Niektórzy mają skłonności do prób zrozumienia argumentów aborcjonistów. Jest to błąd. Nie ma sensu nawet mówić o czymś takim jak „logika zwolenników aborcji”. Ci ludzie żadną logiką się nie posługują. Ich argumenty są po prostu absurdalne i nieprawdziwe zarówno z moralnego, jak i z naukowego punktu widzenia. Argumentacja proaborcyjna jest w całości oparta na relatywizowaniu i rozmywaniu pojęć oraz zakłamywaniu dość dobrze sprecyzowanych przepisów Kodeksu Karnego. I w tym tekście to udowodnię.
Skomentuję również tekst „Aborcja w obronie życia (FAQ)”, podrzucony mi na TT przez niejakiego @wysocky92. Tekst tak pełen półprawd, przekłamań i zwyczajnych bredni,że nie byłbym sobą, gdybym odmówił sobie przyjemności wyśmiania go.
Bzdura nr 1: prawo to naukowe i moralne zasady
Prawa są to naukowe, moralne zasady, gwarantujące swobodę działania w kontekście społecznym. Źródłem prawa do życia osoby ludzkiej jest jej natura jako racjonalnej istoty. Prawa są warunkami niezbędnymi dla osoby, by żyła jako racjonalna istota (człowiek) w społeczeństwie ludzkim.
Nie rozmawiamy o prawie kanonicznym, zasadach społecznych ani też o zasadach jakiejś konkretnej wiary – a więc nie. Obowiązujące realnie prawo cywilne nie musi mieć nic wspólnego ani z nauką, ani z moralnością. W hitlerowskiej III Rzeszy i stalinowskim ZSRR też obowiązywały bardzo konkretne prawa. Sednem prawa jest bowiem zdolność podmiotu za nim stojącego do wyegzekwowania prawa. Bez tego nawet najsłuszniejsze moralnie i najbardziej uzasadnione naukowo prawo nie może istnieć.
Innymi słowy prawo to zasady wymuszone groźbą użycia siły fizycznej. Ani więcej, ani mniej. Każdy, kto przypisuje prawu cywilnemu inne realne źródło, po prostu się myli. Albo myli się nie po prostu, tylko za konkretne pieniądze. W przypadku prawa w krajach demokratycznych źródłem prawa jest groźba użycia siły fizycznej przez większość obywateli danego państwa: „jeśli złamiesz prawo, to nawet jeśli nie dopadnie cię Policja – my (obywatele) cię dopadniemy”. Tak to zasadniczo wygląda.
Godzi się też zauważyć cytat:
Źródłem prawa do życia jest natura osoby ludzkiej jako racjonalnej istoty.
Innymi słowy autor tego tekstu wyraźnie twierdzi, że prawo do życia dotyczy tylko i wyłącznie samoświadomych i zdolnych do niezależnego funkcjonowania istot żywych, a z pozostałymi właściciel ma prawo robić co sobie chce. Nie zgadza się to jakoś z obowiązującymi przepisami dotyczącymi maltretowania zwierząt, które jest karalne. A przecież zwierzęta samoświadome nie są. Rozumiem więc, że właściciel ma prawo sobie wziąć swojego czworonoga na najgorsze nawet tortury i nikomu nic do tego?
To tak nie działa, drogi panie. Nie tylko w prawie cywilnym, ale nawet w zasadach społecznych rzeczywistość jest inna. Gówno kogo obchodzi, jakie właściciel ma widzimisię. Co masz prawo zrobić ze swoim zwierzakiem, to nie zależy od tego, czy ten zwierzak jest osobą. Zależy od tego, co na ten temat sądzą ludzie wokoło ciebie. Jeśli im to nie przypasuje, dostaniesz zwyczajnie wpierdol. A jeśli takie same poglądy ma większość ludzi w danym kraju, to zapewne trafisz pod sąd. I nikogo nie ruszy w najmniejszym stopniu twój wrzask o tym, że gwałcone są twoje prawa do rozporządzania psem czy kotem, który jest twoją własnością.
