Bez kategorii
Like

Przyspieszenie Wielkie G i różne przypadki

15/06/2011
369 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Rosyjskim kontrolerom na wieży taśma się zacina. Polscy na Okęciu nie będą gorsi (rosyjski człowiek nas nie zakasuje, albośmy to jacy tacy?) nam się zacinają dwie.

0


 

Jak głosi powiedzenie: przypadki chodzą po ludziach. Ale nie tylko po ludziach, po maszynach także, a nawet po przyrodzie nieożywionej. Czy nie znamy skał, poddanych działaniu sił przyrody, które wyglądają jakby obrabiała je ręka człowieka?

 

A przypadki ludzi. Życie jak wiadomo pisze dziwniejsze scenariusze od wymyślnych powieści. Ano taka autentyczna historia. Dawno temu płynął mężczyzna statkiem pasażerskim.
Statek zatonął (najprawdopodobniej podczas burzy) mężczyzna jednak, (być może jacyś inni pasażerowie też) uratował się i został wzięty na pokład innego statku. Tamten też zatonął i mężczyzna dostał się na pokład następnego. Ten też zatonał… I tak kolejno aż doszło do siódmego statku. Na siódmym statku mężczyzna odnalazł kogoś ważnego i bliskiego (nie pamiętam czy z rodziny czy to ukochana była) o kim sądził, że nie żyje, czy też uważał za zaginioną.

 

Gdyby to sfilmowano i puszczono ludziom w kinie zaczęliby gwizdać, co przenikliwsi uznaliby scenarzystę za lenia i łobuza. Ale to prawdziwa historia.

 

Jak widzimy życie pisze scenariusze, które się ludziom nie śnią.

 

Na przykład rozbija się duży pasażerski samolot ważący blisko sto ton z 96 osobami na pokładzie i nie ma śladu rycia tego samolotu po zderzeniu z ziemią. Jak to możliwe? Ano mówią na to ci, którzy denerwują się że są osoby które uważają że było inaczej niż boleśnie proste rozbicie się samolotu we mgle, choćby dlatego że samolot nie mógł się tak rozlecieć: Czyż wy nie wiecie że przyśpieszenie było 100G!?

 

Więc było wielkie G, nie jakieś małe. (Nazwijmy je więc jako osobne zjawisko z dużej litery : Wielkie G) Tak wielkie że samolot rozbijając się, nie miał czasu zaryć w ziemię, tylko Wielkie G zdezintegrowało go w 60 procentach.

 

No, skoro było tak Wielkie G to i fizyka nie może być zbyt ortodoksyjna. Zresztą jak wiemy i w fizyce mamy dalej zjawiska których naukowcy jeszcze nie zbadali.

 

Owo Wielkie G było nadto tak kapryśne, że choć przekonanie jest że ciała zostały gremialnie zmasakrowane i rozczłonkowane to na przykład ojciec stewardessy Moniuszko i inni swoich bliskich znaleźli zachowanych tak jakby spali. Ponoć nietypowy to przykład po katastrofie samolotu, ba może nawet jedyny taki wygląd zwłok.

 

Wielkie G jednak wszystko wyjaśnia. Człowiek ma to do siebie że za bardzo się nieraz czepia szczegółów i chce związku przyczynowo skutkowego. A to tak się nie da zawsze. Nio ,nio. Podobnie jak w opisywanej historii o siedmiu statkach mamy jedno wytłumaczenie. Tam tajemniczy los jako siła kierująca, a dla wierzących Opatrzność, tu zaś inna siła: Wielkie G. Czy nie prościej (jak w przypadku pasażera uratowanego z sześciu statków, a na siódmym znajdującego zaginionego bliskiego gdzie powiemy niezwykły los i mamy wszystko jasne i nic nie musimy tropić) tutaj oprzeć się na sile sprawczej Wielkie G. (Im większa siła sprawcza tym G będzie większe).

