Kiedyś już wrzucałem ten fragment mojej książki, ale teraz jest po naprawdę wielu zmianach, więc nie jest on tym samym.
Zajmiemy się tu ważną kwestią jaką są tzw. ,,szkoły’’. Tak, to coś teraz nie jest godne tego miana. Mianem tym określane były w Grecji miejsca gdzie rozmawiano o filozofii. Zakładane były przez wielkich mędrców jak Platon, Arystoteles czy Sokrates. Potem wprawdzie zmieniły się nieco, ale dalej główną rzeczą tam robioną była nauka. Podstawowa nauka, pisania i czytania, logicznego myślenia, a także później walki. Wszystko to było potrzebne do przeżycia i jakości owego przeżycia. Trwało to po kilka lat, nikogo do niczego nie zmuszano. Rodzice wysyłali – bądź nie – swoje dzieci do szkół i tyle. Podobnie było aż do XIX wieku. Prawda, były uniwersytety, ale były one dla wybranych. Niewielu je kończyło i akurat tylu co trzeba. Było to czymś wybitnym, nie dla każdego. Ci, którzy zdecydowali się w nich uczyć zostawali elitą, uczonymi.
Zwykłe szkoły, powinny być zakładane osobno i według własnych sposobów kształcenia. Jeżeli rodzice chcą by ich dziecko się uczyło to posyłają je do którejś z takich szkół, jeżeli nie, albo nie mają pieniędzy, to nie. To powinien być wybór każdego rodzica, i żadne państwo do tego nie powinno się mieszać. Inaczej wtrąca się do rodów, niszczy podstawowy podmiot gwarantujący wolność i jest to totalitaryzm. Co by się stało gdyby dawniej do zamku szlachetnego rycerza przyszedł jakiś cham i powiedział ,,jestem z opieki społecznej, wasz synalek nie uczęszcza do burdelu… chciałem powiedzieć szkoły więc go wam zabieram, proszę bardzo, panie dzielnicowy brać warchlaka!’’. To, że jakby go nie wyśmiano i kazano się wynosić to dostałby bełt z kuszy między oczy, jest chyba jasne. Ale teraz jest totalitaryzm i nie ma możliwości obrony.
Zaś ten, co nie potrafi znaleźć środków na edukacje własnych prawowitych dzieci, ma tego rzędu krew i jego potomkowie także takową mają, że nie zasługują na edukacje. Zresztą samo to, że nie potrafią jej sobie zapewnić już o tym świadczy. Podobnie jak ktoś nie chce by jego prawowity dziedzic uczył się w jakiejś szkole. Na przykład, bo nie ma żadnej godnej szkoły w okolicy, albo bo – co zrozumiałe – nie widzi takiej potrzeby, a tego co chce sam go nauczy, czy wynajmie kogoś. Wtedy wszystko jest w porządku i jest tak jak być powinno.
Jakąż zbrodnią niesłychaną przeciw życiu jest zapychanie mózgu tzw. ,,naukami ścisłymi’’, jakim zgodnym z prawem mordowaniem młodych ludzi? Niczym aborcja. Jest to rzecz uwielbiana przez ludzi nie mających żadnych innych zainteresowań i nie znającą pojęcia twórczego myślenia. Zniszczenia dopełnia indoktrynacja, na którą zamieniono takie rzeczy jak historia. Tak – historia, przeszłość. Jedynie tego wykładanie ma jakiś cel. Przeszłość tworzy wszystko co istnieje i tylko jej poznanie pozwala nam zrozumieć świat.
***
Teraz zaś, sytuacja wygląda jak w każdym totalitarnym państwie. Dzieci wszystkie bez względu na rasę, płeć, narodowość czy tym podobne, od jednego momentu są na kilka godzin nacjonalizowane, w ramach pseudoedukacji pod groźbą pełnej nacjonalizacji. Tego czegoś nie da się inaczej zwać niż burdelami, opcjonalnie katowniami, obozami koncentracyjnymi, czeluściami bądź otchłaniami czy piekłem. Umiera w nich wszystko co dobre, godne i piękne. Powstaje tam motłoch, jak widać z każdym rokiem coraz gorszy. Skoro nie edukuje się tam to po co to wszystko? Propaganda i indoktrynacja, robienie motłochu, tzw. ,,szkoła’’ jest idealnym miejscem do tego.
Podstawowa edukacja jest tam może i owszem, ale ginie w propagandzie, sama jej ilość, zapychająca rozum, tak by nie było w nim miejsca na twórcze myślenie jest częścią indoktrynacji. Ciekawa jest także jej długość, coraz bardziej zwiększana. Niedługo całe pół życia będzie się marnować na pseudoedukację. Ktoś stwierdzi: ,,tym lepiej nowe pokolenia będą bardziej wyedukowane’’. Będą bardziej zindoktrynowane i będzie to gorszy motłoch. To jest kolejny powód istnienia tzw. ,,szkół’’, są one by utrzymywać stałą liczbę ,,gorszych’’.
