Na tematy bieżące, albo i już przebrzmiałe.
Miłościwie nam panujący Donald Debil Tusk dnia pewnego, tuz po tym jak wzniósł się na wyżyny swoich możliwości intelektualnych podczas przemówienia w sejmie, podpisał ACTA. Z początku ta nazwa nic mu nie mówiła. Myślał, że chodzi o podniesenie składki ZUS, dzięki czemu nikomu nie zostałby już złamany grosz "na własny użytek", co całkowicie wyeliminowałoby rynek narkotyków, alkoholizm w narodzie, nielegalne korpetycje z języka angielskiego, nieozusowane nianie oraz "wydalane" CO2, za co dostałby nagrodę od Komisji Europejskiej o czym od dziecka marzył. Po południu, kiedy z siatką browaru w renku i z zadowoleniem na ustach, skocznym krokiem udawał się do swojego najlepszego kumpla Bronisława Czereśniaka, w celu wspólnego ułożenia najnowszego sonadżu, entuzjazm Donalda znacząco osłabł. Ujrzawszy tłum skandujący "Donald do wora, wór do jeziora" i tysiące transparentów "Nie dla ACTA" zaniepokoił się słusznie. Założył więc kaptur i przyspieszył kroku. Wreszcie dotrał do pałacu n.- nowa chata Bronisława Czereśniaka- gdzie już wszyscy byli. Zbyszek Hołdys, Monika Olejnik, Tomasz Lis (na żywo), Ania Mucha jedna i druga oraz Leszek Wałęsiak. "Mogę zadzwonić za granicę"- zapytał zdyszany Donald. "Możesz. Jak do Pułtuska to dzwoń przez 0"- dał mu radę gospodarz. "Kto mówi po angielsku?"- bez większej nadziei spytał premier. "Co tak na mnie patrzysz?! Danka nobla odbierała!"- Leszek szybko uwolnil się z zarzutów, jak ma w zwyczaju. "Ja kilka razy śpiewałem na festiwalu piosenki radzieckiej, ale już nie pamiętam, który to był ten angielski"- Zbyszek też nie chciał budzić podejrzeń. "Ja znam. Bo mieszkałam w Ameryce"- przyznała się Ania Mucha- ta dziwka z Chłopaki nie płaczą. "No chociaż Ty! To będziesz mówić. Bruksela. Wykręcę… O! Już się łączy! Czymaj słuchawkę"… Po trzech sygnałach ktoś odebrał telefon, więc Ania zaczęła "Heloł!My nejm is Ania Mjucha and ajm koling on bihalf of Donald Tusk de prajm minist…""Hallo Ania! Tu Jerzy! Coś Ty się wygłupiasz, przeciez wiesz, ze angielski to nie mój konik! Daj mi tego głąba!" Ania zasloniła ręką słuchawkę od strony mikrofonu "Ej… ten koleś mówi po Polsku i chce jakiegos głąba…" "O to do mnie!" rzucił się na słuchawkę Donald "HALO JUREK! co to jest ta akta, bo zem podpisał i to chyba źle, bo mówią, że Dody z netu nie będzie można ściągać. Co mówi komiszyn imapsybul?" "I bardzo dobrze Donald! Bradzo dobrze! Ja Ci później dam logina do takiej stronki tam będziesz mógł se ściągnąć Gossip Girl, czy co tam chcesz. Teraz Donald bądź silny. Zrobisz tak: zwołasz debatę z internałtami…" "Jurek ale ich jest 20 milionów!!" ".. to wybierzesz z nich 20 i powiesz im, że to trudna decyzja i niepopularna i zapytasz Pomożecie? To zawsze działa. Zbyszek pójdzie do TVNu, obskoczy wszystkie programy i powie, że to dla artystów dobrze. Monika!" "Tak jestem profesorze" "Monika weź zadzwoń do Rutkowskiego niech on jakiś skandal wywoła, najlepiej, zeby matka, dziecko, coś tego… to ludzi rusza, zajmą się czym innym. Tylko powiedz tej Środzie, zeby juz więcej felietonów nie pisała, bo juz nawet ja nie mogę tego czytać, a poza tym jeszcze jej tytuł odbiorą i kto będzie za eksperta od UE robił?! Daj mi Lisa" "Już idzie profesorze!… Tomek! To do Ciebie" Tomek zerwał się z fotela, w którym prezentował swoją ulubioną pozycję: noga na nogę i palec przy ustach "Halo, halo! Melduję się profesorze!" "Tomek! Zaopiekuj się Donaldem, bo będzie musiał z internautami rozmawiać, a wiesz jakie to skurczybyki są… Weź jakiś wywiad z nim zrób i koniecznie Człowieka Roku!" "Ależ profesorze! Już Palikotowi obiecałem! Dostałem nawet za to skarpetki w kropki, czajniczek do herbatki, rajstopki na mrozy i butelkę koniaku!" "Tomek! Nie wygłupiaj się!" "Przepraszam, Panie profesorze!" "Przełącz mnie na głośnik!" Tomasz Lis na zywo szybkim ruchem przycisnął odpowiedni przycisk na aparacie telefonicznym i już Jerzy Buzek przemawiał do wszystkich zgromadzonych "Dobra, wszyscy mnie słyszą?" "Taaaaak!" chórem odparli zgromadzeni "Czy wszyscy wiedzą co mają robić" "Taaaak!" "No! To do roboty. Ja kończę, bo impulsy lecą!"…
Miłościwie Wam panująca,
Lombard
Beznamietna opowiesc, która jeszcze nikogo nie zachwycila, co wiecej, na to sie nie zanosi. Fascynujaca, oczarowana, zakochana. Rowerem. Na desce. Zastawiona w Lombardzie Zludzen, gdzie ziemia jest plaska jak wewnetrzna czesc dloni.