 

Społeczeństwo uznało i dowiedziało się nie raz w pamiętnych dniach iż ciało prezydentowej Marii Kaczyńskiej to były nierozpoznawalne szczątki, do tego stopnia że można je było zidentyfikować właśnie po niepowtarzalnej obrączce na palcu. Dziwili się co niektórzy jak to się stało że prezydenta ciało niezmasakrowane, a prezydentowej nierozpoznawalne, choć siedzieli obok. Czyż jednak jak pisałem wątpić można w to było, skoro działało aż 100 G. Dodajmy specjalne 100 G (bo jedyna taka katastrofa, więc wszystko specjalne). Jedyna taka delegacja w historii zginęła w jednym samolocie, więc Wielkie G choć z natury rzadkie tutaj nie było tylko zwykłym Wielkim G, ale wyjątkowym. G więc niezwykłe. „Wskazówka cofa się, choć to fizyce wbrew. Mniej niż zero” śpiewał Lady Pank. Więc jednak można. „A widzisz, a można” jak ma zwyczaj mówić znajoma młoda Ukrainka. Uwierzyć w G, uznać jego moc i wtedy wszystko będzie jasne.

 

Jak dostrzegamy, z każdym akapitem, wszystko się coraz bardziej zgadza a im wszystko niezwyklejsze tym zarazem i jasne bo G coraz większe. A jaka moc G może być to jeszcze nie znamy, więc trzeba uznać tak jak los pasażera na okrętach.

 

Każde inne zdarzenie upewnia nas tylko w Wielkim G.

 

Dopiero długo potem, po cichu, w niszowej gazecie jaką jest 200 tysięczny „Nasz dziennik” z wywiadu z bratem prezydentowej dowiadujemy się że zidentyfikował ciało siostry i było prawie nienaruszone.

 

Po czymś takim że ciało prezydentowej dla ogółu społeczeństwa jest zmasakrowane i nierozpoznawalne, a długo potem dla wiedzy małej grupy Polaków jest rozpoznawalne i nie ma z tymi rozbieżnościami problemu przestajemy się dziwić katastrofie i uznajemy potęgę Wielkiego G w całej rozciągłości, tak jak uznajemy potęgę losu, który wodził pasażera po siedmiu statkach.

 

Rosyjskim kontrolerom na wieży taśma się zacina. Polscy na Okęciu nie będą gorsi (rosyjski człowiek nas nie zakasuje, albośmy to jacy tacy?) nam się zacinają dwie (Podstawowa i dublująca. Taśma i nośnik cyfrowy). Acha, nie będziemy gorsi. Co sobie myślicie ruski : Nas nie dogoniat! Wasze G, nasze G „ Wasza wojna, nasza wojna” jak mówił Grigorij Sakaszwili „ w „Czterech pancernych”. 

 

Wy nie robiliście zdjęć zwłok na miejscu katastrofy, to my będziemy jeszcze lepsi –my nie mamy żadnych zdjęć z Okęcia. Acha i co ruscy spece? Kto jest lepszy?

 

Wyjątkowość delegacji musi być potwierdzona w materiałach. Gdyby to była taka sobie delegacja to zdjęcia by były, filmy nagrywane telefonami komórkowymi, filmy z profesjonalnych kamer i kamer z monitoringu. Ale że delegacja wyjątkowa i przyporządkowana Wielkiemu G, zdjęć ani filmów serwisu prasowego prezydenta, wojska, NBP, osób odprowadzających nie ma. Ale może i dobrze, namnożyło się tych zwyczajów pstrykania bez opamiętania w erze aparatów cyfrowych i telefonów z aparatami i możemy być pionierami nowego : Żadnych zdjęć i innych materiałów z wylotów oficjalnych delegacji państwowych. To na marginesie, bo nasze pionierstwo nie nasza zasługa tylko zawdzięczamy je Wielkiemu G.

 

Bo pamiętamy i zawsze pamiętajmy, gdyby dopadły nas jednak jakieś wątpliwości: Przyśpieszenie było aż 100 G. (I będzie coraz większe) Jak na ruskim lotnisku palło, tak na polskim pierdolło.

0

CyprianPolak

Rece wyciagniete po polski majatek narodowy musza zostac odciete!

126 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758