Czego więc obawia się Rick Santorum, lokalnych donosicieli, którzy w swojej większości nie znają nawet żadnego języka obcego wobec ojczystego polskiego lub rosyjskiego?
Gdy Rick Santorum jako pierwszy polityk amerykański publicznie zakwalifikował ugrupowanie fryzjerskie Donalda Tuska jako niebezpieczeństwo dla pokoju światowego na równi z Iranem i egipskimi islamistami, w koncesjonowanych mediach nad Wisłą zapanowała cisza: Ameryki przecież fryzjerzy nie zdobędą, ani nie sprzedadzą. Do pierwszego brakuje im sił i możliwości, do drugiego zaufania i kompetencji. Większość fryzjerów swoje pierwsze szlify zdobywała tu nad Wisłą w czasie, w którym były rozdawane karty między mocarstwami. Część z nich uchodzi za opozycjonistów, część za ludzi ówczesnego systemu, ale zupełną oczywistością wydaje się być wspólny mianownik obu grup – przynależność do aparatu kontrolującego społeczeństwo czyli SB lub WSW. Czego więc obawia się Rick Santorum, lokalnych donosicieli, którzy nawet w swojej większości nie znają żadnego języka obcego wobec ojczystego polskiego lub rosyjskiego? Czy głupota i niekompetencja rządu niewielkiego kraju w Europie może być groźna dla pokoju światowego?
Znika samolot, Prezydent RP i Delegacja. A potem znikają : raport WSI bis, katyńska lista białoruska, Krzyż harcerzy spod Pałacu Prezydenckiego, zdjęcia satelitarne przedstawiające ostatnie chwile wojskowego Tupolewa, tarcza antyrakietowa, amerykańscy żołnierze, wojskowy pułk do wożenia vipów, granica miedzy Rosją a Europą, wolne wybory, wartość polskiej złotówki, jednostka specjalna "Grom" zakupiona za amerykańskie pieniądze, OFE należące do emerytów, Pomnik Katyński z Placu Zamkowego, a teraz prokuratura wojskowa.
W czasie tego masowego fenomenu znikania państwa słychać muzykę Boba Marleya „Don’t worry, be happy”, która już niedługo może zastąpić dotychczasowy hymn państwowy „Mazurka Dąbrowskiego”, tak jak ekonomia zastąpiła historię w polskich szkołach.
I dramatyczny strzał w głowę prokuratora, który usiłuje jak Reytan temu zapobiec, nic, ale to zupełnie nic nie zmieni. 70 minutowy czas oczekiwania na przyjazd karetki pogotowia świadczy dobitnie o powierzchowności rany. Gdyby życie pułkownika prokuratora naprawdę było zagrożone, karetka przyjechałaby natychmiast. Szczególnie, że lekarze dobrze zapamiętali lekcje i wyroki, jakie otrzymali w wielu sprawach w latach 80’ m.in. w głośnej sprawie Grzegorza Przemyka i z pewnością nie ryzykowaliby swojej wolności, szczególnie w czasie trwania neostalinowskiej nagonki czynowników partii władzy oczekującej od lekarzy wzięcia finansowej odpowiedzialności za reformę, czyli akceptacji listy leków przestarzałych/refundowanych i nowego obowiązku kontrolowania stanu ubezpieczenia pacjenta.
Po zniknięciu prokuratury wojskowej gdzieś zaginą akta spraw, którymi się zajmowała, by fryzjerzy mogli spać spokojnie po zakończonych i korzystnie sfilmowanych modlitwach o to, aby Pan pozwolił im jeszcze więcej ukraść, i aby nikt ich na tych kradzieżach nie złapał.
Rick Santorum zdaje się rozumieć, że proces znikania Polski nie zakończy się z pewnością na prokuraturze.
"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"