Parlament Europejski odbył debatę na temat przyszłości UE, co można zakwalifikować jako objaw pozytywny, że wreszcie skoro wbrew jakiemukolwiek sensowi istnieje to niech się przynajmniej zajmie opracowaniem wizji przyszłości.
I tu z miejsca natrafiamy na sęk, a raczej pytanie podstawowe czego ma ta przyszłość dotyczyć?
Bo jeżeli tworu zwanego jak na urągowisko Unią, to sprawa nie warta jest paru słów poza stwierdzeniem, że jest to raczej „potwór” niż twór.
Nie posądzam referentów sprawy o brak wiedzy i niekompetencję, ale z treści ich wniosków wynoszonych z krytycznej oceny obecnego stanu UE mogę jedynie skonstatować, że są to po prostu ludzie wynajęci, którzy mają za zadanie przedstawiać jako jedynie rozwiązanie – dalsze zaciskanie pętli w postaci europejskiego superpaństwa.
Mają pod tym względem z niedawnej przeszłości świetlane wzory w postaci sowieckiego związku republik, lub jak kto woli zjednoczoną Europę Hitlera.
Dążenie do podporządkowania sobie Europy nie jest ideą nową próbowali tego i Niemcy i Francuzi i Rosjanie, ale nikomu się to nie udało gdyż w Europie nie chodzi tylko o sprzeczności interesów poszczególnych państw, ale głównie o odrębności narodowe szukające dla siebie pola do działania i rozwoju we własnych strukturach państwowych, jeżeli nawet idących na daleko posuniętą współpracę międzynarodową, to jednak samodzielnych.
Każdy kto ma jakie takie pojęcie o narodach europejskich wie o tym dobrze i nie powinien forsować rozwiązania, które tylko pogłębi istniejący kryzys.
Chyba że ma na celu rozbicie UE, które będzie nieuchronnym skutkiem forsowanej na siłę unifikacji.
Byłby to efekt niezmiernie pożądany pod jednym wszakże warunkiem, a mianowicie stworzeniem takiej europejskiej wspólnoty, która udostępni wszystkim uczestnikom równorzędne warunki rozwoju i nie będzie naruszać podstawowej zasady – suwerenności.
Państwa europejskie są dziedzicami starej kultury wypracowanej przez poszczególne narody, ale połączonej wspólną więzią – chrześcijaństwem.
Współcześni przedstawiciele narodów europejskich zgromadzeni w parlamencie europejskim wyrzekli się tego dziedzictwa chociażby przez likwidację frakcji chrześcijańsko demokratycznej we własnym gronie.
W ten sposób pozbawili się prawa do reprezentowania tego co jest istotą kultury europejskiej. Wprawdzie można zakwestionować ich prawo do reprezentacji z racji chociażby nikłego zainteresowania wyborami do PE / w Polsce około 20 %//
Mało kto jednak zwrócił uwagę na fakt, że samodzielne państwa narodowe to w Europie zjawisko całkiem świeże.
Wymieniając chociażby referentów debaty zarówno zjednoczone Włochy, Niemcy, powstała Belgia to twory XIX wieczne i nie mają zbyt wielkiej tradycji, lub znużenia własną suwerennością. Wiele innych narodów to twory XX wieku i dopiero uczą się samodzielnego bytu.
Jest to etap rozwoju, który każdy naród w Europie ma prawo i powinien przeżyć.
Być może Francuzi, którzy jako jedyni w tym towarzystwie mają ciągłość istnienia swojego państwa narodowego przez liczne wieki, znudzili się tym stanem i poszukują innych rozwiązań. Wprawdzie w to wątpię, ale byłaby to sytuacja wyjątkowa, potwierdzająca regułę.
Europa to nie Stany Zjednoczone, gdzie mimo nieporównanie łatwiejszej sytuacji dla integracji musiano uznać odrębności stanowe. W Europie przez wieki tworzyły się lokalne kultury narodowe składające się w sumie na bogactwo wspólnej kultury.
Państwa narodowe mają podstawowe zadanie służyć swojemu narodowi w jego wszechstronnym rozwoju i żaden twór ponadnarodowy nie jest w stanie ich zastąpić w tym dziele.
To co dzieje się w tej chwili w Europie zachodniej zmierza do niszczenia kultur narodowych, a tym samym do niszczenia kultury europejskiej, która jest ich sumą.