Po czternastym roku życia człowiek osiąga dorosłość. Do osiemnastego – i coraz dłużej to trwa – jest podczłowiekiem. Nie ma pełni praw, jest w poniżający sposób traktowany, na przykład młody szlachcic musi zwracać się do byle starego chama na ,,pan’’ podczas gdy ten do niego na ,,ty’’. Wprawdzie już nie na uczelniach wyższych, ale i tak nie można się godzić na takie poniżenie.
Wyobraźmy sobie jeszcze taką sytuacje – mamy polskiego na przykład szesnastoletniego szlachcica i czterdziestoletniego murzynka Bambo z Afryki. Komuniści – przede wszystkim zaś żydowskie tzw. ,,massmedia’’ – momentalnie wykorzystaliby sytuacje i zwały tego drugiego przydomkiem sarmackiej szlachty, zaś do tego pierwszego zwracaliby się bezceremonialnie ,,ty’’.
Szacunek do starych
Rozważyliśmy jedną sprawę, warto więc ją zamknąć, bowiem porządek wymaga, by zaczynając jedną czynność zabezpieczyć i zapieczętować wcześniejszą.
,,Panem’’ to trzeba być czegoś. Motłoch nigdy – z samej swej natury – nie może być panem choćby siebie. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że żydomasoneria chce ze starego, prostego ludu zrobić nową szlachtę. Jaka jest afera, gdy dzieciaki – lub nie dzieciaki, bo po czternastych urodzinach – wyśmiewają starego osobnika? Mało tego – komuniści zebrali dla niej małą fortunę. Teraz narody Europy to bezmyślne zombie swych żydowskich panów, które włóczą się po świecie, szukając braku szacunku do starych lub tzw. ,,nietolerancji’’ do zniszczenia. Gdyby zaś taki tzw. ,,opiekun’’ – co się zdarzało – bił, bluzgał czy nawet gwałcił lub torturował któregoś z nich, to sprawa zostałaby umiejętnie wyciszona i nie wzbudziłaby żadnej sensacji.
Jeszcze sto lat temu ów cham płaszczyłby mu się pod nogami błagając ,,nie bij mnie już panie’’. Sam wiek nie jest żadnym powodem do szacunku. Jeżeli taki osobnik żył tak długo, a nadal jest tak głupi to tylko gorzej o nim świadczy. Jedna sekunda wspaniałego nadludzkiego żywota jest warta tysiąckroć więcej od stu lat wegetacji zwykłych zwierząt – na przykład ludzi. Błąd dopiero co wbity do głowy da się wykorzenić, zaś tego co zapuścił w niej głębokie korzenie się nijak nie ruszy.
Baczenie miej bezręki, beznogi człowieku, baczenie miejże truposzu – na cóż ci twoja nauka, na cóż doświadczanie i zmysłami poznanie? Czy od nich ci aby ręka odtworzona będzie? Czy nauka ma coś do wartości istnienia? Czy beznogie ono lepsze? Ludzie, wam amputowano mózg! Ileż warta twa wiedza duszo ostała, czy na coś przydatna ona w krainie cieni? Ba, jeżeli nawet to jakaż wartość tego co każdy posiada? Nauko, tyś jeno dopełnieniem, tyś nieokiełznaną towarzyszką drogi nadludzkiej, niczym więcej! Tyś musem i z musu powstałaś. Nie drogą nawet, o celu nie pisząc, jenoś skutkiem ubocznym.
Mamy tylko to co umiemy sobie wywalczyć i obronić. Jeżeli jakaś staruszka nie potrafi udźwignąć tego, co ze sobą zabrała, to wniosek jest tylko jeden – nie powinna była tego brać. Jeżeli takowa nie jest w stanie ustać w złomie to nie powinna nim podróżować. Nikt jej tego – zwłaszcza, że odbywa się to kosztem innych – nie ma musu udogadniać.
Ktoś powie: ,,starszeństwu zawsze przysługiwał szacunek, w niemal wszystkich kulturach’’. Właśnie – starszeństwu. Starszeństwo nijak się do wieku nie ma. Wprawdzie często jedno się z drugim łączyło, ale nigdy w świecie nikogo ze względu tylko na wiek nie szanowano. ,,Starszy’’ znaczy starszy krwią, albo pozycją. Przykładowo ,,instytucja’’ rady starszych w dawnych plemionach słowiańskich. Zasiadali w niej w niej wódz czy król, przedstawiciele rodów i zasłużeni członkowie plemienia. Ludzie rzeczywiście w dużej mierze starzy, ale sam wiek nie ma tu nic do rzeczy. Starszeństwo w senacie rzymskim to nie liczba przeżytych lat, ale lata zasiadania w nim, pochodzenie oraz pełnienie urzędów. Szacunek do starych to komunistyczny frazes.
