Piątego stycznia odbędzie się Gala Mistrzów Sportu w trakcie której poznamy wyniki 78 Plebiscytu Przeglądu Sportowego. Wśród nazwisk nominowanych brakuje mi jednego: Roberta Kubicy. Dla mnie Robert jest sportowcem roku 2012
Dlaczego, ktoś zada to pytanie, a mistrzowie olimpijscy będą stroić fochy jak w 2008 roku, gdy Robert zgarnął wygraną.
Nagroda należy mu się, za determinację z jaką walczy o powrót do F1. Za ciche przerzucanie tysięcy ton na siłowni, cierpliwe znoszenie kolejnych operacji mających przywrócić sprawność. Za pokorne przeżywanie swojego cierpienia. Za nie skarżenie się nikomu ani na nikogo. I za odpowiednie traktowanie dziennikarzy stacji TVN (czyli z buta).
Nagroda mu się należy za styl, w którym powrócił. Sprawiało mi to wiele radości obserwując Roberta lejącego bez skrupułów na rajdzie Du Var Freddy Loixa (a ten pan przez wiele lat był fabrycznym kierowcą w rajdowych mistrzostwach świata). Zdarza się bardzo rzadko w historii polskiego sportu, że o polskiego sportowca biją się najlepsi (fabryczne zespoły Forda i Citroena) a FIA nagina przepisy techniczne (zmiana biegów za pomocą łopatki zamiast lewarka).
Robert wróci do F1, wróci i skończy tą niedokończoną robotę – zdobędzie tytuł Mistrza Świata w F1. A potem zdobędzie tytuł Mistrza Świata w rajdach. To nie jest moje marzenie – to zdarzenie pewne.
Rok 2013 będzie rokiem Roberta Kubicy.