Jest wiele sposobów, by szybko zdobyć potrzebne pieniądze. Można na przykład pożyczyć – od rodziny, przyjaciół, albo w banku. Coraz częściej jednak pożyczamy w parabanku. A tych mamy prawdziwy urodzaj. Trudno się zresztą dziwić ogromnemu zainteresowaniu ze strony klientów, skoro pierwszą pożyczkę dają za darmo… Naprawdę za darmo?
Pożyczanie przez Internet jest dziś bardzo proste. W wielu przypadkach wystarczy tylko kilka kliknięć, przesłanie skanu dowodu osobistego i przelanie symbolicznej złotówki na rachunek bankowy firmy pożyczkowej, żeby pożyczkodawca dodatkowo mógł zweryfikować wiarygodność klienta i wiedział, na jaki rachunek przelać pożyczkę. Niektóre firmy przesyłają dodatkowo kurierem, już po uruchomieniu pożyczki, ramową umowę, którą trzeba podpisać i odesłać. Umowa umową, ale pożyczkę można dostać na konto już w ciągu 15 – 20 minut, oczywiście pod pewnymi warunkami… niestety, niekorzystnymi.
Szybka pożyczka
Szukając parabanku trafić można na przeróżne reklamy, w których trwa festiwal ofert: najwięcej, najszybciej, najprościej itd. I tu właśnie jest pies pogrzebny, bo skupiając uwagę na tych wszystkich super naj, nie dostrzegamy tych najważniejszych elementów pożyczki czyli warunków umowy, regulaminu, kosztów, zabezpieczeń, umowy itd.
A przecież zawsze kiwamy głową z politowaniem gdy po raz tysięczny słyszymy: „przeczytaj zanim podpiszesz”? Niby wszystko wiemy, niby jesteśmy cwani, niby znamy warunki bo przecież na stronie napisane było, że najtaniej. Ha! Tymczasem dajemy się robić w konia, bo to co piszą w ofertach nijak się ma do warunków umowy, regulaminu, polityki prywatności, tabeli opłat i prowizji oraz innych ciekawostek ukrytych w paragrafach. To przecież te elementy kształtują stosunek prawny, tzn. określają prawa i obowiązki stron, o ile pozostają w zakresie swobody umów (art. 3531 kodeksu cywilnego), a zdarza się, że nie pozostają, ale to inna bajka.
Parabankowi – pożyczkodawcy, by uznać, że zgadzamy się na wszystko, wystarczy zazwyczaj jedynie „podpis klienta” na odpowiednich oświadczeniach, co w internecie przybiera postać niewinnego kliknięcia myszką. Klikamy więc na oślep wychodząc z założenia, że takie kliknięcie to tylko kliknięcie i nic nie znaczy, ot, taki mały kroczek w kierunku upragnionej pożyczki. Gdy tymczasem takie „oświadczam, że zapoznałem się…”, „znane mi są….”, „akceptuję…” i takie tam mają swoje konsekwencje prawne. Wszyscy w to klikamy, czyż nie?
Ale kto by to czytał?
Panuje powszechne przekonanie, że problem z internetową pożyczką z parabanku zaczyna się wtedy, gdy termin zapłaty raty minął, a pieniędzy ani widu, ani słychu. Otóż nie!
Problem zaczyna się dużo wcześniej, czyli z chwilą zaciągnięcia pożyczki, ponieważ zwykle nie zwracamy uwagi na „otoczkę prawną”, czyli warunki umów i regulaminów. A licho nie śpi. Firmy pożyczkowe, zwłaszcza te pożyczające kasę przez Internet bardzo liczą na to, że nie będziemy czytać, że nie będziemy pytać, że podpiszemy lub klikniemy każde oświadczenie byle tylko już dostać tę kasę. Działa tu jeszcze przy okazji pewien mechanizm, który uwalnia w nas pokłady odwagi, ponieważ wierzymy temu co na ekranie komputera o firmie możemy przeczytać – a widzimy tylko słowa klucze: rzetelna, uczciwa, niskie raty, dobre warunki, łatwa pożyczka, bez czekania… itd. I obrazek uśmiechniętej rodziny w dobrych ciuchach, z gromadką dzieci i psem na uroczej kanapie z IKEA, przed ogromnym telewizorem na ścianie, słowem – dobrobyt. Kto by tam czytał jakieś paragrafy, prawda?
Tymczasem, żeby wybrać najbardziej przyjazną firmę pożyczkową należałoby zignorować obrazki i hasła reklamowe i zacząć od dokładnego przeczytania tych wszystkich warunków, regulaminów i tabeli opłat. Ale cóż, skoro niektóre umowy napisane są tak, że prawnik za serce się chwyta gdy czyta. Jeśli nie wiemy jak czytać takie umowy, co jest ważne, co groźne, co nas czeka, możemy zapytać prawnika, np. tutaj: https://anuluj-dlug.pl/advice/step_1
Zgniłe jajo?
Pierwsza pożyczka przez wiele firm jest rzeczywiście udzielana za darmo, ale pod zasadniczym warunkiem: spłaty całego zadłużenia w terminie. W TERMINIE – należy podkreślić, bo jeden dzień opóźnienia niweczy wszystko. Oznacza to, że spłata pożyczki musi się znaleźć na koncie pożyczkodawcy W TERMIENIE. Nie można tego mylić z wykonaniem przelewu w terminie. Zdarza się bowiem, że pożyczkodawca korzysta z usług takiego banku, który wieczorami, w weekendy lub dni wolne nie przyjmuje przelewów automatycznych i trzyma je „w poczekalni” do pierwszego dnia roboczego po wolny, kiedy to rozksięgowuje je na konta klientów. Oznacza to, że przelew wykonany w piątek, na konto firmy wpadnie dopiero w poniedziałek… i kłopoty gotowe bo termin nie został dotrzymany…
Czytaj cały artykuł: https://anuluj-dlug.pl/blog/post/pulapki-chwilowek
Napisz do nas jeśli w Twoim otoczeniu dzieje się coś, co wymaga interwencji dziennikarskiej redakcja@3obieg.pl