Moja koncepcja przekształcenia Partnerstwa Wschodniego w blok państw po zbliżającym się rozpadzie UE…
Partnerstwo Wschodnie… w momencie jak UE się rozleci, a coraz więcej wskazuje, że nieuchronnie rozleci się i to rychło, wtedy to Partnerstwo Wschodnie zostanie jedyną sensowną opcją jaka pozostanie krajom naszego regionu. Uważam, że jest ono dobrym punktem wyjścia, w oparciu o który można stworzyć coś nowego, co ma przyszłość i nie będzie zależne od Niemiec i reszty gnijącego zachodu. Sugeruję po rozpadzie UE niezwłoczne przekształcenie Partnerstwa Wschodniego w spójny blok słowiańsko-bałtycki dla wspólnego bezpieczeństwa narodów słowiańskich regionu (Polski, Czech, Słowacji – może Ukrainy i Białorusi w przypadku normalizacji wzajemnych relacji z nimi), nadbałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), Węgierskiego, może też Rumunii, Mołdawii oraz Bułgarii (w grę wchodziłyby być może też któreś słowiańskie kraje na Bałkanach, jak np. Serbia, Słowenia czy Chorwacja). Zjednoczenie się tych krajów to ich wspólny interes, w przeciwnym razie, będąc samodzielnymi nieuchronnie wpadną w sferę wpływów Rosji czego nie chcemy. Rozpad UE to już nie są fantazje (cały rząd „polski” to wie, coraz więcej ludzi w całej unii to wie) – i dlatego apeluję: to najwyższy czas aby rząd przygotował jakąś koncepcję na ten wypadek. Po rozpadzie UE Polska nie będzie już pod protektoratem Niemiec, Brukseli, Francji Wlk. Brytanii i nie mamy co na te kraje liczyć. One bez wątpienia wystawią nas tak samo jak po II WŚ. Polska jako największy z krajów słowiańskich jest naturalnym kandydatem do wyjścia z taką inicjatywą do krajów sąsiednich i stworzenia trzonu, rdzenia nowego bloku państw.
Wzywam rząd, aby zajął się taką lub podobną koncepcją na wypadek coraz bardziej prawdopodobnego rozpadu UE. Ja uważam że jest ona jak najbardziej wykonalna – trzeba się tylko dogadać z sąsiadami i Polska może stworzyć razem z nimi sensowną alternatywę dla bloku państw starej unii.
Nie będę ukrywał, że punktem wyjścia do tego tekstu były (choć nie tylko) różnorakie proroctwa i dawne przepowiednie o Polsce "od morza do morza", jak np. sławna "Przepowiednia z Tęgoborza". Obecna sytuacja, gdy rozpad UE wydaje się już tylko kwestią czasu zmusza do postawienia pytania – co dalej ? Ktoś może powiedzieć, że to się nie uda. Ktoś może zapytać: po co ? Ja się zapytam: a czemu by nie ?, co mamy do stracenia ? i czy mamy inną alternatywę po rozpadzie jewrokołchozu UE niż zjednoczenie się w gronie wyżej wymienionych państw ?