Bez kategorii
Like

Reforma Tuska ma rozwiązać nie ten problem, co trzeba

15/02/2012
659 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Problemem Polski nie są emerytury, a więc reforma Tuska jest głupia, szkodliwa i nie na temat! Reforma Tuska nie rozwiąże negatywnych skutków trendów w demografii, a wręcz je pogłębi na kilka sposobów.

0


Zwiększy szok demograficzny i spowoduje dalsze pogorszenie wskaźników, zwiększy bezrobocie (zdziwienie), utratę miejsc pracy poprzez ucieczkę firm zagranicznych oraz drastyczny wzrost długu Polski.

Zacznę od demografii. Statystyczna Polka ma niecałe 1,2 dziecka, który to wskaźnik systematycznie maleje. Do prostej zastępowalności pokoleń potrzeba 2,1 dziecka. Skutek tego jest taki, że zabraknie ok. 43% przyszłych pracujących, w wersji optymistycznej. Dlaczego? Ktoś musi pracować na długi państwa, na rozbuchaną do monstrualnych rozmiarów administrację, polityków …, a więc rząd znacząco podniesie podatki dla pracujących oraz biznesu. To z kolei sprawi, że pracujący i biznes będą uciekać z Polski. Biznes odczuje także drastycznie brak wykwalifikowanych, młodych i perspektywicznych pracowników, a wiec nie będzie czekał na przyszłość i ucieknie z Polski już w tej dekadzie. Wydłużenie wieku emerytalnego seniorom także sprawi, że nie będzie pracy dla młodszego pokolenia, co skłoni młodych do ucieczki z Polski. Tak wiec reforma emerytalna Tuska jest prostą "receptą" na zaostrzenie szoku demograficznego, drastyczny wzrost zadłużenia Polski oraz równie drastyczny wzrost bezrobocia. Taką reformę należy oceniać w kategoriach zdrady!

 

Ustawowy obowiązek życia do 100 lat oraz obowiązek pracy do 99 lat? Myślicie, że to ironia? A co, jeśli odpowiednio dużo młodego pokolenia ucieknie na Zachód, a w Polsce na jednego pracującego przypadnie 5 emerytów, nawet po podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat? Trzeba będzie znowu podnieść wiek emerytalny, a jeśli będzie to nierealne, trzeba będzie podnieść długość życia. Ironia, ale nie całkiem oderwana od realiów. Kiedyś "popełniłem" artykuł: "W sprawie OFE rząd zachowuje się jak domowy złodziej, czyli wynosi po kawałku" (przeczytaj: http://interia360.pl/artykul/w-sprawie-ofe-rzad-zachowuje-sie-jak-domowy-zlodziej-czyli-wynosi-po-kawalku,42279) . W tamtym artykule także ironizowałem, ale Tusk jest już blisko całkowitego spełnienia mojej ówczesnej ironii.

 

Zastanawiacie się, dlaczego od początku 1990r. wyjechało z Polski min. 5 mln. osób? Dodajmy, że w międzyczasie zatrudnienie w administracji potroiło się. Urzędnicy nie są opłacani przez Marsjan, ale z naszych podatków. Polska jest biednym krajem i nas na to nie było stać. Skutkowało to tym, że nasze podatki, miast na politykę prorodzinną, szły na armię urzędników. W tym momencie dochodzimy do zapomnianej reformy Tuska, która już teraz mogłaby dawać 40 mld. zł oszczędności rocznie, a le cóż, Tusk woli zabrać nam Polakom emerytury. Tusk obiecał zmniejszyć liczbę urzędników i ???, a ich liczebność szybko rośnie. W 2009r. urzędnicy kosztowali Polskę 76,8 mld. zł (same płace ponad 20 mld. zł). W tej chwili jest to w pobliżu 100 mld. zł na rok. Liczba biurokratów od 1990r. uległa potrojeniu. Wyrzucenie 50% z nich da już min. 40 mld. zł oszczędności w jeden rok, a więc znacząco więcej, niż po zabraniu Polakom emerytur. Panie Tusk, zrealizuj obiecaną reformę biurokracji i zredukuj tę biurokrację o 50%. Ręce precz od Polaków!

 

Użyłem słowa "oszczędność", ale polityka, a w szczególności w skali makro, to nie zabieg księgowy. Te pieniądze nie powinny pod żadnym pozorem redukować długu, bo to droga donikąd i bezskuteczna, a źródłem wszelkich problemów jest negatywny trend demograficzny. Czy skierowanie tych pieniędzy na demografię ograniczy ten negatywny trend? Statystyczna Polka mieszkająca w Anglii ma ponad 3,5 dziecka. Sprawia to efektywna pomoc finansowa państwa oraz bezpieczeństwo socjalne. Mówiąc wprost, część pieniędzy podatników nie jest przejadana przez biurokrację, ale "zainwestowana" w przyszłe pokolenie, w przyszłych podatników. Jak trzeba być ograniczonym intelektualnie, by nie rozumieć, że dziecko, to przyszły podatnik!

 

Czy w Polsce jest polityka prorodzinna? Opiszę to na podstawie ubiegłorocznego incydentu ze Słupska. Koalicja PO-PSL ma duże doświadczenie w kolejnych "reformach prorodzinnych ", jak chociażby te z początku 2009r., które polegały na drastycznym obcięciu, a nawet wręcz na likwidacji wielu funduszy na samotne matki, dzieci, a nawet na niepełnosprawne dzieci. Skutkiem tych "reform" był ubiegłoroczny incydent z Słupska, gdzie zdesperowana matka 6-cio miesięcznego dziecka rozwiesiła na (nomen omen) słupach plakaty z ogłoszeniem: "Oddam dziecko w dobre ręce ". Co pchnęło młodą matkę do tak dramatycznego kroku? Bez pieniędzy, bez pracy i bez perspektyw na nią (aby pracować, należy mieć pieniądze na żłobek) dostała od państwa polskiego całe 68 (słownie: sześćdziesiąt osiem) zapomogi. Tak wygląda polityka prorodzinna zapoczątkowana przez PO-PSL w 2009r. Chyba nie muszę udowadniać, że w Polsce, tak naprawdę, nie ma systemu wsparcia dla rodzin.

 

Teraz opiszę po kolei kłamstwa i przemilczenia Tuska oraz Pawlaka. Spytam, gdzie są pieniądze z OFE, które każdy miał odkładać na swoją emeryturę, a więc pieniądze niezależne od niżu demograficznego? Spytam też, gdzie są pieniądze odkładane na rezerwę demograficzną (tzw. Fundusz Rezerwy Demograficznej), które to pieniądze w ubiegłym roku koalicja PO-PSL zrabowała nam Polakom? Mówicie, że Szwedzi dyskutują o emeryturach w wieku 75 lat (przy ich sredniej zycia powyżej 80 lat), ale przemilczacie, iż od 61 roku życia mają dostawać część pieniędzy z emerytury. Rozwiązanie racjonalne, bo pracownik po sześćdziesiątce nie ma co liczyć na dobrą i dobrze płatną pracę. nawet we Szwecji. Myślicie, że w Polsce, jeśli pracownik po sześćdziesiątce, jeśli w ogóle będzie miał pracę, to dobrze zarobi? Bzdura! Co zdanie to kłamstwo, łgarstwo, niedomówienie.

 

Propozycje Pawlaka modyfikujące propozycje Tuska można nazwać bredzeniem po pijaku (to i tak łagodne określenie). Pomysł wcześniejszego przejścia na emeryturę dla kobiet mających troje i więcej dzieci ładnie wygląda w mediach, ale dla potencjalnych rodziców, przy zdrowych zmysłach, jest to bzdura, bredzenie. Małżeństwo decydujące się na dzieci, najpierw policzy, czy ich zarobki wystarczą na kupno mieszkania, wyżywienie i wykształcenie tych dzieci. W Polsce mamy plagę tzw. umów śmieciowych (por.: http://praca.wp.pl/title,Jak-duzo-mlodych-ma-juz-umowe-smieciowa,wid,13889105,wiadomosc.html?ticaid=1d317), pokolenie "1500 brutto", a więc ten warunek wyklucza z kupna mieszkania, wyżywienia i wykształcenia dzieci. Druga sprawa, czy matka po urodzeniu dziecka może wrócić do pracy? Niestety, bardzo często "NIE ". Trzecia sprawa, czyli dostępność żłobków i przedszkoli oraz ich cena w rozsądnej relacji do zarobków? Za mało żłobków i przedszkoli, a ich ceny absolutnie abstrahujące od zarobków.

 

Kolejna sprawa, bardzo ważna dla potencjalnych rodziców: "a co, jak stracę pracę, zachoruję? ". To w cywilizowanych krajach nazywa się bezpieczeństwem socjalnym. Wyżej opisałem przykład ze Słupska. Sprawa znana i poruszana we wszystkich mediach, ale na co dzień jest to dramat tysięcy samotnych matek, lub po prostu rodziców otrzymujących głodowe zarobki.

Piotr Solis

0

piastolsztyn

Bóg, Honor, Ojczyzna. Interesuja mnie tematy gospodarcze, spoleczne oraz religijne.

31 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758