Poza tym czemże jest te marne kilkadziesiąt lat prostego człowieka w porównaniu do setek lat człowieka wyższego? Jeżeli licytujemy się na lata, to wiek szlachcica należy liczyć od założenia rodu – najczęściej kilkaset lat. To jest wiek szlachetnego ducha. Czy nie da się wobec tego uniknąć konfliktu pomiędzy pokoleniami? No cóż, nie. Interes jednego godzi w interes kolejnego, a to tworzy spór. Można go załagodzić, można zamieść pod dywan, ale on będzie. Załagodzić go można szanując tradycję i nie niszczyć jej pseudopostępem, który od kilkudziesięciu lat jest tylko cofaniem się.
***
Popularne stało się mówienie o dobrych obyczajach, owszem istnieje, a raczej istniało coś takiego. Dla komunistów jest się tzw. ,,dobrze wychowanym’’ jak będąc szlachcicem ustępuje się byle staremu – czasem nawet nie staremu, a wcześniej urodzonemu, bo się o prostym ludzie, że starszy jest od człowieka wyższego rzec się nie godzi – chamowi. Albo godzi się człowieka wyższego ,,chamem’’ nazwać, gdy bronił się przed jakąś prostą niewiastą? Otóż niegdyś gdyby szlachcic uderzył jakąś służkę czy tym podobna niewiastę nikt by nie powiedział mu, że postąpił niehonorowo. Kodeks honorowy bowiem tyczył się tylko szlachetnie urodzonych dam.
Zasady jak jeść, albo rozmawiać, które sobie stworzyła masoneria, są po prostu śmieszne. Na pewno dawniej szlachcic pochłaniając całego wcześniej upolowanego dzika, z ociekającymi tłuszczem wąsami, nie trzymał łokci na stole, wycierał rączki serwetką, z pewnością nawet nie śmiał pomyśleć o wypluciu chrząstek na podłogę, a służbie dziękował i prosił grzecznie o dolewkę piwa.
Tak samo jest z marnowaniem jedzenia. Czy można je gorzej zmarnować niźli oddając motłochowi? Jedzenie malutkich kęsków z częstotliwością jednego na minutę to wymysł właśnie jego. Wystarczy logicznie pomyśleć – szlachcic ma pieniądze, wie, że zawsze będzie je mieć więc wie, że może sobie pozwolić tak na wyrzucenie dowolnej ilości pożywienia na śmietnik, jak i pochłonięcie go naraz monstrualnymi ilościami. Biedota zaś musi martwić się o takie rzeczy i dlatego właśnie wymyśliła szacunek dla tego swojego chleba. Zaiste jak trzeba być nisko by nawet chleb musieć szanować?
Oni jedząc powoli najadają się mniejszymi ilościami pokarmu. Człowiek wyższy takimi rzeczami się nie przejmuje. Do szacunku konieczne są potrzeba czy też – jak tu – przymus, moralna racja i podziw. Szanujemy tylko to, co musimy, a czego z jakichś względów nie możemy pokochać. W nadczłowieku znajdziemy dużo miłości, ale ani grama szacunku. Podły ten, co szanuje ponad mus. Prawdziwe dobre obyczaje tworzą ludzie wyżsi, czyli głównie szlachta, po to jeszcze bardziej wynieść się ponad motłoch.
Wykształcenie
Podobno już bywało zbliżenie źle – na przykład w Sparcie, młodzi Spartiaci byli zabierani do koszar gdzie przebywali do dwudziestego roku życia, w nie lepszych warunkach niż w owych tzw. ,,szkołach’’. No cóż, też nie mieli prawa się żenić, głosować i tak dalej. Ale nie byli ,,gorsi’’. Szkolono ich by byli lepsi. By górowali nad wrogami i niewolnikami – jak helotami – tak pod względem inteligencji jak i siły. Szkolono ich by wiedzieli, że są kimś więcej, a że tamci to ktoś mniej. Byli dumni z siebie i przodków, znali ich, wiedzieli kim są i byli kimś. Kształtowali honor i umiejętności walki. Porównywanie tedy tego totalitarnego państwa do Sparty jest dla tej ostatniej obrażające.
Tu jest odwrotnie, mówi się dzieciom o wypaczonej pseudotolerancji. Zdolności bojowych nie utrzymuje się wcale. Jak już tzw. ,,wf’’ i potem ,,przysposobienie obronne’’. Co to w ogóle jest? Pierwsza pomoc i jakieś tam brednie. Połowa z tego co się powinno robić w prawdziwej szkole to podtrzymywanie zdolności bojowych. Nie tylko zwykłe ćwiczenia, także walka wręcz, oraz przy użyciu wszelakiej broni, tak palnej jak i noży czy toporków. Tomahawk dodajmy to bardzo skuteczna broń. Oczywiście te nowe przeznaczone dla wojska. Jak się umie nią posługiwać to może zastąpić krótką broń palną. Jeżeli już jest pseudoedukacja powinno się je wykorzystać.
