Refleksje Listopadowe: Nowoczesne państwo?
15/11/2012
702 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
Zbieranina cudaków, na sejmowisku przy ulicy Wiejskiej, jako wyznacznik „europejskości” i „trendów nowoczesności”, będącymi – faktycznie – co najmniej 50 lat za czołówką intelektualną Europy.
Występowanie plazmy, komputerów, sieci Wi-Fi, najnowszego modelu iPhone, zagranicznego samochodu, a nawet „Tańca z Gwiazdami”, czy „X-Factor” via satelita w polskich domach, nie jest żadnym dowodem nowoczesności, lecz jedynie błyszczącą przykrywką powszechnej nędzy i zacofania cywilizacyjnego w każdej dziedzinie.
Polska, pod rządami systemu przywiślańskiego, jest państwem przodującym jedynie w takich dziedzinach, jak: korupcja, stopień komplikacji i utrudnień prowadzenia spraw w urzędach, niski poziom wykształcenia akademickiego, koncesjonowanie gospodarki, niekompetencja i nadużycia władzy, zagmatwany system fiskalny i przymusowych ubezpieczeń „społecznych”, nieudolność służby zdrowia, brutalność policji, łamanie „praw człowieka”, zacofanie informatyczne, marna jakość szkolnictwa zawodowego, niskie zarobki, etc.; o wysokiej, ciężko „wypracowanej” pozycji w światowym rankingu pijaństwa nie zapominając.
Pozornie tylko, bałagan i niekompetencja we wszystkich przejawach życia społecznego, i kulturalnego – stające na drodze do rzeczywistej nowoczesności – wynikają z „przyrodzonej Polakom” nieumiejętności samoorganizowania, a niski poziom płac i będąca skutkiem tego powszechna nędza, i zacofanie, to efekt „niskiej produktywności” – tezy popularnej wśród, omawianych powyżej, „autorytetów moralnych”.
Przywołam tutaj znowu cytowaną już, wcześniej Instrukcję NKWD, która przecież nie była jedyną w swoim rodzaju i przesłaniu, a która wyjaśnia wszelkie niepowodzenia prób jakichkolwiek reform, prowadzących do nowoczesności i normalnego funkcjonowania państwa tak, aby nie odzyskało już wiodącej w Europie Środkowej i Wschodniej pozycji Rzeczypospolitej na polu cywilizacyjnym i kulturowym, godząc tym samym w podstawowe interesy imperialne Rosji, „chroniącej” swoje ziemie zachodnie przed wpływami wolnościowymi etyki Cywilizacji Łacińskiej:
„9. Doprowadzić do tego, aby pracownicy na stanowiskach państwowych (z wyjątkiem służb ścigania i pracowników przemysłu wydobywczego) otrzymywali niskie pobory. Dotyczy to w szczególności służby zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, oświaty i kierowników różnych szczebli.”
Na tle powyższego, wszelkie nadzieje lekarzy, nauczycieli, czy sędziów na poprawę sytuacji płacowej okazują się nad wyraz płonne, gdyż napotykają na – jak widać – wciąż aktualne wytyczne dla organizacji państwa, których system przywiślański nie ma zamiaru, lub nie może zlekceważyć, – bez znaczenia, które stronnictwo sejmowiska przy ulicy Wiejskiej sprawuje akurat oficjalne znamiona władzy, – a to z uwagi na założoną działaniami przeciwko Cywilizacji Łacińskiej, konieczność osłabienia kondycji – odradzającej się pomimo wszelkich, długoletnich starań całego systemu polityczno-policyjnego – polskiej Inteligencji, mogącej sięgnąć Pamięcią historyczną do lat świetności jeżeli już nie samej Rzeczypospolitej, to przynajmniej do okresu entuzjazmu z odzyskanych marzeń lat 1918-1920, a przez to zerwać z marazmem intelektualnym ostatnich dziesięcioleci.
Codzienna troska o zapewnienie Rodzinie utrzymania oraz „zdobycia” własnego mieszkania, lub środka lokomocji, etc., (nie stanowiących w krajach Normalnych większego problemu) skutecznie – zdaniem ekspertów od zniewolenia – przeciwdziała nudzie, z której u Polaków „rodzą się” niebezpieczne dla okupantów, idee polityczne.
Nowoczesność systemu przywiślańskiego, w stosunku do oficjalnego reżimu lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, polega na zmianie taktyki i szyldu, pod którym sprawowana jest Władza, przy zachowaniu tych samych, a nawet korzystniejszych – dla rządzących – rezultatów, co przejawia się w efekcie spacyfikowania możliwych nastrojów buntu społecznego poprzez uzależnienie finansowe dwoma prostymi środkami: kartą kredytową oraz kredytem: mieszkaniowym i konsumenckim.
