Przeciwnicy roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec przytaczają między innymi dwa argumenty, z których jeden świadczy o ich skrajnej ignorancji, drugi – o wyjątkowym cynizmie.
Pierwsza kwestia, to tzw. Ziemie Odzyskane, ukazywane jako „reparacje”. To przejaw skrajnej ignorancji, gdyż Ziemie Odzyskane były formą rekompensaty za utracone Kresy Wschodnie. Nawiasem mówiąc – jeżeli ktoś chce traktować Ziemie Odzyskane jako reparacje, to jak w takim przypadku wytłumaczyć roszczenia odszkodowawcze tzw. „wypędzonych”?
Druga sprawa, to wskazywanie na fundusze unijne. To już jest szczyt cynizmu. Raz, że to nie Niemcy nam je wypłacają, tylko cała UE, i jest to, przynajmniej oficjalnie, forma zapłaty za otwarty dostęp do polskiego rynku. To, w jaki sposób owe fundusze były wykorzystywane i że większość kasy trafiła do Niemiec, a także jak faktycznie fundusze UE wpłynęły na polską gospodarkę, jakoś umyka krytykom reparacji. Inna sprawa, że ci sami ludzie jeszcze parę lat temu rozpływali się pod niebiosa, ileż to dobra i inwestycji zawdzięczamy łasce unijnych funduszy, i gdyby nie one, to w Polsce nie byłoby niczego. Łącząc wątki można postawić złośliwe pytanie – czy to znaczy, że gdyby nie II Wojna Światowa, to w Polsce nie byłoby niczego?
Nawiasem mówiąc – osławione fundusze unijne są w swej istocie ekonomiczną formą kontroli polskiej gospodarki, gdyż wpływają na rozwój bądź likwidacje konkretnych branż. Ponieważ cała UE jest podporządkowana interesom niemieckim (vide wybór Tuska na kolejną turę), a – jak wspomniałem – większość kasy i tak trafia do Niemiec, więc wychodzi na to, że to my wypłacamy reparacje Niemcom.
Mówiąc o reparacjach za II Wojnę Światową nie sposób nie poruszyć kwestii odszkodowań, wypłaconych przez RFN Izraelowi: „Odrębną kwestią prawną było przyznanie odszkodowania dla Izraela i Żydów. Na podstawie dwustronnej umowy zawartej w Luksemburgu (1952) pomiędzy Izraelem i Niemiecką Republiką Federalną rząd boński zobowiązał się wypłacić 3,4 mld marek za straty majątkowe oraz 23,3 mld marek tytułem odszkodowań indywidualnych dla Żydów zamieszkałych na całym świecie (z wyjątkiem żyjących w państwach tzw. obozu socjalistycznego). W wyniku nacisków wpływowych kół i organizacji żydowskich kwotę odszkodowań indywidualnych dla Żydów zwiększono do 49 mld marek”.
http://portalwiedzy.onet.pl/10922,,,,odszkodowania_wojenne,haslo.html
Ciekawe. O ile bowiem indywidualne odszkodowania dla prześladowanych przez III Rzeszę Niemiecką Żydów są jak najbardziej zrozumiałe, to zastanawia fakt, że wyjątek zrobiono dla żyjących w państwach socjalistycznych. No i komu wypłacone zostały „3,4 mld marek za straty majątkowe”? Powstałemu oficjalnie w 1947 r. Izraelowi?
Moim zdaniem Polska nie powinna odpuszczać kwestii reparacji wojennych od Niemiec. Chociażby biorąc pod uwagę niemiecką politykę historyczną konsekwentnie rozmywającą odpowiedzialność za II Wojnę Światową i jej zbrodnie. Jak trafnie zauważył Grzegorz Jasiński „Nie wiem, jak Państwo, ale ja potrafię sobie wyobrazić za kilkanaście, kilkadziesiąt lat sytuację, kiedy w debacie na temat rzekomego współsprawstwa Polaków w zbrodniach owych nazistów pojawi się argument, że przecież nasz kraj pośrednio przyznał się do winy… zrzekając jakichkolwiek odszkodowań”.
http://fakty.interia.pl/opinie/jasinski/news-dlaczego-reparacje,nId,2427037
Chyba, że ktoś się poczuwa do „współsprawstwa”…