Jest oczywistością, że kierują nią Żydzi, tak jak tzw. ,,wymiarem sprawiedliwości’’ oraz całością polityki. Robią oni narodów Europy swe sługi, które przejmują żydowskie zwyczaje i światopogląd. Zniszczyli narody Europy odcinając ich głowę – szlachtę, a poza nią w większości państw także monarchów.
Poza tym czy skoro większość ludzi kończy tzw. ,,uczelnie wyższe’’ to są one nadal wyższe? Wykształcenie to zdobyta wiedza. Dawniej uzyskanie tytułu bakałarza zajmowało dwa lata, a bywali i profesorowie przed dwudziestką i byli oni po tych kilku latach sto razy bardziej wykształceni niźli obecni absolwenci po swoich siedemnastu. Twain napisał ,,Wykształcenie jest czymś, co trzeba zdobyć, nie zawracając sobie głowy nauką szkolną’’. Dopiero na tzw. ,,studiach’’ zdobywa się jakiejś ,,konkretne’’ wykształcenie. Przed nimi zaś nie można mówić o czymś takim wcale. Dawniej ludzie przed uniwersytetem uczyli się rok w jakiejś szkółce przyklasztornej, gdzie odbierali, jak już pisaliśmy, podstawową edukację – więcej nie potrzeba – i od razu się kształcili.
Obecnie najpierw niszczy się i zapycha im umysły propagandą tak żeby nie było w ogóle co wykształcać. Dawniej polegało to na szczegółowym analizowaniu dzieł wielkich mędrców. Już nawet tzw. ,,studia’’ niewiele mają wspólnego z wykształceniem, a więcej z dalszym gnojeniem, otumanianiem i tresowaniem wybranych – na wodzirejów motłochu – jednostek. Teraz samo to nie wystarcza, robi się tzw. ,,studia doktoranckie’’. I trwa to coraz dłużej. Coraz dłużej jest się czymś ,,gorszym’’, coraz dłużej jest się gnojonym w tego typu placówkach, i coraz mniej godności i dobra zostaje w czymś, co już przez to wszystko przejdzie. Ostatni znacząco wydłużony został przeciętny czas życia, byłby to powód do radości gdyby jego połowa nie była zmarnowana na pseudedukację.
***
Czy można nauczyć czegoś więcej niż się samemu umie? Oczywiście tak. Nauka nie musi być bowiem celowa, uczyć może nie podmiot, a przedmiot lub zdarzenie. Celowo możemy nauczyć tego tylko, co umiemy, ale nieświadomie – z racji tego, że nic się do końca nie zna i poznać nie może, albo w wyniku przypadku – można nauczyć o wiele więcej.
Mądrość i inteligencja
Czem jest inteligencja i jaka jest różnica pomiędzy nią, a mądrością, które wielu często myli ze sobą? Otóż przyjęło się zamienne stosowanie tych pojęć. Błędnie. Inteligencja jest to rozumowanie związków przyczynowo-skutkowych. Im więcej się ich rozumie tym się jest inteligentniejszym. W stopniu podstawowym zaczyna się je rozumieć wraz z dorastaniem – czternaście lat i będąc dobrze wychowywanym można już ją w pełni rozwinąć.
Gdyby nie indoktrynacja i wychowywanie dzieci z dala od mrocznych stron tego świata to nie byłoby naiwności i głupoty, którą na co dzień się obserwuje u nich. Trzyma się dziecko w niemal sterylności, nawet filmy i książki – zwykle propagandowe – mu się cenzuruje i potem dziwne, że ufa obcym, daje się oszukiwać i wciągać w rożne szkodzące mu sprawy. Jakby go od urodzenia hartować, oswajać ze światem, byłby: po pierwsze silniejszy, po drugie inteligentniejszy, po trzecie zaś nie wystąpiłby bunt przeciwko ,,złemu i niesprawiedliwemu światu’’.
On jest zły i niesprawiedliwy, młody człowiek ma jednak nie próbować go docelowo zmienić, można to zrobić, ale tylko odbierze się jednym, da drugim, jedni stracą drudzy zyskają, jedni będą katami drudzy ofiarami, będzie jak było tylko na odwrót. On ma wspiąć się na szczyt tego świata, a jak nie potrafi, jest na dnie, to tak go zmienić żeby być samemu na szczycie.
Samo to, że ktoś jest inteligentniejszy znaczy, że jego mózg lepiej rozumuje związki przyczynowo-skutkowe. U niektórych – a może u wszystkich – owo rozumowanie czasem występuje poza świadomością. Mózg, będąc w innym stanie: przykładowo snu, albo odurzenia jakimiś środkami, rozumuje inaczej, inne związki przyczynowo-skutkowe stają się oczywiste. Dla niemal każdego jasne jest, że jeżeli upuści ołówek na jakiejś wysokości, to on spadnie na ziemię. To związek przyczynowo skutkowy. Dla kogoś bardziej inteligentnego może być jasne, że jeżeli go upuści to on się połamie. Widząc wcześniej, że jest lekko nadłamany. Dla kogoś bardzo inteligentnego, jasne może być, że jeżeli upuści ołówek to siedząca naprzeciwko babcia dostanie zawału. Tu już jednak są takie związki przyczynowo-skutkowe, których niemal nie da się zrozumieć.
Mózg zwierzęcy – także ludzki – jest nieodkrytą tajemnicą, mało wiadomo o odbywających się tam procesach. Człowiek używa tylko nieznacznej części mózgu. Wyobraźmy sobie kogoś, kto potrafi używać choćby jego połowy. Co by dla niego nagle stało się jasne, jak wyglądałby świat? Takiego nie przechytrzyłby żaden człowiek, byłby niepokonany. To byłby prawdziwy nadczłowiek. Ale takich nie ma.
W trakcie snu, albo odurzenia, zaczynają działać inne części mózgu, inne są natomiast wyciszone. Dlatego też jasny może być taki związek przyczynowo-skutkowy, że skoro ptaki odleciały w jedną stronę, to jutro wybuchnie wulkan. To wyjaśnia pochodzenie pewnych proroctw, albo proroczych snów. Ktoś inteligentny w stu procentach, mógłby poznać każdą tajemnice świata, cały wszechświat, nagle stałby się jasny, wystarczyłoby jedno spojrzenie. Wykorzystywanie nieodkrytych części mózgu, wyjaśnia także wiele zdolności.
***
Inną kwestią jest mądrość. Podobno mądrość ma znamiona talentu, można ją udoskonalać, musi ona być w nas od urodzenia, można ją co najwyżej odkryć. Chociaż skoro nie mamy o niej pojęcia, zanim jej nie odkryjemy to skąd pewność, że jej po prostu nie nabyliśmy? Tak czy inaczej, mądrość jest to cecha niekonieczna do bycia kimś więcej. Nie każdy na przykład wielki przywódca musiał być mędrcem, musiał jednak być silny i inteligentny, tak by zwyciężać wrogów. Każdy mędrzec – filozof – jest jednak człowiekiem wyższym, a jego imię znane jest przez wieki, jest ponad resztą zwierząt. Musi mieć on jednak choć trochę inteligencji i siły na przebicie się ze swą mądrością.
Mądrości nie da się od tak sobie wyjaśnić. To podobnie jak honor. Honor jest zbiorem zasad, które mają chronić naszą godność i osobę, przed upodleniem. U różnych grup, wygląda on inaczej, ale ma części wspólne, przede wszystkim co do samych owych grup. Zwykle jest to szlachta, tak jak rycerze, samuraje i tym podobni. Większość – prawdziwych – sztuk walki ma swój zbiór zasad honorowym.
Dlaczego akurat takie grupy? No cóż, by móc bronić swej godności, trzeba ją mieć, co wyklucza z honoru prosty lud, poza tym trzeba mieć siłę by to czynić. Popularny stał się frazes: ,,godność jest każdemu przypisana od urodzenia’’ czy coś w tym rodzaju. Otóż nie jest to prawdą, godność jest to coś co trzeba sobie wywalczyć, a jeżeli przyjąć, że jest ona od urodzenia – co w związku z krwią u przykładowo szlachty jest prawdą – to przynajmniej obronić, co w zasadzie wychodzi na to samo.
Otóż wynika to z tej prostej przyczyny, że można z każdego – nawet człowieka wyższego – zrobić istotę podłą. Bowiem liczy się przeszłość – tak krew jak własne dotychczasowe życie, w którym wbrew pozorom bardzo łatwo jest się pozbawić godności. Zwłaszcza w naszej komunie. Jeżeli jakiś dla przykładu homo sapiens wychowuje się z niedźwiedziami – a o takich przypadkach wspominają kronikarze – lub wilkami, to przyjmie ich gatunkowe zwyczaje, będzie się porozumiewać w ich języku – w swoim nie – a nawet poruszać jak one. W takiej sytuacji – jak i odwrotnej – nie można powiedzieć ani o jednym gatunku, ani o drugim. Jest to Homo ferus – dziki człowiek, jak opisał go twórca systematyki Linneusz.
Czymś innym jest stwierdzenie ,,każdy powinien mieć zapewniona godność od urodzenia’’. Jest to także kłamstwo, bowiem godność jest to coś wyróżniającego, coś ponad tym co mają wszyscy. Napiszmy prostą prawdę – nie ma zysku bez równoważnej, proporcjonalnej straty.
Po pierwsze to, że więcej podmiotów lub nawet cały układ zyskuje, nie oznacza, że nikt nie ponosi straty. Nie można rozpatrzyć przypadku, w którym nie można stwierdzić, aby ktoś nie był stratny. Kapitał należy zawsze do kogoś, nie jest możliwe stworzenia czegoś z niczego, a więc pozyskania go, nie odbierając komuś innemu.