Stworzenie państwa ponadnarodowego ma na celu ten proces przyśpieszyć.
Już dzisiaj można powiedzieć na podstawie obserwacji reakcji poszczególnych narodów, niekiedy nie całkowicie zorientowanych w istocie zamierzeń, że akcja tak pomyślanej „integracji”, a raczej wprowadzenia dyskryminacyjnej „urawniłowki” kulturowej, wywoła jawny bunt.
W ten sposób grozi największe niebezpieczeństwo, czyli wylania dziecka z kąpielą.
Europa rozczłonkowana, nastawiona nieprzyjaźnie wobec siebie, stanie się łatwym łupem czyhających na jej opanowanie.
Nie jest wykluczone, że to właśnie jest celem, który kryje się pod hasłem Europy multikulturowej, a zmierzającym do stworzenia z niej bezkształtnej masy podatnej na wszelkie manipulacje i sterowanej centralnie przez ośrodek, którego cele są dotąd nieujawnione.
A przecież nie tylko kraje, które z różnych przyczyn znalazły się w UE, ale cała Europa domaga się wypracowania koncepcji jej rozwoju.
Pierwszym warunkiem, który musi ta koncepcja uwzględniać to suwerenność europejskich narodów i ich prawo do organizowania życia według swoich tradycji i wierzeń.
Żaden z tych czynników nie stanowi przeszkody w organizowaniu współdziałania zarówno w strefie gospodarczej jak i kulturowej i obrony przed wspólnymi zagrożeniami.
Sytuacja gospodarcza Europy wymaga w pierwszej kolejności wyeliminowania rażących dysproporcji w stopniu rozwoju cywilizacyjnego, jest to zadanie, które przyświecało idei włączenia do UE wielu krajów, ale z których nie tylko że się nie wywiązała, lecz czyni wysiłki ażeby się z niego wycofać dzieląc się na strefy o różnych stopniach rozwoju.
Gospodarka europejska ma wielkie, niewykorzystane rezerwy, głównie w zasobach intelektualnych, ale też i w bogactwach materialnych. Słabością gospodarki europejskiej jest nadmierna koncentracja terytorialna, przemysłowa i finansowa przy równoczesnym braku współdziałania szczególnie w dziedzinie badawczo rozwojowej.
Harmonijny rozwój Europy i maksymalne wykorzystanie zasobów powinny stanowić temat prac koncepcyjnych w odniesieniu do jej przyszłości.
Podstawową sprawą jest organizacja stylu życia.
Wygnańcy z Europy w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii czy płd. Afryce potrafili stworzyć znacznie lepsze warunki życia aniżeli w macierzystych krajach.
Europejczycy w zbyt wielkim odsetku żyją w zagęszczonych skupiskach stanowiących relikt po epoce gwałtownej industrializacji.
Rozgęszczenie tych skupisk i stworzenie dogodnych warunków dla rozwoju życia rodzinnego i dbałości o stan zdrowia – wymaga dokonania powszechnej deglomeracji i promocji życia jak najbliższym kontakcie z naturą.
Dorobkiem Europy jest kultura chrześcijańska kształtująca określone formy życia rodzinnego, społecznego, a także układania stosunków międzynarodowych.
Kultywowanie tej kultury jest nie tylko dziedzicznym obowiązkiem Europejczyków, ale warunkiem przetrwania.
Ważnym problemem jest wspólna obrona Europy przed zagrożeniami zewnętrznymi i dywersją wewnętrzną. Stworzenie koncepcji skutecznych form tej obrony jest jednym z tych zadań odnoszących się do przyszłości naszego kontynentu.
Proces rozkładu Europy jest już daleko posunięty, ale nie znaczy to, że jest nieodwracalny. Istnieją wszelkie dane, jak choćby reakcje społeczne na najbardziej jaskrawe przejawy ataków na tradycyjną obyczajowość europejską, żeby mieć nadzieję na możliwość odrodzenia i stworzenia nowych perspektyw rozwojowych.
Na to żeby się tego dzieła podjąć trzeba przede wszystkim być wolnym człowiekiem, a nie najmitą wrogich Europie i jej kulturze sił.
Wnioski przedstawione w PE stanowią dowód żenującego ubóstwa umysłowego, nie mówiąc już o duchowym, osobników mieniących się „przedstawicielami narodów europejskich”.
Jeden komentarz