Przecież zachowanie się Laty w stylu ja tu jestem kierownikiem tej szatni i co mi Pan zrobisz to cały obraz naszego sportu i co najważniejsze tzw. działaczy.
W swej karierze zawodowej miałem kilkuletni okres gdy miałem styczność z tzw. działaczami sportowymi. Było to już parę ładnych lat temu i cały czas przecierałem oczy ze zdumienia. Ci tzw. działacze to po prostu najgłębszy PRL w pigułce. Taki PRL z najgorszej strony. Działaczowali i pewnie w wielu przypadkach działaczują nadal w lwiej części byli milicjanci, ormowcy, sbecy, trepy (trepy – wojskowymi nie da się ich nazwać), itp. element. Za wierną służbę dostawali od PZPR po przejściu na emeryturę mundurową synekury w postaciach posadek prezesów, wiceprezesów, itp. w jakichś związkach sportowych i nietknięci weszli do tzw. III RP. Owszem śmiertelność i zwykła wymiana pokoleniowa pewnie robi swoje. Jednak jak widać stara gwardia trzyma się dobrze. Czego przykład dała choćby tu:
euro2012.sportifo24.pl/2858,dzialacze-pzpn-wypili-70-butelek-wodki-na-jednym-meczu
Dekomunizacja to podobno miało być oszołomstwo i bezrozumna zemsta na niczemu niewinnych niebożętach, które w PRL pełniły jakiekolwiek funkcje. Zresztą u nas nawet o czymś takim jak dekomunizacja to się ledwie bąkało. Jak się okazuje brak dekomunizacji spodował to, że zwartymi oddziałami, z rozwiniętymi sztandarami, nietknięci i nieskalani weszli do III RP, w wielu aspektach życia społecznego, najgorsi tzw. utrwalacze ustroju. Weszli ze wszystkimi najgorszymi cechami i nawykami PRL-u. Postępują tak jak ich jeszcze za Gierka a nawet Gomułki nauczono. W końcu tylko tyle umieją.
Więc naprawdę nie dziwcie się. Dopóki nie wymrą na dobre w pewnych dziedzinach, w tym i w sporcie, nic się nie zmieni.