji, typu fiat 126p i dla przemysłu. Te "p" w "maluchu" oznaczało, że wehikuł jest produkowany w Polsce, czyli po zakupie na talon z partyjnego klucza (wtedy była tylko jedna legalna partia PZPR), trzeba było ten wyrób samochodo-podobny dostarczyć do zaufanego warsztatu samochodowego i już po kilku tygodniach załatwiania najróżniejszych części zamiennych,. można było tym cudem techniki wyjechać na ulicę…
Piszę o tym nieszczęsnym "maluchu", gdyż ten sztandarowy wyrób gierkowszczyzny był idealną alegorią osiągnięć tamtej epoki. Wyrób samochodopodobny, który miał być dla klasy pracującej, a stał się przedmiotem handlu dla partyjnych kacyków…
Berliet, Massey Fergusson to przypadki nieco inne, zakupu technologii dla przemysłu. Kompletnie chybione, za grube dolary. Dolar był w tamtych czasach więcej wart niż złoto. Polska nie miała dewiz, a złoty był wymienialny tylko u cinkciarzy za ogromne pieniądze. To z tamtego przelicznika wychodziło, iż średnie zarobki w gierkowskiej Polsce to było około 30 dolarów na miesiąc. Był to przelicznik fałszywy, ale innego nie było, gdyż ekonomia komunistyczna to był dziwaczny twór ręcznie sterowany przez komunistycznych kacyków. To partia komunistyczna decydowała nawet o cenach guzików w pasmanterii i o zarobkach babci klozetowej w osiedlowym barze…
Wiele licencji za ciężkie dolary kupiono kompletnie bez głowy. Można podejrzewać tylko i wyłącznie korupcję towarzyszy przy zakupach licencji z upadających na Zachodzie firm. Po zakupie licencji na Berlieta, firma ta upadła i nie było części zamiennych do tego autobusu. Pomijając już kwestię, po co kupowano licencję na autobus, gdy w Polsce mieliśmy wtedy własną, dobrą, renomowaną fabrykę Jelcza? Po co kupowano licencję Fergussona, gdy mieliśmy własne, świetne zakłady Ursusa? To bardzo dobre pytania, ale trzeba by je zadać tym, którzy chcą Gierka i jego korupcyjnych kolesi dziś beatyfikować. Takich chybionych zakupów licencji, technologii było tysiące. Niby nowoczesne zakłady, pobudowane gdzieś w szczerym polu, bez infrastruktury, bez siły roboczej w zasięgu PKS-u, bez dróg dojazdowych itp.
Znamienne były budowy kopalń. Kopalnie takie jak "ZMP" w Żorach czy "Kaczyce" były zbudowane jako sztuka dla sztuki. Akurat sprawę kopalni "ZMP" znam od podszewki. Wybudowana ogromnym kosztem miliarda dolarów, pomiedzy dwoma innymi kopalniami. Wybudowana bez zakładu przeróbczego. Na dole połączono ją z tymi dwoma sąsiednimi kopalniami i rachityczny urobek z kilku ścian wydobywczych wożono dołem kopalni do dwóch sąsiednich. To było zwyczjnie chore wyrzucenie ogromnych pieniędzy w błoto. A wszystko po to, żeby przy okazji ogromnej budowy powstało jak zwykle w złodziejskim PRL-u kilka dzielnic "czerwonej burżuazji". Tak nazywano ówczesnych kabotynów przebranych za komunistów. To oni korzystali na inwestycyjnym boomie Gireka. Boomie za pożyczone pieniądze. Pożyczki które poszły na dzielnice czerwonych, na ich wczasy w Bułgarii, które jako społeczeństwo spłacicliśmy dopiero jakiś miesiąc temu. Dzisiejszym odpowiednikiem komunistycznych kabotynów, są tysiące działaczy PO i PSL-u rąbiącyh kasę na panstwowych inwestycjach, na spółkach skarbu państwa i na każdym szczeblu władzy, gdzie mozna coś chapnąć z zadłużeniowego boomu premiera Tuska.
Przestaje dziwić, że czasy gierkowszczyzny wydają się wracać. Pisałem o tym wielokrotnie. Mam wręcz uczucie deja vu. Inwestycje jako sztuka dla sztuki. Tylko po to, aby się swoi obłowili, a za efekty ich radosnej działalności zapłaciła reszta ogłupionego społeczeństwa. Analogie czasów gierkowych i tuskowych są tak podobne, że tylko ślepiec ich nie dostrzega…
Jedyną dostrzegalną różnicą między czasami gierkowszczyzny, a czasami tuskowszczyzny dostrzegam w stopniu zmanipulowania społeczeństwa. W czasach Gierka wszyscy widzieli tych czerwonych "burżujów" kradnących na żywca z placów budowy. Wszyscy normalni ludzie widzieli te wyrastajace jak grzyby po deszczu dzielnice czerwonej nomenklatury, budowane przy okazji dowolnej inwestycji. Wszyscy normalni ludzie mogli jednak tylko pozgrzytać zębami. Pamiętam jak w naszym mieście powstało duże osiedla "czerwonej burżuazji" przy okazji budowy wiaduktu. Wiadukt budowano chyba z pięć lat, osiedle powstało w trzy. W normalnym kraju z materiałów na budowę tego wiaduktu powstałyby ze cztery takie wiadukty…
Byliśmy niesuwerennym krajem pod sowiecką okupacją. Sam Edzio Gierek wpisał nam do konstytucji wieczny sojusz i podlegość sowietom. Rodzimi zdrajcy i kabotyni łupili polskie społeczeństwo na równi z kacapami, śmiejąc się normalnym ludziom w nos…
Na sentymencie do czasów gierkowskich próbują byli komuniści ugrać sympatię bezmyślnej, sklerotycznej i bezkrytycznej części społeczeństwa. To ma jakąś nazwę w psychologii, nie pamiętam, ale sztuczka polega na tym, że ludzie czasy swojej młodości widzą bezkrytycznie i pamiętają tylko dobre strony. Ludzie byli wtedy przecież młodsi, zdrowsi. Wtedy się bawili, przeżywali romanse, mieli pierwszą pracę, przyjaciół. I na tych uczuciach grają cyniczni gracze…
Jako dzieciak pamiętam dobrze zaopatrzone w słodycze sklepy, czego tak brakowało w latach osiemdziesiątych. Pamiętam niesamowity smak pierwszej coca-coli wypitej w sklepie…
Pamiętam też jednak wielogodzinne kolejki za cukrem na zmianę z rodzicami, a później wprowadzone kartki na ten "luksus". Pamiętam apel w szkole, gdy potępiano "warchołów z Radomia i Ursusa"…
Pamietam soboty, gdy biegło się szybko ze szkoły, aby oglądać do wieczora "Studio 2". Pamiętam jak znajomi Czesi zazdrościli nam westernów w sobotnie wieczory….
Pamiętam też jednak 20 stopień zasilania, gdy w sobotnie wieczory wyłączano prąd w całych miastach. Pamiętam ledwo ciepłe kaloryfery w zimowe wieczory, bo Gierek sprzedawał każdą ilość węgla na Zachód, za każdą cenę. Byle w dolarach…
Pamiętam do czego ta polityka inwestycji za pożyczone pieniądze doprowadziła. Wiem też do czego obecna polityka chybionych inwestycji w stadiony czy wybudowane przez mafię kolesi autostrady doprowadzą Polskę w najbliższych latach. Dlatego mieszkam i pracuję za granicą….