Po drugie, każdy byt jest jakiś, nie sam z siebie, lecz poprzez porównanie z czymś innym. Przymiot nie należy ani do tożsamości, ani istoty. Wiejska chałupa jest duża w porównaniu z szopą, ale jest mała, jeśli wziąć pod uwagę zamek. A więc nadanie większej wartości przymiotowi przedmiotu A, z miejsca obniża wartość tej cechy u przedmiotu B, choć nie zmienia samej cechy. Czyli przedmiot B stracił na wartości.
Wynika z tego to, że nie jest możliwa poprawa losu wszystkich ludzi, bo gdy jakiś przymiot stanie się powszechny, z miejsca sprowadza do jego wartość do podstawy i zwykłości. A więc zawsze wartościowe będzie to, co ponad zwykłością, nieważne, czy zero szerzej pojęte stanie się rozumowe, czy też ukryte pod inną wartością.
Jeszcze czym innym jest stwierdzenie, że każdemu powinny przysługiwać pewne prawa, które jednak do godności nijak się nie mają. Pod czyjś zbiór zasad honorowych prawdziwy nadczłowiek nigdy się nie podporządkuje. Nawet jeśli tyczy się on – a zawsze tak jest – tylko ludzi wyższych. Dlatego też, prawdziwy nadczłowiek, jest tak wysoko, że sam może sobie stworzyć takowy. Ma nie tylko siłę i inteligencje, ale i jest w sytuacji nieco innej.
Tak, więc zbiór zasad honorowych na przykład rycerstwa nie pasuje do sytuacji monarchy, ciężko też stworzyć takowy dla każdego, bo któż miałby to uczynić? Motłoch? To byłby już koniec. Król jest nadczłowiekiem i nie podporządkuje się żadnym ograniczeniom, które próbowaliby mu narzucić zwykli ludzie. To powód, z którego zasady honorowe każdy władca narzuca sobie sam – bądź tego nie robi, ale zawsze zwraca to się przeciwko niemu.
***
Mądrość jest czymś, co pozwala postawić się ponad wszystkim dookoła, czy raczej można ją posiąść będąc ponad resztą świata. Mądrość nie zważając na istniejący świat, pozwala tworzyć jego nową wizję, nic co jest jego częścią, się o nią nawet nie otrze. Tak mądrość jest rodzajem wizji. Mądrość jest twórczością, nie tylko wykładaną i spisywaną. Jest twórczością we własnej duszy. Mając materiały, tworzy się wspaniały obraz, znajdując dookoła inspiracje i przyglądając się obrazom innych mistrzów. Niezaprzeczalnie każdy mędrzec jest artystą, ale nie każdy artysta mędrcem.
Czemże jest natomiast przeciwieństwo mądrości? Czy aby głupotą? Czemże przeciwieństwo sztuki i twórczości, niszczeniem, ,,destrukcją’’? Zamiast obrazu, wydruk na papierze. Prawda rzeczą względną twórczości rezultatem. Kłamstwo zaś jedno i jej zaprzeczeniem. Czy już zrozumieliście? Czy dotarła do was najgorsza zbrodnia, jaka od poniedziałku do piątku ma miejsce w rozstawionych po miastach czeluściach? Prawdziwa mądrość to sprowadzenie złożonych rzeczy do prostych zasad.
***
Sama sztuka także uległa pewnemu wypaczeniu przez komunistów. Sztuka zawsze była czymś unikalnym, mógł być nią przedmiot typowo funkcjonalny jak broń czy narzędzie. Jakiś zdobiony miecz jest już dziełem sztuki. Nie dlatego, że ,,owo zdobienie nie ma znaczenia użytkowego’’. Tylko dlatego, że jest on jedynym takim mieczem, w odróżnieniu od setek innych, takich samych przedmiotów tego typu. Ma on bowiem jasne znaczenie użytkowe – pokazać, że ,,Ja jestem lepszy, ja tu dowodzę, jestem lepszym wojownikiem i jestem bogatszy’’. Takie znaczenie ma miecz – dzieło sztuki – dowódcy. Poza tym – co ważne – sztuka jest to coś elitarnego, tak że książka wydana w milionach sztuk i czytana przez setki milionów ludzi nie jest dziełem sztuki.
Podobno człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi. Uściślijmy to. Nigdy nie nudzi się inteligentny prostak. Inteligentny człowiek wyższy bowiem choć ma dużo pomysłów na to, co porobić, to jednak niewiele z nich wydaje mu się godna. Nie będzie się przecież hańbić byle czym.
Kaci
Zabawnym widowiskiem jest to jak kaci strajkują czy domagają się więcej paszy do koryta. Najczęściej wybór tego typu ,,drogi’’ jest zemstą za niepowodzenia życiowe lub bezpośrednim ich skutkiem, czasem są to ludzie skrzywdzeni w owych tzw. ,,szkołach’’, w stu procentach w zasadzie ,,zakompleksieni’’, zwykle ze skłonnościami sadystycznymi. U wszystkich tego typu stworzeń można zaobserwować chorobliwą rządzę władzy, a że są czymś zbyt małym by ją zdobyć gdzieś indziej, to znajdują sobie swoich podludzi, nad którymi maja niemal całkowitą zwierzchność.
