Bez kategorii
Like

Reminiscencje po Warszawskiej Inwazji Niepodległości

13/12/2011
391 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

To była pierwsza taka uroczystość organizowana przez Nowy Ekran. Wczoraj na Placu Konstytucji w Warszawie upamiętnialiśmy ofiary Stanu Wojennego, nawoływaliśmy do ukarania winnych i przypominaliśmy tamte czasy muzyką Fabryki i Kryzysu

0


Nie wszystko nam wyszło – bo to pierwszy raz. Okazało się się na przykład, że kamera do streamingu ma taką wadę, że przy oświetleniu scenicznym w nocy z odległości 10 – 15 metrów nie pokazuje szczegółów tylko mieniącą się jasną plamę, natomiast gdy jest bliżej widać o wiele lepiej ale dźwięk rzęzi od kolumn i jest nieczytelny. Z dwojga złego wybraliśmy tą drugą opcję. Oczywiście jest to też nauka, że do transmisji takich imprez trzeba dysponować specjalistycznym sprzętem. Ale zanim nie spróbowaliśmy nie mogliśmy tego wiedzieć.

Trochę o uroczystości. Po pierwsze to był wiec nie koncert, wiec na który przyszło około tysiąc osób. Bardzo się cieszę z takiej frekwencji ponieważ o uroczystości informował głownie Nowy Ekran i plakaty, które rozwiesiliśmy na 1-2 dni wcześniej. Jeszcze wcześniej nie miałoby sensu, ponieważ doświadczenie plakatujących wskazuje, że w Warszawie wszelkie afisze w miejscach publicznych są po 2 dniach zaklejane przez coś nowego. Poza tym uroczystością nie interesowały sie media, ponieważ została ona zagłuszona przez dyskusję i informację na temat Marszu Niepodległości i Solidarności organizowanego przez Prawo i Sprawiedliwość. I nic dziwnego, bowiem jest to największa licząca się partia opozycyjna, wspierana przez prężną Gazetę Polską i będąca w centrum zainteresowania mediów. Nieporozumieniem zresztą jest stawianie wiecu Nowego Ekranu z 12.12 i przemarszu pod willę Jaruzelskiego w opozycji do wydarzenia politycznego, wspieranego przez wielu polityków z różnych środowisk oraz Radio Maryja, które jest solą w oku Tuska i prawdopodobnie będzie się cieszyć frekwencją przekraczającą kilkanaście tysięcy osób. Zresztą redaktorzy Nowego Ekranu też dzisiaj będą tam obecni.

Ale wracając. Zanim wczorajszy wiec się rozpoczął (ok. 20.15) już zaczęły sie pierwsze problemy. Podczas rozstawiania sceny (na kołach, na przyczepie) i montażu świateł oraz nagłośnienia pojawiła się Policja (wysoka szarża) wraz z Inspektorem Dąbrowskim z Biura Bezpieczeństwa  i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Byłem na miejscu, jako organizator imprezy i podczas rozmowy coraz szerzej otwierałm oczy ze zdziwienia. Zaczęliśmy bowiem być regularnie straszeni, że nie jest to wiec, a impreza masowa (o czym miała świadczyć scena i planowany występ muzyków) na którą nie mamy pozwolenia i dlatego ja, jako osoba podpisana będę odpowiadał karnie. Zdaniem policjanów i urzędnika od Bufetowej tak wiecować nie można. Wskazałem, że scena mobilna, na kołach, rozstawiana, że istotą tego wiecu nie jest występ zespołów muzycznych ale przemówienie polskich opozycjonistów, prześladowanych w stanie wojennym i patriotycznej młodzieży, a muzyka jest tu tylko dla ilustracji i by ludzie nie zmarźli. No tak – stwierdził policjant – ale ludzie będą słuchać i skakać w trakcie grania a to jest koncert. No to co, że będą skakać, może będą, może nie będą, to na wiecu nie można? – oponowałem. Poza tym – kontynuował milicjant (ups "policjant" oczywiście) – scena na kołach ale nie wmówi mi pan, że te głośniki też są mobilne. A to wiecu nagłaśniać nie można? Na koniec kazało się, że policja będzie wydarzenie obserwować i jeśli uzna, że to impreza masowa (na którą nie mieliśmy pozwolenia) to skieruje sprawę do prokuratury i pojawi się akt oskarżenia przeciwko mnie. Trudno – powiedziałem – to będę sie bronic przed sądem karnym.

