Putin Ideolog
19/12/2012
535 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
12 grudnia 2012 Putin wygłosił w Moskwie strategicznie ważne orędzie ideologiczne. Krótka analiza i pytanie o szanse tej ideologii.
12.12.12 prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił na Kremlu wobec forum najważniejszych osób w państwie, bardzo ważne orędzie programowo-ideologiczne. Było to już dziewiąte i najważniejsze treściowo orędzie w karierze Putina, które ostatecznie rozwiewa nadzieje na wspólną drogę Rosji z Zachodem, utwierdza geopolityczną koncepcję odrębnego centrum euroazjatyckiego w rozwoju świata i zapowiada nowe strategiczne posunięcia Rosji dla jego budowy.
Jak na osobę znaną ze swego pragmatyzmu, a nawet cynizmu, orędzie Putina obfitowało w słownictwo niemal homilijne, pełne słów o wyższych wartościach i ideologii. Mówił o narodowej i duchowej tożsamości Rosji i o rosyjskich tradycjach i wartościach przekazywanych z pokolenia na pokolenia. Po okresie kilku miesięcy, w czasie których Putin rzadko ukazywał się publicznie, to ostatnie ważne wystąpienie miało bez wątpienia na celu rozwianie politycznych niedomówień i jasne określenie tego, co zamierza on zrobić z posiadaną władzą.
Każda z trzech prezydenckich kadencji Putina ma, jak się wydaje, własną ideę przewodnią. Pierwsza była kadencją polityczną, a jej wyraźnym celem było przywrócenie minimalnego poziomu ładu i funkcjonalności państwa po pijackich rządach Jelcyna i jego bandy złodziei. Putin był w niej przedstawiony jako gracz z KGB, wtajemniczony agent i oficer siłowik z twarzą pokerzysty, który wyrywa Rosję ze smuty, przywraca młodość, trzeźwość i porządek. Cokolwiek by nie mówić o Putinie, technicznie rzecz biorąc jest on najlepszym władcą Rosji od blisko stu lat. Przynajmniej dwa pokolenia Rosjan oglądały na szczytach Kremla starców, przeważnie w stanie nietrzeźwym. Młody i gibki Putin, trzeźwy i opanowany, żelazną ręką tłumiący kaukaską rebelię, objawił się Rosjanom jak świeży powiew wiatru i jako nadzieja na lepszą przyszłość. Nie dał się wytrącić z tego kursu: jedyny potencjalny jego rywal, gen. Aleksander Lebiedź zginął w 2002 roku zanim zdołał rozkręcić swą polityczną karierę.
Druga kadencja miała wyraźny aspekt ekonomiczny i skupiała się na budowie systemu kapitalizmu państwowego i redystrybucji dochodów z ropy i gazu do pozostałych gałęzi gospodarki poprzez takie giganty, jak Gazprom i Rosnieft. Putin przybrał w niej kolejną postać: nowoczesnego menedżera w światowym stylu. Wysportowany luzaczek, zagadujacy po niemiecku i poklepujący się z przywódcami Zachodu (najbardziej ze Schroederem), drobny wprawdzie, ale dokładnie zbudowany macho, czasem na koniu, czasem z tygrysem lub za sterami samolotu, w II kadencji wybił się na niezależność. Był już na tyle silny, że zadarł nawet z wszechmocnymi dotąd w Rosji Żydami. Pogonił kota paru mega-złodziejom jak Gusinski, Bierezowski czy Niewzlin, wsadził do pudła Chodorkowskiego, uwolnił się od różnych Czubajsów, Niemcowów i Jawlinskich (ostatnio także Grefa), zmarginalizował Żyrinowskiego… To ściągnęło na niego wrogość całego Zachodu i wyprowadziło na ulicę tresowaną ćwiercinteligencję.
Trzecia kadencja zaczyna się pod znakiem ideologii, a Putin, któremu w międzyczasie na treningu fizycznie przetrącono kręgosłup, wystąpi w niej jako mędrzec i ideolog, obrońca wartości i przenikliwy geopolityczny analityk korygujący bieg spraw międzynarodowych po linii interesu narodowego Rosji, wielkoruski patriota i protektor prawosławia. W ten sposób skonsoliduje swą władzę na dziś i zapewni jej przekazanie swemu następcy w przyszłości.