O mało nie mdleją oni z rozkoszy, gdy mogą sobie w końcu porozkazywać. Ich biedne ofiary zaś spełniają każda ich zachciankę do tego mówiąc do nich ,,pan’’, czy ,,pani’’. Dodajmy, że czasem są o ledwie kilka lat starsi, a zdarza się i rówieśnikami. Oczywiście tylko człowiek wyższy ma prawo tytułu ,,pana’’ nieważne czy ma rok, dziesięć czy sto lat. Cham zaś nawet dwustuletni choćby nie wiadomo jak się starał ,,panem’’ nie będzie, choć może młodego szlachcica za pomocą gróźb i tortur zmusić do zwracania się do niej w ten poniżający sposób.
W tych miejscach upadla się jednako wszystkich niezależnie od rasy, wyznania, płci, pochodzenia, narodowości i powstaje taki sam jeden bezmózgi, bezwładny, bezbronny motłoch. Wprawdzie nie zawsze, ostatnio coraz częściej czarni, homosie i tym podobne, są uprzywilejowani. Zresztą czemże jest dla chamstwa, hołoty i tego typu dzikusów rynsztok? Nijak się ponad niego nie wybijają. Całe życie, czy też trafniej rzec: wegetację, tam spędzają. To dla nich zwykłość, podstawa. Czemże jest owo podłe miejsce dla nadczłowieka czy też człowieka wyższego? Jak on musi tam cierpieć? Co przeżywa gdy go tam gnoją? Im wyżej jesteśmy tym bardziej boli upadek na dno. Nawet w cierpieniu nie masz, swojej równości! Tzw. ,,szkoły’’ służą tylko do indoktrynacji i dlatego powinny być w takim kształcie w jakim są całkowicie zniesione.
***
W jaki sposób to uczynić droga, najważniejsza, młoda części narodu? Czy to problem zmówić się – jak na demonstracje u Arabów – przez Internet i od pewnego dnia po prostu zacząć zostawać w domu? Jeżeli choć jeden procent młodych ludzi się do tego zastosuje to nie ma szans by totalitarna władza wam coś zrobiła. Araby miały odwagę a wy nie? Tak podludzie! Nie według autora. Według państwa, które jak mu wygodnie to odbiera wam wszystkie prawa – choćby do wypicia czy zapalenia tego, co chcecie – a z drugiej strony, jak ma w tym interes to sądzi was jak dorosłych, którymi jesteście. Jednakowoż przypominamy, że państwo tego uznać nie chce. Skoro jednak samo zostało zmuszone to przyznać to jak wytłumaczy się z tego, że dorosłym ludziom nie wolno przejść się nocą po mieście? Protest należy prowadzić do chwili zniesienia tzw. ,,obowiązku szkolnego’’ i zmiany zasad funkcjonowania tego typu placówek.
Innymi słowy – zwłaszcza, że generalnie edukacja byłaby wówczas płatna – jako klienci nie tyle możecie, ale musicie wymagać jak najwyższej jakości dostarczanych usług i jeżeli ktoś powinien być tytułowany ,,panem’’ to jedynie wy! Oczywiście generalnie ukształtowało się od jakiegoś czasu, że do obcych sobie zwierząt – w tym ludzi – zwracamy się na ,,pan’’, ale to nie ma nic wspólnego z wiekiem czy pozycją. Czyli ,,pan’’, który przysługuje każdemu obcemu z ,,panem’’ przysługującym szlachcicowi, o którym pisaliśmy i który zanikł, nie ma nic wspólnego. To tak jak zamek od kurtki i zamek rycerski.
Czyli rozumiejąc tak pojęcie ,,pan’’ stawiamy sprawę w ten sposób: jesteśmy ze sobą na ,,ty’’ albo na ,,pan’’. Generalnie należy zacząć traktować swoich niegdysiejszych prześladowców jak kelnerów w restauracji, bo taką rolę spełniają. Oczywiście nie będziemy pisać o konieczności odebrania im funkcji urzędnika państwowego. Tak samo jak innym stworzeniom, którym niedawno ów tytuł przyznano. Niedługo śmieciarze też będą urzędnikami. Czym się bowiem różni wynoszenie śmieci od wynoszenia nocników? Wracając zaś do pseudoedukacji to totalitarne państwo chyba zbyt dosłownie wzięło prawo, wedle którego kata nie można było przekląć.
