Rodzina uboga, u Boga
23/11/2012
552 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Święta Rodzina z Nazaretu żyła w ubóstwie materialnym i wielkim bogactwie duchowym. Wprawdzie istotne jest ubóstwo wewnętrzne, ale z nim powinno być związane świadome umiarkowanie i samoograniczenie materialne.
Zachłanność materialna, indywidualna i zbiorowa, zagłusza codzienne obowiązki rodzinne i poczucie sprawiedliwości społecznej. Przekłada się ona w życiu osobistym na rozdysponowanie własnego czasu, sił i uwagi: więcej dla zarobku (pieniędzy i rozwoju zawodowego), czy więcej dla rodziny i jej rozwoju. W tym wyważeniu istotną rolę odgrywa nasza wiara.
A Pan Jezus poucza: „Nie można służyć Bogu i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to co macie jeść i pić, ani o swoje ciało czym się macie przyodziewać.(…) Przecież Ojciec wasz Niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boże i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam przydane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o sobie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.”(Mat. 6.24-25, 32-34). Mądrość ludowa stwierdza też krótko: Jeśli Pan Bóg da dzieci, to da i na dzieci.Ta prawda potwierdza się i dziś w wielu rodzinach.
Współczesna presja materialnego dobrobytu jest pierwszym i często najważniejszym problemem każdej rodziny, za którym czai się zobojętnienie religijne i agnostycyzm. A przecież budowa rodziny nie może być odkładana na dalsze lata, aż się małżeństwo wzbogaci i dobrze zagospodaruje. Radykalizm ewangeliczny wymaga od wiernych świadomego wyboru stylu „życia ubogiego” oraz wyrzeczenia się nieograniczonego dorabiania się i konsumpcjonizmu. Potrzebne jest oddanie i powierzenie rodziny w opiekę Bożą, z pełną ufnością w skuteczność tej opieki, przy sumiennym wypełnianiu Bożych przykazań i własnych obowiązków. Trzeba więc świadomie wybrać i przyjąć ograniczony, skromny w danym środowisku, standard materialny życia osobistego i rodzinnego oraz rosnący wraz z dochodami udział osobistej ofiarności na rzecz misji, pomocy społecznej i działalności narodowej.
Bardzo atrakcyjną, ale zdradliwą pokusą wielu młodych małżeństw jest możliwość zakupu własnego porządnego mieszkania na kredyt uzyskany z banku. Nie mając własnych pieniędzy, pożyczają w banku równowartość mieszkania i godzą się w ciągu następnych dwudziestu – trzydziestu lat zwrócić bankowi i spłacić wraz z procentami równowartość co najmniej dwu, a częściej trzech takich mieszkań. Jeśli małżonek nie zarabia dostatecznie dużo, a w spłacie rat bankowych nie uczestniczy dalsza rodzina, takie zadłużenie wymaga najczęściej pracy zarobkowej obojga małżonków. Stanowi to wielkie zniewolenie „w służbie mamony” co najmniej na pół życia, z czego młodzi nie zawsze zdają sobie sprawę. Dłuższa utrata pracy, czy choroba, grozić może również utratą tego mieszkania. Troska o dzieci i własną rodzinę zostaje wówczas pośrednio podporządkowana bieżącym dochodom. W takiej sytuacji utrwala się praktyczny materializm, a w skali społecznej mnożą się aborcje, małżeństwa bezdzietne i dzieci bez wychowania.
Świadoma rezygnacja kobiety-matki na szereg lat z pracy i kariery zawodowej, szczególnie naukowej czy artystycznej, obok wyrzeczenia się dosyć potrzebnych dochodów, stanowi istotną ofiarę w życiu własnym i rodziny. W zamian uzyskuje się jednak jeszcze większe dobrawzajemnej wiernej miłości, przyjaźni z dziećmi i uchronienia ich od wypaczeń oraz pogłębienie życia duchowego, kulturalnego, religijnego, społecznego i patriotycznego. A to cementuje rodzinę i społeczeństwo nie tylko na lata, ale na pokolenia, utrwala zaufanie i solidarność. W zastępstwie pracujących obojga rodziców, lubich choroby, wielką i nieocenioną pomocą mogą być dziadkowie. Ofiarne, pracowite i pobożne babcie zapisały się złotymi zgłoskami w historii wielu rodzin i naszej Ojczyzny; nadal są też ratunkiem dla wielu rodzin.
W naszych czasach wskazane wyrzeczenie aktywności zawodowej kobiety-matki nie zawsze musi być całkowite, ani ostateczne. Zależnie od warunków możliwa i coraz bardziej popularna staje się bowiem praca na część etatu, według własnego kalendarza, praca na odległość i praca dorywcza. Ważne, aby to było zajęcie niezbyt absorbujące i możliwie bezkolizyjne w stosunku do obowiązków rodzinnych. Po latach, gdy dzieci dorastają i inne warunki pozwalają, kobieta-matka może powrócić do szerszej pracy zawodowej.
Najbardziej naturalne i zdrowe środowisko wychowawcze stanowi w naszych warunkach rodzina z trójką – piątką dzieci i mądrą matką, nie pracującą zawodowo poza domem, otoczona troską dalszej rodziny. Taka rodzina ma naturalne szanse stworzenia własnego (autonomicznego) środowiska wychowawczego i rekreacyjnego, chętnie odwiedzanego przez kolegów i koleżanki naszych dzieci. Dosyć skutecznie chroni je wówczas, szczególnie w najważniejszym, dziecięcym okresem życia, przed negatywnymi wpływami otoczenia. Tym silniejsze środowisko wychowawcze i kulturowo-obyczajowe tworzy rozrastająca się, wielodzietna rodzina wielopokoleniowa (rodzina rodzin), licznych dzieci i kuzynów oraz stryjów, wujów i cioci. Takich warunków zwykle nie mają jedynacy, wymykający się z domu do środowiska zewnętrznego i wyrastający na samolubów.
Ogólnie trzeba stwierdzić, że rodzina wielodzietna, na ogół niezbyt bogata, ale dostatnia, jest zwykle komórką bardziej spójną, stabilną i silną emocjonalnie, wychowawczo, organizacyjnie, gospodarczo, towarzysko i kulturalnie aniżeli inne typy rodzin.
Takie rodziny stanowią podstawę bytu ojczyzny, Kościoła i państwa.