„Przed raportem Jerzego Millera był raport gen. Andrzeja Błasika, sporządzony po katastrofie wojskowej CASY. ..”
„Generał postawił w nim diagnozę zapaści w polskich Siłach Powietrznych, łudząco podobną do tej z raportu w sprawie katastrofy Tu-154M. W 2008 r. nikt nie chciał jednak o tym słuchać…”
„…”Szanowni Państwo, z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że przyczyn zaistnienia katastrofy, bezpośrednich i również tych pośrednich, należy doszukiwać się w pogarszającej się na przestrzeni kilku ostatnich lat ogólnej kondycji lotnictwa. Na kondycję tę miały wpływ zaniedbania w systemach: organizacyjno-kompetencyjnych, skutkujące pozbyciem się doświadczonej kadry, szkolenia, a w zasadzie braku takiego systemu, który odpowiadałby potrzebie eksploatowanej techniki lotniczej, przeciążenia ludzi i sprzętu absolutnie nieodpowiednią do możliwości ilością zadań. Zbyt optymistycznie planowany był proces osiągania zdolności operacyjnej dla nowo formowanych dowództw i jednostek" – napisał dowódca Sił Powietrznych…”.
„Po katastrofie wojskowej CASY w Mirosławcu gen. Andrzej Błasik przygotował 23-stronicową prezentację dla posłów sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Nigdy jej nie przedstawił. Dokument zablokował Sztab Generalny WP. Wnioski Błasika daleko odbiegały od oficjalnej linii Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. I były bardzo kłopotliwe dla resortu obrony
Błasik wyprzedził raport Millera
Przed raportem Jerzego Millera był raport gen. Andrzeja Błasika, sporządzony po katastrofie wojskowej CASY. Generał postawił w nim diagnozę zapaści w polskich Siłach Powietrznych, łudząco podobną do tej z raportu w sprawie katastrofy Tu-154M. W 2008 r. nikt nie chciał jednak o tym słuchać.
Błasik, niezależnie od komisji badającej katastrofę w Mirosławcu, powołał własny zespół w Dowództwie Sił Powietrznych, który miał skontrolować 13. eskadrę lotnictwa transportowego w Krakowie, macierzystą jednostkę CASY. Zespół analizował dokumentację rozkazodawczą, szkoleniową i osobistą personelu latającego. Sprawdził ścieżki nabywania uprawnień przez personel lotniczy i Służbę Inżynieryjno-Lotniczą do realizacji zadań na wszystkich typach statków powietrznych eksploatowanych w jednostce. Pod lupę wzięto zgodność procedur z obowiązującymi przepisami w zakresie stawiania zadań, przygotowania załóg do ich realizacji, obiegu informacji w systemie dowodzenia. Skontrolowano wszystkie lotniska jednostek lotniczych Sił Zbrojnych oraz służb ruchu lotniczego pod kątem wymaganych kwalifikacji, prowadzonej dokumentacji oraz wyposażenia technicznego baz lotniczych.
Wnioski z analizy Błasik zawarł w prezentacji, którą miał przedstawić na jednym z posiedzeń sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Tak się jednak nie stało. Jak ustalił "Nasz Dziennik", zablokował ją Sztab Generalny Wojska Polskiego. – Może prokuratura dojdzie, gdzie to było blokowane, na którym szczeblu, czy faktycznie na szczeblu Sztabu Generalnego, czy może na szczeblu Ministerstwa Obrony Narodowej – mówi Ewa Błasik, żona dowódcy Sił Powietrznych, który zginął na Siewiernym.
"Nasz Dziennik" dotarł do dokumentu, z którym mieli się zapoznać posłowie. "Szanowni Państwo, z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że przyczyn zaistnienia katastrofy, bezpośrednich i również tych pośrednich, należy doszukiwać się w pogarszającej się na przestrzeni kilku ostatnich lat ogólnej kondycji lotnictwa. Na kondycję tę miały wpływ zaniedbania w systemach: organizacyjno-kompetencyjnych, skutkujące pozbyciem się doświadczonej kadry, szkolenia, a w zasadzie braku takiego systemu, który odpowiadałby potrzebie eksploatowanej techniki lotniczej, przeciążenia ludzi i sprzętu absolutnie nieodpowiednią do możliwości ilością zadań. Zbyt optymistycznie planowany był proces osiągania zdolności operacyjnej dla nowo formowanych dowództw i jednostek" – napisał dowódca Sił Powietrznych.
Błasik argumentował, że 13. eskadra lotnictwa transportowego była nadmiernie obciążona zadaniami operacyjnymi. W 2007 r. zaplanowano dla niej nalot w ilości 4,5 tys. godzin, z tego na samolotach CASA C-295M – 2 tys. 514. Eskadra przekroczyła jednak nalot ogólny, wykonując aż 5 tys. 913 godz., co stanowiło 131 procent planu, w tym na samolotach CASA C-295M – 3 tys. 931 godz., czyli 156 procent planu.
Największe obciążenie związane było jednak z realizacją zadań na rzecz polskich kontyngentów wojskowych. W 2007 r. na zaplanowany limit nalotu na tym typie statku powietrznego w ilości 1,5 tys. godz. eskadra zrealizowała 2 tys. 811 godz., czyli 187 procent planu.”
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik,Piątek, 16 września 2011, Nr 216 (4147)
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110916&typ=po&id=po02.txt
Polecam również na ten sam temat:
Nasz Dziennik,Piątek, 16 września 2011, Nr 216 (4147)
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110916&typ=po&id=po31.txt
Zdjęcie:http://www.fakt.pl/m/Repozytorium.Obiekt.aspx/-580/-500/faktonline/634475381567929899.JPG