Prezes rady ministrów Donald Tusk oznajmił, iż rząd od połowy bieżącego roku zamierza rozpoczęcie refundacji in vitro. Premier również oznajmił, że chce by ten rok nazwać „rokiem rodziny”.
Otóż ja proponuję trochę rozwinąć koncepcje premiera i obecny rok nazwać "rokiem ochrony rodziny przed tragicznymi skutkami działań rządu".
Wracając jednak do in vitro, rząd planuje wydać najpierw 50 mln zł. by później zwiększyć ten bezsensowny wydatek dwukrotnie. To, że wśród członków platformy panuje od dawna tendencja do hipokryzji, można było zauważyć wcześniej, między innymi przy sławnej sprawie fotoradarów, ale teraz to naprawdę PO przekroczyło wszelkie granice hipokryzji i absurdu. Jak to jest, że rząd na pytanie "dlaczego zamiast szukać oszczędności, podnosicie podatki?", odpowiada "szukamy oszczędności, ale tam gdzie próbujemy ograniczyć wydatki, tam pojawia się opór", a tuż po chwili wprowadza nowy zbędny wydatek. To jak jest szukacie tych oszczędności, czy nie? Bo jak na razie nie widać tych oszczędności.
Poza tym powiedzmy to sobie jasno, te 100 milinów, które zostanie przeznaczone na "zapładnianie w szklance", jak i pozostałych pieniędzy w budżecie państwa nie dostaniemy od hojnej wróżki. Rząd najpierw nam je zabierze w formie podatku (niestety taka smutna prawda, pieniądze nie rosną na drzewach), by poźniej oddać je w formie np. refundacji. Nie ma nic za darmo, państwo by coś nam dać, musi najpierw zabrać nam "dwa razy więcej". Dlaczego? Może dlatego, że jeśli płacimy podatek, to pieniądze, które przeznaczmy do budżetu państwa, muszą przejść przez odpowiednią liczbę urzędów, w których pracują urzędnicy, a jak wiadomo praca w urzędnie to nie wolantariusz, więc pracownicy muszą pobierać pensje. Już wtedy z kwoty, którą zapłaciliśmy ucieka trochę pieniędzy, w wyniku czego do budżetu realnie trafa mniej niż wpłaciliśmy w urzędzie. I jeśli teraz chcemy coś zrefundować to musimy zabrać pieniądze z budżetu i wypłacić tym, którym chcemy zrefundować daną usługę lub lek, więc znów pieniądze przechodzą przez dany urząd, w którym pracują i pobierają swoje pensje biurokraci. W efekcie czego mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego rząd nie powinien zajmować się refundacjami. Taka smutna prawda.
Jeśli rząd obiecuje, że na refundację będzie przeznaczone 100 milinów złotych, to nie znaczy, że tyle nas to będzie realnie kosztowało, jednak gdyby okazało się, że faktycznie koszt refundacji dla budżetu będzie wynosił 100 milinów, to oznacza tyle, że z pewnością do ludzi tarfi zdecydowanie mniej pieniędzy, a jeśli 100 milionów okaże się kwotą, która trafiła do ludzi, to tak naprawdę oznacza, że tak naprawdę z budżetu zniknęło więcej niż 100 mln. Przekładając na język bardziej zrozumiały, jeśli rząd da komuś 100 milionów, to najpierw zabierze 150 milionów, a jeśli zabierze 100 milionów, to da 50 milionów.
Receptą na to jest wycofanie państwa i urzędników z gospodarki, czyli ograniczenie państwa do minimum. Do tego czym powinno się zajmować, tzn. wojskiem, policją, sądami i polityką zagraniczną. Natomiast ochronę zdrowia i życia obywateli zostawić właśnie im, ludziom. To obywatele powinni o siebie dbać, a nie rząd o nich. Jeśli ktoś chce korzystać z in vitro, to proszę bardzo, ale lecz swoją niepłodność ze swoich pieniędzy, a nie z pieniędzy podatników. Dlaczego ja mam z własnych zarobionych pieniędzy, opłacać czyjejś zabiegi in vitro? Jeśli będę potrzebował to pójdę sam do odpowiedniej przychodni i sam to sobie załatwię, bez pomocy urzędnika. I gdybym już musiał skorzystać, to wolałbym ominąć urzędników i po prostu iść do lekarza, i zapłacić mu pieniądze za zabieg, likwidując w ten sposób pośredników, którymi są urzędnicy, przez co mamy pewność, że pieniądze, które przeznaczone są na lekarza, pójdą na lekarza. Taki system jest chyba bardziej korzystny dla ludzi, a przede wszystkim tańszy, bo nie opłacamy tej bandy urzędników, tylko samego lekarza.
Polsce potrzebne są oszczędności, trzeba ograniczać wydatki, a takiego typu pomysły sprzyjają tylko rozrostowi biurokracji, która już dzisiaj jest ogromna.
A ogólnie mówiąc o naszym parlamencie to mam wrażenie, że jedną z niewielu różnic między tymi partiami jest to, w jakim stopniu biurokracja będzie marnotrawiła pieniądze z naszych podatków, czy w dużym stopniu, czy w bardzo dużym stopniu, czy w olbrzymim stopniu. Tu nie chodzi o to, że ten jest dobry, a tamten jest zły, to system jest zły. Trzeba w Polsce zacząć odbudowę systemu. Systemu, w którym to ludzie decydują na co wydają swoje pieniądze, a nie urzędnicy. Alternatywa dla tak złych rządów PO istnieje, tylko niestety jest przemilczana w mediach.