Tzw. ,,młodzież’’
Ci, którzy przecierpieli lata pańszczyzny obecnie są zadowoleni i wręcz – wedle zjawiska fali – upadla młodsze, nawet nie pokolenia, ale roczniki. Jednak jest to i w ich interesie, albowiem autor tego dzieła nie życzy sobie przykładowo by znieważano jego ród, postępując z jego prawowitym dziedzicem jak z podczłowiekiem. Należy unikać wszystkiego co ma w nazwie słowo ,,młodzieżowe’’. W świecie motłochu ,,młody człowiek’’ jest synonimem podczłowieka. Zwłaszcza jest to widoczne w tym nadal komunistycznym państwie. Właśnie tylko i wyłącznie za komuny do trzydziestego piątego roku życia należało się do tzw. ,,młodzieżówki’’ partyjnej. Dawniej osobnik w tym wieku był już uważany za starego. ,,Zwiększyła się długość życia’’. Zwiększyła się długość wegetacji jako podczłowiek! Życie jest tak długie jak było.
Dawniej młodość była czymś chwalebnym. Występował swego rodzaju ,,kult młodości’’, jej siły, czystości oraz – dokładnie tak – inteligencji. I to nie tysiące lat temu. Jeszcze Dostojewski pisał ,, Daj młodemu człowiekowi mapę do Nieba, a odda ci ją jutro… poprawioną’’. Teraz jest ona synonimem głupoty, braku godności i za wszelką cenę jej się nie szanuje. Komuniści wymagają od młodych ludzi – znów podludzi – szacunku do samego siebie. Komuno, sama zacznij ich szanować to zobaczymy czy dalej będzie to problemem.
***
Albo należy zwrócić uwagę na polskiego lektora w anglojęzycznych w filmach. Gdy osobnik młody mówi ,,you’’ do starego to zawsze jest to tłumaczone na ,,pan’’. Zaś to samo ,,you’’ powiedziane odwrotnie jest tłumaczone na ,,ty’’. ,,Pan’’ to słowo mające swoje znaczenie i to dość mocne, więc interpretacja ,,you’’ na ,,pan’’ jest nadinterpretacją. Jest to okrutna drwina motłochu z jego dawnych panów. Sprawiedliwszy jest już język niemiecki ze swoim ,,Sie’’.
Racje miała nasza ,,ministra’’ – trzeba zacząć zmianę świadomości od zmiany języka. Mówienie do kogoś na ,,ty’’ – a przynajmniej dorosłego, bo dzieci i tak są zależne od swych opiekunów – jest zamachem na jego godność. Chyba, że sam na to pozwoli. Dla człowieka wyższego mniejszą zniewagą jest powiedzenie mu ,,pan jest kurwą’’ niźli ,,jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie’’.
Należy uznać więc, że czternastolatek jest tak samo – a czasem bardziej – dorosły jak sześćdziesięciolatek i tak samo go tytułować. Inaczej jest to niesprawiedliwość. ,,Wszyscy kiedyś będą w tym wieku więc jest to sprawiedliwe’’. Nic bardziej mylnego. Wy jesteście tylko teraz i tu. Za trzydzieści lat będziecie kimś zupełnie innym i teraz WY musicie być traktowani ,,równo’’.
Poza tym jest bardzo duża szansa, że nie dożyjecie tak podeszłego wieku, ba, jest nawet szansa, że nie dożyjecie jutra. Tak więc wcale każdy nie będzie wedle Żydów ,,panem’’. Skoro rozumujemy w ten sposób to w sarmackiej Polsce też była ,,równość’’. Prosty człowiek również teoretycznie mógł stać się szlachcicem. A o ileż to ważniejszą sprawą jest stać się niźli być? Czemże jest spać a czem zasnąć? Czemże trwać wśród umarłych, a czem umrzeć? Komuno, brakuje logiki w twoim rozumowaniu!
Na koniec
Pamiętajcie jedną bardzo ważną rzecz: wasze działania muszą być stanowcze i na wszystkich płaszczyznach. Co bowiem straci Bóg, albo przykładowo król, gdy w ramach protestu przestaniecie przychodzić do Niego na audiencję, modlić się, składać wnioski i prośby? Nic, On dalej będzie królem/Bogiem. Co zaś, gdy całym sobą, najgłębszymi komorami serca będziecie przekonani o słuszności swoich działań i wypowiecie Mu posłuszeństwo i przestaniecie uznawać Go za władcę? Jeżeli wszyscy poddani odwrócą się od Niego? Wówczas taka władza, choćby najsilniejsza straci wszystko. Totalitaryzm upadnie, a lud będzie wolny.
W każdym działaniu trzeba być idealistą. Takich zaś działań, gdzie jest to niemożliwe należy unikać. To jest – jak już pisaliśmy – kwestia waszej wolności, godności, a jakby się dobrze przypatrzeć i własności – bo na cóż ona bez pozostałych? – w przypadku ludzi wyższych także honoru. Jest to kwestia sprawiedliwości i prawdy, a każdy, co temu przeczy jest wrogiem i bestią, niewolącą innych, czerpiącą przyjemność w ich gnojeniu i powinien skończyć na szafocie.
Paweł z Kuczyna