Myśl konserwatywna, od samego początku przemian ustrojowych ubiegłego stulecia, obserwuje z uwagą zjawisko przejścia ekip rządzących od metodyki przymusu policyjnego (rozwinięte ponad wszelką miarę siły represyjne PRL, „wsparte” potencjałem ZSSR), poprzez etap Obudzonych Nadziei (początki lat dziewięćdziesiątych: wybór „naszego premiera”, powstanie „naszej gazety”) – jakże to podobne do nastrojów lat 1918-1920! – aż po etap, gdy możliwym technicznie i finansowo stało się masowe rozdawnictwo kart kredytowych oraz „dostęp” do kredytu mieszkaniowego, samochodowego, etc., etc., etc.
Masowe uzależnienie od kredytu, jest najtańszym i najbezpieczniejszym, a przez to najnowocześniejszym, sposobem utrzymywania kontroli nad nastrojami społecznymi, z uwagi na to, że:
–beneficjentem zaciąganych na lata kredytów mieszkaniowych (nazwanych szumnie hipotecznymi) oraz na zakup, lub budowę domów, są firmy nomenklaturowe, ściśle powiązane z aparatem władzy,
–zadłużeni Obywatele są tak zajęci zdobywaniem środków na spłaty kredytów, iż ze Strachu przed utratą Pracy, a przez to „zdolności kredytowej” i konfiskaty np. mieszkania przez bank, stali się niezdolni mentalnie do stawiania oporu, coraz bardziej Ich dławiącej – miedzy innymi podatkami – Władzy.
Myśl konserwatywna, chętnie pozna wyniki badań porównawczych nastrojów społecznych z połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, zestawionych ze współczesnymi, przeprowadzonych pod kątem – w tym miejscu przepraszam za niezbyt grzeczne sformułowanie – „zdolności do podjęcia ryzyka czynnego wystąpienia przeciwko Władzy, w kontekście utraty miejsca pracy i możliwości spłaty zaciągniętych kredytów hipotecznych”; jestem jednak pewien, iż badania takie przeprowadzono już dawno, niekoniecznie jednak nad Wisłą i to przed wprowadzeniem nowoczesnego systemu kredytowego.
Powracając do omawianej w tym rozdziale Instrukcji NKWD, która nie musiała przecież być przekazywana drogą pisemną, ani kompleksowo, lecz ustnie i fragmentarycznie, zgodnie z obowiązującą zasadą „każdemu według potrzeb”: to pozostały, stojący na drodze do nowoczesności, pozorny chaos organizacyjny, zalew ustaw i przewlekle działających, niekompetentnych urzędów oraz mnożących się z byle powodu komisji, zadziwiająco zbieżny jest z jej dalszymi wytycznymi:
„14. Spowodować, aby wszystkie zarządzenia i akty prawne, gospodarcze, organizacyjne (z wyjątkiem wojskowych) nie były precyzyjne.
15. Spowodować, aby dla każdej sprawy powoływano kilka komisji, urzędów, instytucji społecznych, ale żadna z nich nie powinna mieć prawa podejmowania ostatecznej decyzji bez konsultacji z pozostałymi (nie dotyczy przemysłu wydobywczego).”
Także, krytykowany w sposób nieśmiały i tylko przez nieliczne media niszowe, osłabiający siłę decyzyjną i funkcjonowanie nowoczesnego państwa, znaczny przyrost administracji i mnożenie etatów w biurokracji, w istocie swej tak odmienne od wskazań etycznych Cywilizacji Łacińskiej, dziwnie pokrywają się z zasadą:
„32. Doprowadzić do maksymalnej rozbudowy administracji biurowej wszystkich stopni. Można dopuszczać krytykę działalności administracyjnej, ale nie wolno pozwolić na jej zmniejszenie ani sprawną pracę.”
Zbiór powyższych cytatów i to tylko z jednej, zachowanej instrukcji – na dodatek uznanej przez powyżej opisane „autorytety” za falsyfikat – może wydać się tendencyjny i zarzucać niczym nie udowodnioną, bezpośrednią zależność od obcego ośrodka władzy, lub ideologii oraz sugerować modus furandi systemu przywiślańskiego. Ocenę zbieżności tych wytycznych z kształtem państwowości i działań państwa prawa, pozostawiam nie opinii „autorytetów moralnych”, lecz zdrowemu rozsądkowi Czytelników, tak samo jak ich realny wpływ na osłabienie zdolności do emanowania na Kraje sąsiadujące, wartości etycznych Cywilizacji Łacińskiej, stanowiących o niegdysiejszej Potędze, Spójności i Atrakcyjności kulturowej Rzeczypospolitej.
Najbardziej zacofaną ze wszystkich sferą życia społecznego w dzisiejszej Polsce jest polityka, sprowadzona metodami socjotechnicznymi do poziomu swarów międzyplemiennych, uprawiana głównie i w większości przez osobników o niskim poziomie wiedzy, podobnie wysokiej kulturze osobistej i obyczaju; zazwyczaj bezideowych, charakteryzujących się za to zajadłością w pomnażaniu majątku i robieniu kariery własnej oraz pociotków, ale – aby oddać sprawiedliwość – czasami nawet trzeźwych.
