rączka rączkę myje, czyli Gowin i Seremet bez mydła
26/01/2012
616 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Sprytnie ukryty kierunek obecnie proponowanych przez Jarosława Gowina zmian w „ustawie o prokuraturze”, daje de facto to, czego domaga się jego rzekomo „skonfliktowany” krakowski kolega, czyli sędzia i prokurator Andrzej Seremet.
Jak już alarmowałem w tej sprawie od 12 grudnia 2011r., patrz:
…panowie Seremet i Gowin, założyli spółdzielnię, co można ująć wdzięcznym, czyli dobrze znajomym skrótem "GS" (gminna spółdzielnia). Gminna, czyli lokalna, czyli społecznościowa, a nie narodowa w jakimkolwiek sensie, żeby się komuś nie zdawało. Ewentualnie można by także rzec, że "gminna" – znaczy "ludowa". Ale z czym niby oni mieliby pójść do ludu…
Obydwaj panowie zabrali znowu głos: wczoraj Seremet, a dzisiaj Gowin. (patrz: linki w stopce wpisu). Na pozór, mówią jak osoby ze sobą skonfliktowane, ale czy tak jest na pewno? Poddajmy to "małej analizie", bo przecież mądrej głowie – dość po słowie.
Seremet się skarży na "związane ręce", brak realnej możliwości wpływania przez prokuratora generalnego na przebieg śledztw.
A Gowin twierdzi, że – cyt. – "autonomia prokuratury poszła nieco za daleko. Rząd powinien mieć wpływ na kierunki polityki karnej".
Rozwiązanie tego "problemu", proponowane przez Gowina, przedstawiane jest przez niego jako poszerzenie nadzoru obywatelskiego(!) nad bezprawiem prokuratury, ale w swojej istocie jest większym nadzorem politycznym nad prokuraturą, niż było to w czasach poprzedzających rozdzielenie urzędów ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Wcześniej, to był tylko jeden osobnik winny bieżącemu upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości, i dzięki temu jest pewne, że prędzej czy później – ale Zbigniew Ziobro (winny m.in. faszyzacji systemu prawnego) i Zbigniew Ćwiąkalski (winny m.in. tuszowania funkcjonowania krakowskiej mafii prawniczej, która zabiła np. obywatela Rumunii, Claudiu Crulica) stanie przed Trybunałem, chociażby Obywatelskim.
Sprytnie ukryty kierunek obecnie proponowanych przez Jarosława Gowina zmian w "ustawie o prokuraturze", daje de facto to, czego domaga się jego rzekomo "skonfliktowany" krakowski kolega, czyli sędzia i prokurator Andrzej Seremet.
Daje mianowicie formalne przywrócenie dyspozycyjności prokuratury, co – na marginesie- oznacza uznanie trwającego "od zawsze" stanu faktycznego. Sęk w tym, że ową dyspozycyjnością prokuratorów miałaby obecnie zarządzać "większość parlamentarna" (więc "wszyscy -czyli nikt"), zamiast konkretnego osobnika w rodzaju Ziobry, Czumy, czy Ćwiąkalskiego (wcześniej także poddawanych "zapytaniom poselskim", ale kierowanym, wspieranym i "rozliczanym" przez tę nieszczęsną "większość rządową").
A za sznurki obydwu tych magików, Gowina i Seremeta, pociąga ich wspólny "autorytet moralny i intelektualny", główny animator poskiej legislacji na przestrzeni wielu ostatnich lat – Andrzej Zoll (oczywiście: UJ), który swój zawodowy autorytet musiał całe życie budować na sławie i osiągnięciach swego dziadka. Bo sam w niczym nie zdołał mu dorównać.
tymczasowo prowadzący wpisy na profilu TRYBUNAŁ OBYWATELSKI – Dariusz R. Bojda, Poznań 26.01.2012r.
linki do wyzej omawianych tekstów: