Rejs ku zagładzie, czyli nadchodzący konflikt nuklearny
06/06/2014
1907 Wyświetlenia
27 Komentarze
6 minut czytania
Wraz z eskalacją napięcia pomiędzy Rosją a zachodem coraz bardziej przejrzyste stają się autentyczne intencje uczestników rozgrywek oraz ich wzajemne powiązania i zależności.
W stosunku do Putina (Rosji) rozgrywany jest obecnie scenariusz identyczny z wielokrotnie już powtarzanym w przypadku innych „tyranów” takich jak Slobodan Milosewicz (Jugosławia), Saddam Hussein (Irak), Muamar Kadafi (Libia), czy Baszar al-Assad (Syria). Rezultaty „krucjat”, zarówno w odniesieniu do tych przywódców, jak również państw i społeczeństw przez nich przewodzonych są dobrze znane i nie wymagają żadnych komentarzy.
Przypadek Putina jest jednak o tyle unikalny, że mamy w nim do czynienia z przeciwnikiem dysponującym potężnym arsenałem nuklearnym i nowoczesnymi środkami jego przenoszenia. Doktrynę militarną, jaką w stosunku do Rosji planuje zastosować NATO, opisałem szczegółowo w niedawnej publikacji[i]. Jej meritum stanowi „prewencyjne” nuklearne uderzenie na przeciwnika likwidujące jego możliwości odwetowe.
Kreml zdając sobie doskonale sprawę z zagrożenia zacieśnia więzy polityczne, gospodarcze i militarne z Chinami, oraz rozpaczliwie poszukuje potencjalnych sojuszników na pozostałym obszarze Eurazji. Podpisane ostatnio porozumienie z ChRL, obok gigantycznego kontraktu gazowego, dotyczy ułatwień dla chińskich inwestycji na Syberii, oraz rozbudowy infrastruktury transportowej i komunikacyjnej łączącej ją z Chinami[ii]. Takie postępowanie gwarantuję to, że w przeciągu dwu dekad pusta obecnie Syberia stanie się de facto etniczną i gospodarczą częścią Chin. W obliczu zagrożenia nuklearną anihilacją, Kreml decyduje się jednak na „mniejsze zło” w postaci możliwości utraty ogromnych obszarów swego państwa.
Działania Rosji stymulują zachód do jak najszybszego wprowadzenie w życie swego scenariusza. Przywódcy USA zdaja sobie sprawę, że rosyjsko-chiński sojusz gospodarczy stanowi natychmiastowe śmiertelne zagrożenie dla gospodarki tego państwa, która za wyjątkiem przemysłu zbrojeniowego opiera się prawie wyłącznie na elektronicznej (wirtualnej) „produkcji” pustej waluty (tzw. fiat money[iii]) dominującej współczesne globalne rynki finansowe.
Według przecieków informacyjnych, decyzja o agresji nuklearnej na Rosję, już zapadła[iv]. Termin jej wykonania zaplanowano na rok 2016. Terytoria „sojuszniczych” państw Europy wschodniej odgrywają w planach Pentagonu zasadniczą rolę.
Fakt ten znajduje swój wyraz w intensyfikacji procesów „demokratyzacji” i „stabilizacji” Ukrainy, oraz podgrzewania nastrojów antyrosyjskich i wojennych w Polsce. Tumanione przez media polskie społeczeństwo nie jest w stanie pojąć tego, że nawet w przypadku pełnego sukcesu amerykańskich planów wobec znienawidzonej Rosji, to znaczy zamienienia jej w radioaktywny pył, globalne skutki promieniowania doprowadzą zapewne do zagłady całej ludzkości, a w najlepszym przypadku do totalnego zmutowania życia na ziemi.
Przerażeniem musi napawać całkowite zaślepienie tych, którzy mienią się być „polskimi elitami”, gdyż w zaplanowanym scenariuszu oni tez staną się ofiarami konfliktu. Daje temu wyraz w najnowszym felietonie, minister skarbu w administracji Reagana, dr Paul Craig Roberts[v] pisząc:
„The demented Polish government has probably signed the death warrant for humanity.- Szalony rząd polski podpisał już prawdopodobnie wyrok śmierci na ludzkość.”
Rozumnie zachowują się natomiast przywódcy innych państw naszego regionu-Słowacji, Węgier i Czech, odrzucając[vi] możliwość lokalizacji baz NATO na swych terytoriach, a miast tego przygotowują plany przejęcia tych terytoriów rozpadającej się Ukrainy, które zrabował im ZSRR.
Niestety możliwości swobodnego manewru przywódców „suwerennych państw” członków Unii Europejskiej są dość ograniczone. Fakt ten jaskrawo ilustruje pozycja kanclerz Merkel, która wbrew interesom „wielkich Niemiec” solidarnie popiera amerykańskie plany.
Jeszcze kilka lat temu, w okresie „odwilży” w stosunkach Rosja – zachód, niemieccy kanclerze i Putin rozgrywali swą polityczną partię według wyświechtanych od wieków standardów, polegających na podziale Europy wschodniej na sfery interesów obu mocarstw. Gdyby proces ten był kontynuowany, za niedługo granica podziału tych interesów przesunęłaby się z linii Bugu nad Dniepr.
Teraz jednak, polecenia rzeczywistych władców zachodu (finansowych oligarchów) zniweczyły ten miły sercu każdego Niemca proces, a sankcje, które w stosunku do Rosji musi wprowadzać UE odbiją się na dodatek negatywnie na gospodarce germańskiego mocarstwa.
Sytuacja to obnaża fakt istnienia nieformalnego systemu sprawowania władzy na obszarze euroatlantyckim , który dotychczas był zamaskowany przed społeczeństwami za zasłoną „demokratycznych procesów”.
Również z tego faktu zdają sobie sprawę autentyczni władcy zachodu, czego wyraz stanowi uformowany w brukselskiej centrali NATO specjalny wydział, który w miarę potrzeby będzie się zajmował likwidacją „nieposłusznych” polityków. Przygotowano dwustopniowy system. Pierwszy stopień stanowi „miękką” likwidacja, polegająca na oczernieniu polityka tak, by nie mógł on skutecznie kandydować w wyborach. Drugi-na wypadek sukcesu wyborczego-to jego fizyczna likwidacja. Biorąc pod uwagę niedawne wybory do Parlamentu Europejskiego[vii], wspomniany wydział może mieć niedługo pełne ręce roboty.
Jednak, jak na razie, pod przywództwem wspaniałych „elit” nasz „ekskluzywny klub wolnych i bogatych” kontynuuje swój rejs ku zagładzie.