J.P. Norblin „Opój sejmowy”
Metoda sprawowania władzy, obserwowana w ostatnim dwudziestoleciu na okupowanych nadal ziemiach polskich, pochodzi ze starożytnego Rzymu, stosującego w praktyce politycznej zasadę: „Divide et impera” (dziel i rządź), według której społeczeństwo polskie dzielone jest na – przypominające prymitywne plemiona – grupy wzajemnie zantagonizowane, zaślepione nienawiścią i zadziwiająco odporne na argumentację stron przeciwnych.
Tak więc, w dzisiejszej (nowoczesnej?) Polsce występują – zażarcie się zwalczające – prymitywne zrzeszenia plemienne, jak na przykład: „mohery”, „młodzi, wykształceni…”, „sekta smoleńska”, „pełowcy”, „pisuary”, „komuchy”, „ciemnogród”, „jasnogród”, „postępowcy”, „antifa”, „solidaruchy”, „gitowcy”, „kibole”, „katole”, „ćwierćinteligenci”, itd… lista jest długa, brak na niej tylko „cyklistów” i tych, których nazwy zwykle lepiej jest nie wymawiać.
Swarom tych, rozlicznych grup, kibicuje w sposób aktywny i głośny cały – rozbudowany z niezwykłym jak na tak biedny kraj rozmachem – aparat propagandowy we wszystkich, o niejasnym rodowodzie finansowym, wszechobecnych merdiach, a hałas w ten sposób wywołany i odwracający uwagę od spraw poważnych, służy nielicznej grupie, nie tylko rozkradającej resztki majątku Rzeczypospolitej, ale i Nią kupczących.
Dodatkowo, system przywiślański – w nowoczesny, medialny sposób – antagonizuje grupy zawodowe, celem zerwania Więzi, jaka powstała w okresie działania „Solidarności” (1980-1981), pomiędzy Obywatelami różnych pozycji w hierarchii społecznej, dzielonych przez totalitaryzmy na klasę robotniczą oraz klasę inteligencką, dyskryminując celowo – jak opisane w akapitach powyżej – zawody w istocie swej Elitarne, typu: Nauczyciel, Lekarz, Sędzia, wymagające gruntownego wykształcenia i ciągłego jego uzupełniania; stanowiące poprzez swój – głęboko Humanitarny – charakter zainteresowań Człowiekiem, potencjalny „nośnik” odrodzonych wartości etyki Cywilizacji Łacińskiej.
Jako nowoczesne, przedstawiane jest państwo afer korupcyjnych na wszystkich szczeblach władzy i biznesu, a wyznacznikiem tak rozumianego postępu stała się powszechność ich występowania, tak w Polsce znana, iż nie wymaga tu ani rozwinięcia, ani odnośnika…
Kolejnym kryterium nowoczesności stała się także oczywista wszechobecność „generałów” i innych „pośredników”, zbierających przy każdej prywatyzacji majątku publicznego sute, milionowe datki (na WOŚP?) oraz zasygnalizowana oficjalnie, nieudanym – na szczęście – zamachem samobójczym, deklaracja posiadającego wiedzę źródłową, wysokiego rangą prokuratora wojskowego: obecność mafii żerującej na finansach armii.
Ponieważ od wszelkich spekulacji i domysłów o rzekomej nowoczesności, lub możliwym zacofaniu, bardziej wartościowe są fakty, pozwolę sobie – na koniec tego rozdziału – przypomnieć pewien epizod z przeszłości:
W 1982 i 1983 roku wydawałem w Wiedniu czasopismo „Tygodnik Solidarność”, a także niemieckojęzyczny miesięcznik „Stimme der Solidarność” i w związku z tą działalnością zapraszany byłem na różne spotkania – dzisiejsze „panele dyskusyjne”.
Latem 1982, otrzymałem zaproszenie na spotkanie organizujących się, wzorem zaczerpniętym z Niemiec, austriackich Zielonych. Wszedłem na salę i zdębiałem: siedziało tam zbiorowisko rozwrzeszczanych, niechlujnych bab, ćpunów i bliżej niezidentyfikowanych kreatur o dziwnym wyglądzie oraz zachowaniu. Wypisz wymaluj, okrzyczana w Polsce jako nowość i wyznacznik europejskości, zbieranina cudaków, które do sejmowiska przy ulicy Wiejskiej wprowadził filozof z Biłgoraja.
Tyle o nowoczesności współczesnej formy Polski, pozostającej w sferach gospodarki i organizacji daleko za biednymi, postkolonialnymi państwami afrykańskimi, a w polityce europejskiej i obowiązującymi w niej trendami, co najmniej 50 lat za czołówką.
J.P. Norblin „Krzykacz sejmowy”
Ceterum censeo Conventum esse delendum.