Bzdura nr 2: prawa człowieka
Neguję całkowicie poglądy kretynów, którzy postulują taką koncepcję. Nie wyłączając kretynów z tytułami naukowymi. Prawa człowieka mają szansę obowiązywać tylko na dokładnie tej samej zasadzie, co każde inne prawo cywilne – czyli gdy są wymuszone groźbą użycia siły. W realiach polityki międzynarodowej natomiast użycie siły militarnej nie grozi, jeśli państwo łamiące prawa człowieka ma potężny wpływ na gospodarki innych państw.
Przykładem tutaj mogą być Chiny, które łamią prawa człowieka na każdym kroku i srają na opinię ONZ na ten temat. A ONZ nic z tym nie robi, bo po prostu nikomu nie jest na rękę narażać się na wojnę gospodarczą z Chinami.
Innymi słowy prawa człowieka są realnie tylko i wyłącznie pustym sloganem i narzędziem politycznego nacisku. Pretekstem do zrujnowania przez wielkie mocarstwa państw, które akurat im się politycznie opłaca zrujnować. Tylko tyle i aż tyle.
Bzdura nr 3: płód nie jest człowiekiem
Aborcja rzekomo nie jest morderstwem, ponieważ płód nie jest człowiekiem. Jeśli spojrzeć na całokształt argumentacji lewaków, ten dogmat jest podstawą. Jeśli go obalimy, cała argumentacja runie. Nic dziwnego, że dobudowano do niego już setki uzasadnień, jedno głupsze od drugiego.
Morderstwo to odebranie życia innej osobie ludzkiej przez inicjację fizycznej agresji. Aborcja nie jest morderstwem, ponieważ płód nie jest faktycznym człowiekiem – jest potencjalnym człowiekiem, tzn. jest częścią kobiety. Koncepcja morderstwa dotyczy tylko inicjacji przemocy mającej na celu zniszczenie faktycznej osoby ludzkiej, a więc na przykład podkładanie bomb pod kliniki aborcyjne przez „pro-life’owych” terrorystów.
Powyżej mamy wyraźną próbę zakłamania tematu. Nie „człowiek” ale „osoba ludzka”. Oczywiście, aborcjoniści mogą masturbować się pojęciem „osoba”, ale póki co polskie prawo nie czyni różnicy pomiędzy „człowiekiem”, a „osobą ludzką”. Art. 38 Konstytucji RP brzmi:
Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
Każdemu „człowiekowi”, a nie „każdej osobie ludzkiej”.
Pojęcie „człowiek” nie jest jakimś abstrakcyjnym wyrażeniem wziętym z kosmosu. Jest to nazwa gatunkowa: homo sapiens, czyli człowiek rozumny.
Gatunek w sensie ogólnym jest definiowany jako „zbiór osobników posiadających podobne cechy, o wspólnym pochodzeniu, zdolnych do swobodnego krzyżowania się w warunkach naturalnych i wydających płodne potomstwo oraz zbliżonych wymaganiach środowiskowych” (definicja z podręcznika biologii na poz. liceum). Dlaczego więc płód miałby być innego gatunku niż noworodek?
Aborcjoniści często sprowadzają ten argument do absurdu w sposób podobny do poniższego:
Wysocky @wysocky92
@_LunarBird_ idąc Twoim tokiem myślenia, plując na chodnik plujesz człowiekiem! W ślinie znajdują się również komórki posiadające DNA, więc
@_LunarBird_ wg Ciebie to tez jest człowiek!
Delikwent powyżej wiedział,że napisałem o gatunku, a nie o DNA. Gatunek odnosi się tylko do organizmu jako całości. Jakie więc ma znaczenie ludzkie DNA obecne w ślinie? Nie ma żadnego znaczenia. Trolling i udawanie debila, by odwrócić uwagę od własnej niemożliwości do wymyślenia odpowiedzi, która miałaby jakiś sens.
Bzdura nr 4: płód nie jest osobą, a więc nie ma praw
Dokładniej omawiany tekst formułuje to w poniższy sposób:
Prawo jest moralnym usankcjonowaniem swobody działania w kontekście społecznym. Prawa dotyczą tylko osóbludzkich, ponieważ tylko osoby ludzkie są w stanie przeżyć za pośrednictwem rozumu (w przeciwieństwie do krów, drzew, bakterii – i płodów). Prawa dotyczą tylko osób ludzkich, ponieważ tylko osoby ludzkie – ale nie ichczęści – żyją przy pomocy rozumu. Płód nie ma praw, gdyż nie korzysta ze swobody działania, a żyje za pośrednictwem swego żywiciela.