Mamy więc nowy ciekawy trend. Wszelkie zgromadzenia punliczne (wiece, przemarsze) będą utrudniane poprzez zastraszanie organizatorów i stwarzanie sytuacji, że trzeba będzie przed "jakże sprawiedliwym w Polsce" sądem karnym udowaniać, że nie jest się wielbłądem. Bowiem jest zasadnicza różnica pomiędzy formalnościami przy wiecu, a przy imprezie masowej. Wiec podlega zgłoszeniu na 3 dni przed terminem i tyle, nie potrzeba pozwolenia, służb porządkowych ani żadnych innych szczególnych formalności. Bowiem jest to element korzystania z wolności zgromadzenia się. Inaczej jest z imprezą masową (np. typu koncert). Po pierwsze trzeba uzyskać zgodę (samo zgłoszenie nie wystarczy) na podstawie wniosku złozonego duzo wcześniej (chyba na miesiąc przed) po drugie musi być zabezpieczenie bhp, ppoż sceny, barierki (atestowane) oddzielające miejsce imprezy, własne służby porządkowe oraz absolutna odpowiedzialność cywilna i karna organizatorów z działania uczestników imprezy, ergo kosztowne ubezpieczenie OC. Tymczasem na wiecu odpowiedzialnymi za porządek i bezpieczeństwo uczestników jest miasto. Gdy dodamy do tego obowiązek uzyskania od ZDM-u zgody na zabudowę i zajęcie pasa drogowego (np. chodnika) to okazuje się, że by zademonstrować niezadowolenie przeciwko rządzącym i wspomnieć ofiary stanu wojennego, według sugestii Policji i Inspektora Miasta powinniśmy wydać jakieś 70 tyś złotych, przygotować się miesiąc wcześniej (ryzykując np. brak zgody strażaków) i jeszcze grzecznie prosić o wydanie zgody. Śmiem twierdzić, że jest zalecenie by teraz tak "wkręcać" w kłopoty organizatorów manifestacji i w ten sposób je uniemożliwiać. Co prawda wczorajszego wiecu Policja nam nie przerwała, a nawet możliwiła jego rozpoczęcie, ale kto wie, może za tydzień-dwa dowiem się, że jestem oskarżony o organizację imprezy masowej bez zezwolenia. Mówi się trudno, bo warto było.

Politycy, młodzież i opozycjoniści dopisali. Z czego sie bardzo ucieszyłem, bo miałem trudne zadanie poprowadzenia tej uroczystości. Przemawiali m.in. represjonowany 30 lat temu Marian Piłka, Robert Winnicki – Prezes Młodzieży Wszechpolskiej, Romuald Szeremietiew, którego stan wojenny zastał w wiezieniu, Bartosz Józwiak – Prezes UPR, Janusz Korwin-Mikke, młody przedstawiciel Fundacji Paradis Judaeorum – który przypomniał o Rotmistrzu Pileckim, opozycjoniści z Krakowa  i Sanoka (m.in. Krzysztof Bzdyl), a na koniec Adam Słomka zaprosił na przemarsz pod willę Jaruzelskiego a Ryszard Opara zaintonował Mazurka Dąbrowskiego. Wszystkie wystąpienia ilustrowane były kapitalną ostrą muzyką zespołu Fabryka, który wydał płytę o stanie wojennym pt "Co sie stało" (co się stało, co sie stało, telefony nie działają…) a przez ostatnie pół godziny zespół Kryzys (z niesamowitym "Brylem") przypomniał "punka" z tamtych lat. Przez cały czas, jako komentarz wyświetlaliśmy na ekranie w głebi sceny dokumentalne obrazy z wydarzeń stanu wojennego, w tzw. międzyczasie udało się wyemitować kawałek filmu "Widziałem Naziola" blogera Ewidentnego Oszusta z NE. Przyznam, ze ten obraz cieszył się wielkim zainteresowaniem.

Co do uczestników wiecu, to jak już wspomniałem mogło być ok. 1000 osób, choć ludzie przychodzili i odchodzili w róznych momentach więc tak naprawdę trudno mi powiedzieć. Dużo młodzieży (np. Wszechpolacy, ONR i Kibice) ale i ludzi w średnim wieku, starszych też nie mało. Z radością spotkałem się z blogerami z Salonu24 (m.in z Rybitzkim) oraz red. Krzysztofem Leskim, z którym niegdyś nieraz się prztykaliśmy na łamach – cóż, blogerski fach, oraz Tomkiem Sokolewiczem, który niemógł się doczekać wymarszu.

Była TVP Info, Radio Dla Ciebie i koledzy z mediów obywatelskich, a nad naszymi głowami latał robocopter.

Nie było zadym, trochę okrzyków – jak to na wiecu – no, generalnie z klasą.

Jak ja wypadłem nie wiem i mam to w nosie. Nie chodziło o szoł ale o kilka słow prawdy i pamięć.

Warto wspomnieć, ze podczas uroczystości sprzedaliśmy kilkaset egzemplarzy naszej książki "Marsz Niepodległości – Anatomia Kłamstwa" (już zaraz dostępna w sprzedaży wysyłkowej) oraz odczytałem List Poparcia dla Rosjan walczących z Putinowszczyzną (niebawem opublikujemy treść na NE) który podpisało kilkudziesięciu uczestników zgromadzenia.

Uroczystość stacjonarna skończyła się zgodnie z planem o 22.00 i wyruszyliśmy Marszałkowską oraz Puławską pod dom Jaruzela.

I wiecie co, warto robić takie rzeczy, by pokazać, że wciąż jeszcze nie jesteśmy zaszczuci i nie siedzimy cichutko w kącie jak mysz pod miotłą. A przy okazji pokazać, że nie święci garnki lepią. Wszak NE istnieje tylko 10 miesięcy z haczykiem.

 

 

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758