Od roku jednak w Rosji pojawiła się dość poważna opozycja przeciw Putinowi i to na dużą skalę. Putin nie wsłuchuje się w jej żądania i nie ma zamiaru z nią rozmawiać, przede wszystkim dlatego, że postrzega ją – w zasadzie słusznie – jako rodzaj, może nawet nieświadomej, ale obcej, zachodniej agentury, czyli mniej więcej tak jak my opozycję KOR-owską w PRL. Putin uważa – znowu w zasadzie słusznie – że to on przełamal okres smuty i że Rosjanie mają mu co zawdzięczać. W okresie jego rządów, tj. do 1999 do dziś, przeciętna stawka za godzinę pracy w Rosji wzrosła przeszło 12 razy, od poniżej 50 centów do ponad 5$. Dziś rosyjscy turyści zapełniają wszystkie kurorty nad Morzem Śródziemnym i nie tylko, a sklepy w Moskwie i St.Petersburgu mają ofertę lepszą niż Sztokholm albo Madryt. Pojawienie się zatem na ulicy hałaśliwej, wielkomiejskiej opozycji wśród dość zamożnych wykształciuchów jest przez niego odbierane jako niewdzięczność i historyczna nieuczciwość.
Z drugiej strony wydaje się jednak także, iż samotny na szczycie władzy Putin jest coraz bardziej zdegustowany otaczającą go i formalnie lojalną elitą państwowej biurokracji. Przez 12 lat jego panowania kasta władzy w Rosji porosła w piórka, zdobyła ogromne wpływy i zwykle także duże bogactwo osobiste. Putin coraz częściej daje ostatnio do zrozumienia, że uważa rosyjską biurokrację za niezdyscyplinowaną i niemoralną hałastrę, myślącą tylko o własnych zyskach i nieskorą do zrobienia czegokolwiek pożytecznego dla państwa.
W swoim orędziu Putin powtórzył wezwanie do oficjeli, aby przenieśli swe konta bankowe z zagranicy do Rosji (użył nawet ciekawego neologizmu „deoffshoryzacja”) i zapowiedział, że w szeregach wysokich urzędników państwa nastąpi „żostko i reszymo” (surowo i zdecydowanie) czystka antykorupcyjna, sugerując, że dotknie ona tych, którzy tego nie zrobią. Kampania taka zaczęła się już w listopadzie od nagłej dymisji ministra obrony Anatola Sierdjukowa, oskarżonego o przekręt 100.000 mln $. Zaraz potem o przekręt wartości 200 mln $ oskarżony został szef prezydenckiego sztabu i kancelarii Putina Siergiej Iwanow, a 29 listopada kanał Rossija-1 opublikował materiał dokumentalny z którego wynikało, że Jelena Skrynnik, b. minister rolnictwa Federacji Rosyjskiej jest zamieszana w przekręt o wartości 1,2 miliarda $. Kampania antykorupcyjna ma bez wątpienia oczyścić i zdyscyplinować kręgi współpracowników Putina oraz podkreślić, że pewna era w stylu rządzenia dobiegła końca. Z pewnością jednak chodzi w niej także o zdobycie szerszego poparcia ludności. Z niedawnych sondaży wynika, że w okresie 2005-2012 korupcja przesunęła się z miejsca 10 na 3 w hierarchii najgorszych problemów Rosji postrzeganych przez opinię publiczną. Stajac obecnie na czele walki z korupcją Putin ma też nadzieję wytrącić najważniejszy argument z rąk opozycji.
W orędziu silnie zaznaczyła się krytyka wartości Zachodu. Putin podkreśla pogląd, że Rosja nie jest i nie chce być częścią zgniłego Zachodu, a więc nie może małpować, ani tym bardziej pozwolić sobie narzucać obcych wzorów i wartości, a w szczególności zachodnich pomysłów na demokrację, porządek wyborczy lub tzw. prawa człowieka. Obecny kryzys polityczny i społeczno-gospodarczy na Zachodzie tylko wzmaga powszechny już wśród rosyjskich elit i bardzo modny na Kremlu sceptycyzm co do europejskich norm i standartów. Jest to logiczna i podstawowa linia obrony wobec stawianych Rosji zarzutów.
Mniej jasne są w orędziu Putina przesłanki i komponenty nowej ideologii, która – obiektywnie biorąc – jest Rosji (i nie tylko jej) pilnie potrzebna. Putin dość mętnie mówił o „wewnętrznej sile znajdywanej w stuleciach rosyjskiej historii i potem zaniedbywanej” oraz o „braku duchowej więzi z wartościami, którym Rosja zawdzięcza swe trwanie”. Nie jest jasne na czym miałaby polegać nowa tożsamość Rosji, skoro ma ona być tak bardzo różna od ogólnoeuropejskiej. Gdyby wnosić tylko z treści orędzia musiałby to być jakiś miszmasz patriotyzmu, prawosławia, sportu, kultu matki oraz rewitalizacja prowincjonalnej inteligencji. Tylko co miałoby z tego wynikać? Ideologia to trudna rzecz jeśli ma być spójna i budować trwały sukces narodu. Wydaje się, że Putin jako myśliciel i mędrzec chyba niezbyt się do tego zadania nadaje. Ma on raczej mentalność oficera zadaniowego, może nawet coraz lepszego analityka, ale do wielkich syntez jeszcze mu daleko. Jako b. agent jest raczej przyzwyczajony do tego, aby ustalić czego ludzie chcą, a następnie umieć nimi przez to manipulować. To może wystarczać dla uprawiania bieżącej polityki, ale to jednak za mało jak na ideologię. Jej sformułowanie zajmie jeszcze sporo czasu i wysiłku.
Cokolwiek by jednak nie wymyślił, podstawową przeszkodą we wdrożeniu każdego planu będzie totalny brak zaufania między ludźmi a państwem. To właśnie dlatego w Rosji tak mało inwestuje się z prywatnych kieszeni i to dlatego tylko w tym roku znowu z Rosji uciekło 75 miliardów dolarów na prywatne konta za granicą. Spada też wciąż zaufanie do Putina, nad czym usilnie pracują także niechętne mu koszerne ośrodki za granicą. Według sondażu moskiewskiego Centrum Lewady, które też należy traktować z ograniczonym zaufaniem, liczba osób, które ufają Putinowi spadła z 44% do 34% w okresie od marca do listopada br. Zbudowanie zaufania do państwa będzie niezwykle trudne, może nawet trudniejsze niż sformułowanie nowej rosyjskiej ideologii narodowej, m.in. także ze względu na zawiłą historię Rosji, która prawie nigdy nie miała rodzimych elit politycznych. Za caratu rządzili nią głównie Niemcy, a za komuny, przynajmniej z początku, głównie Żydzi. Nowy ustrój, a zwłaszcza pierestrojka, to przecież także dzieło tych, którzy najbardziej się na nim obłowili i pośpiesznie rozkradli Rosję. Na Putinie ciąży i to, że został wyznaczony właśnie przez tę grupę. Komu można zaufać? Gogol już dawno opisał to tak: „Jest między nimi tylko jeden porządny człowiek – gospodin Rewizor – no, ale jakby tak uczciwie rzec, to on także świnia”
Zaufanie musi jednak działać w obie strony. To czego Putin wydaje się również nie rozumieć, to potrzeba współuczestniczenia przez maksymalnie dużą część ludności w budowaniu wspólnych wartości i państwa. Car-batiuszka, owszem, może być nawet dobry, ale współczesnym ludziom nie wystarcza rola poddanych. Sa dużo lepiej doinformowani i chcą mieć we wszystkim autorski udział. Czy Putin na to pójdzie?
Bogusław Jeznach
Dodatek muzy
Piękny rosyjski walc Illi Szatrowa z 1907 roku „Na stokach Mandżurii”