Problem polega na tym, że Konstytucja RP daje prawo do życia „każdemu człowiekowi”. Aborcjoniści mogą sobie bawić się w interpretacje, ale kogo to niby obchodzi? Kto dał lewakom władzę interpretowania Konstytucji RP niezgodnie z jej dosłownym brzmieniem? Mogą sobie udawać, że to ma sens, ale realnie taka interpretacja pozostaje tylko i wyłącznie ich osobistym dumaniem, które nie ma żadnej mocy prawnej w tym kraju, póki nie potwierdzą tego upoważnione instytucje.
Co więcej udowodniono naukowo, że płód reaguje na emocje matki, uspokaja się słysząc jej głos itp. Udowodniono też, że nowo narodzone dzieci nie poznają jeszcze własnego odbicia w lustrze. Dlaczego więc płód nie jest osobą, a noworodek już jest? Jaka magia tutaj działa? W którym dokładnie momencie porodu lekarz wypowiada magiczne zaklęcie zmieniające za pomocą mocy tajemnej człowieka w osobę ludzką?
Kurcze, przecież to się kompletnie nie trzyma kupy. Używając tej argumentacji dziś można zabijać nienarodzonych, a jutro będzie można zabić ludzi nieprzytomnych oraz śpiących. Bo niby dlaczego nie? Też można twierdzić, że nie mają świadomości w tym momencie, a więc nie są osobą i nie mają żadnych praw.
Bzdura nr 5: płód nie jest człowiekiem, bo jest zależny od matki
Płód jest potencjalną osobą ludzką, ale nie faktyczną osobą, ponieważ nie posiada fizjologicznej niezależnościna zewnątrz swego żywiciela – kobiety w ciąży.
(…)
Istota jest fizycznie niezależnym bytem. Płód jest fizycznie i fizjologicznie uzależniony od kobiety (żywiciela), by przeżyć – zwłaszcza we wczesnej fazie ciąży. Tylko podczas narodzin fizycznie uniezależnia się od ciała kobiety – faktycznej niezależnej osoby. Niemowlę, dla kontrastu, pomimo bycia „społecznie” uzależnionym od działań innych ludzi dla jego przeżycia, jest fizjologicznie i fizycznie niezależne od ciała swej matki.
Naprawdę zastanawiam się, czy ludzie wysuwający takie argumenty mają mózg. Jeśli płód nie jest osobą ludzką, bo jest fizycznie zależny od matki, to każda ofiara wypadku podłączona do respiratora natychmiast przestaje być człowiekiem i można bezkarnie kogoś takiego zamordować. To oczywiście logiczny światopogląd dla wypranych z moralności zwierząt w ludzkiej skórze, dla których tylko kasa się liczy, a pieniądz jest Bogiem. I zapewne to logicznie rzecz ujmując następny krok: prawo zmuszające lekarzy do mordowania ludzi, którzy wymagają sztucznego podtrzymywania życia.
Niemniej to koliduje po pierwsze z podstawowym znaczeniem słowa „człowiek” jako nazwą gatunkową, po drugie z treścią art. 38 Konstytucji RP, która gwarantuje prawo do życia człowiekowi, a nie temu co aborcjoniści mają widzimisię nazwać sobie umownie „osobą ludzką”.
Powiedzmy to sobie wyraźnie, prawo człowieka do życia w żaden sposób nie jest definiowane fizyczną zależnością tej osoby od kogokolwiek i czegokolwiek. Jest definiowane wyłącznie tym, czy dana istota mieści się w zestawie cech ogólnie przyjętych jako ramy gatunku ludzkiego. A w tej kwestii decydują argumenty naukowe, a nie czyjekolwiek widzimisię.
Bzdura nr 6: kobieta nie ma obowiązku utrzymywać w swoim ciele pasożyta
Serio, tak to ci degeneraci ujmują. Nie oszukuję, poniżej cytaty.
