Stanęliśmy na wysokości zadania.
Do tranzytu Wenus AD 2012 przygotowaliśmy się, jak zawsze, bardzo dokładnie, Sprzęt został zawczasu przejrzany, uzupełniony i przygotowany. Starannie wybraliśmy miejsce obserwacji i opracowaliśmy drogi dojazdu. Cała skomplikowana logistyka przedsięwzięcia została dopięta na ostatni guzik; kto skąd z kim i kiedy wyruszy, kto zabierze aparaty, statywy, filtry, teleskopy, żywność etc. Precyzyjnie został też ustalony plan odwrotu, tak żeby wszyscy zdążyli do swoich prac i innych zajęć. Pomyśleliśmy nawet o tym jak i gdzie z obserwatora amatora przemienić się, w aspekcie ubioru, w typowego „garniturowca”. Takiej organizacji nie powstydził by się niejeden sztab dywizji, no może plutonu.
Realizacja też przebiegała dokładnie zgodnie z harmonogramem. Wszystko grało jak w zegarku. Pobudka, wymarsz, zajęcie stanowiska no i oczywiście odwrót. Po godzinie 7 rano rozjeżdżaliśmy się w poczuciu dobrze wypełnionej misji. Kolejny raz odnieśliśmy sukces.
I tylko Słońce zawiodło.
PS
No nie całkiem zawiodło. Tuż przed końcem zjawiska, już po tak zwanym "trzecim kontakcie”, zawstydzone swą nieodpowiedzialnością Słońce, wyjrzało na kilka chwil zza chmur. No może nie zza ale przez trochę cieńszą ich warstwę. Mój syn nawet zrobił zdjęcia. Jeśli ktoś się uważnie przyjrzy, a ma dobry wzrok, to może zauważy takie małe „wygryzienie” w prawej górnej części tarczy słonecznej. To właśnie Wenus. Widać też plamy na Słońcu, to te kropki wewnątrz tarczy.
Godzina 6.44
godzina 6.49
godzina 6.50
godzina 6.53
Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza, Odbiera naprzód rozum od obywateli.