Aborcja nie stanowi naruszenia żadnego z praw, ponieważ nie ma czegoś takiego jak wolność do życia wewnątrz (bądź na zewnątrz) innej osoby jako pasożyt, tzn. wbrew woli tej osoby.
Powyższa logika niestety leży u podstaw całego liberalnego systemu wartości. De facto cała liberalna gospodarka jest oparta na założeniu, że nie jest złem przypatrywanie się, jak ludzie potrzebujący pomocy umierają. Tak się jednak składa, że polski Kodeks Karny w wielu miejscach się z tą logiką nie zgadza.
Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1-3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo.
§ 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Art. 161. § 1. Kto, wiedząc, że jest zarażony wirusem HIV, naraża bezpośrednio inną osobę na takie zarażenie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Art. 162. § 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.
Żeby było śmieszniej, jest też podobny w tonie zapis odnośnie narażenia na niebezpieczeństwo życia i zdrowia dziecka poczętego.
Art. 157a. § 1. Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia dziecka poczętego są następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego.
§ 3. Nie podlega karze matka dziecka poczętego, która dopuszcza się czynu określonego w § 1.
Ostatni paragraf nie oznacza, że matka zabijająca nienarodzone dziecko nie popełnia przestępstwa. Jak najbardziej celowe szkodzenie nienarodzonemu dziecku przez matkę jest przestępstwem. Jedynie odstępuje się w tym wypadku od wymierzenia kary. Fakt złamania w ten sposób prawa może jednak mieć znaczenie przy wymierzaniu kary za ewentualne inne przestępstwa.
Aborcjoniści rozumują więc według logiki innej niż polski Kodeks Karny i polska Konstytucja. Im może ta logika odpowiadać, ale nie mają prawa uznawać jej za oczywistą i jedynie słuszną. Nie mają prawa żądać od katolików podporządkowania się.
Jeśli kobieta nie chce „utrzymywać pasożyta”, to po prostu niech się zabezpieczy. Nie ma obowiązku uprawiania seksu. Kobieta i mężczyzna decydując się na seks podejmują określoną decyzję z pełną świadomością jej potencjalnych konsekwencji. Jedną z tych konsekwencji jest ryzyko ciąży.
Kobieta zachodzi w ciążę skutkiem tego, jak działa jej ciało. Tak zwane „prawo do zadecydowania o przerwaniu ciąży” sprowadza się do tego samego, co prawo mordercy do zamordowania jego ofiary. Kobieta może to zrobić, bo jest na pozycji siły. A ponieważ jest na pozycji siły, nie ma rzekomo obowiązku pomagać komuś słabszemu od siebie. Wygoda kobiety ma mieć rzekomo większą wagę niż życie człowieka. I tu wychodzi na jaw cała prawda i tym, co autor tekstu nazywa „systemem społecznym opartym na zasadzie praw jednostkowych”. Znam krótszą nazwę: prawo dżungli.
Cały tekst dorabia teorię do w gruncie rzeczy prostego stwierdzenia, że kobieta ma prawo, bo jest silniejsza, a płód nie ma praw, bo jest słabszy, zależny itp. Przyjmowane w tekście założenia z łatwością dadzą się nagiąć, w razie gdyby trzeba było uzasadnić eutanazję, zabijanie ludzi podłączonych do aparatury podtrzymującej życie, czy też zabijanie dzieci dla wygody rodziców. Kwestia zamiany paru słów, innego rozłożenia akcentów. Nic trudnego.
Ale nie ma w tym nic dziwnego. Aborcjoniści to prawie zawsze lewacy i liberałowie. Są krótko mówiąc egoistami. Dążą z całych sił do ustanowienia praw, które dawałyby im możliwość dążenia do celu dosłownie po trupach. Dziś im przeszkadza ochrona życia dzieci nienarodzonych. Wiadomo jednak, że byliby też zachwyceni możliwością mordowania ludzi starych i chorych. Za każdy razem, gdy tak im nakaże ich egoizm, dorobią sobie do tego teorię i będą oskarżać uczciwych ludzi, że ich prawa są deptane, bo nie pozwala im się deptać praw ludzi słabych i bezbronnych.
Jan Paweł II nie bez kozery użył określenia „cywilizacja śmierci”.
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl