Bez kategorii
Like

Przypomnieć warto: „Polak potrafi(ł)”

09/07/2011
512 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Tytuł tego felietonu miał brzmieć początkowo nie Polak a Poznaniak, ale przecież tak zwane „biura marketingowe”, czyli regionalne biura promocji w Unii Europejskiej ma każde województwo, dlatego taki a nie inny tytuł.

0


Skupię się jednak bardziej na Wielkopolsce, bo przecież jestem z urodzenia Wielkopolaninem i sercu mojemu najbliższy to region.
 

To dobry znak, to znak liberalizacji, którą zresztą popieram w szerokim zakresie, nie żebym był zaślepionym fanatykiem i wszystko chciał liberalizować, jestem za rozsądną liberalizacją, która może przynieść tylko same plusy społeczeństwu. Takie biura marketingu lokalnego w Unii Europejskiej to krok w przyszłość, bo przecież każda solidna, szanująca się firma ma biuro marketingu i dzięki niemu, dzięki ludziom zajmującym się marketingiem firmy te się rozwijają.

No i jak zapewne zauważycie regiony Polski także się rozwijają, to właśnie zasługa tych regionalnych biur marketingowych poutykanych gdzieś w stolicy „Unijnego Państwa”.
 
Rozwój regionów to pozytywne zjawisko, to same korzyści dla lokalnych społeczności, to wiele nowych miejsc pracy, to poprawa warunków życia lokalnych społeczeństw, chciałoby się napisać i w zasadzie tak powinno być, a jest wręcz odwrotnie. W Polsce to zaledwie poprawa warunków życia, co niektórych, „wybranych” jedynie.

Dlaczego tak jest, dlaczego nie sprawdza się to, co świetnie sprawdza się w różnego rodzaju firmach, które mają własne dobrze funkcjonujące działy marketingu. Okazuje się, że nie do końca jest to korzystne dla samorządowego regionu tej czy inne części Polski.

Ano sprawa jest prosta, firmy i ich działy marketingowe robią wszystko by pozyskać klientów na swoje usługi, wyroby, produkcję i jedynie tym się zajmują. Firmy są własnością prywatną i żadnemu z szefów tych firm nie przyjdzie do głowy by zalecić swoim marketingowcom by skutecznie zajęli się poszukiwaniem kogoś, kto wykupi ich firmę, bo to byłoby śmieszne – z samorządami jest inaczej, regiony są własnością społeczną, państwową, czyli jak niektórzy mówią „niczyj”, więc często dochodzi do nielogicznych działań ze strony urzędników czy rajców po to tylko by się wykazać, by zaistnieć w danej chwili. „Nie moje to mogę…”, często takie podejście jest motorem działań, które na krótką metę przynoszą jakiś tam efekt, przynajmniej medialny a w efekcie straty dla społeczeństwa i samorządów. I tutaj chyba przyznacie mi rację.

Jeżeli już do takiej sytuacji dochodzi, że szuka się kogoś, kto wykupi firmę, są od tego wyspecjalizowane „służby” w każdym kraju, a takie zjawisko jest wynikiem bezmyślności i nieporadności właściciela danej firmy, który dzięki tym właśnie cechom doprowadził do takiej a nie innej sytuacji swoją firmę. Oczywiście powie ktoś, że są wyjątki, że firmy upadają, bo nie wytrzymują konkurencji z potrafiącymi „lepiej i mądrzej” myśleć w ich branży. Tak to prawda i wyjątki potwierdzają regułę.

Ale wróćmy do marketingu, tego naszego regionalnego marketingu mającego pomagać w rozwoju lokalnych społeczności. Byłoby świetnie gdyby działały ona na tych samych zasadach jak te w firmach, jest jednak inaczej. Biura promocji regionalnej w Unii Europejskiej tak naprawdę funkcjonują jak komornik, którego zadaniem jest „opylić” dany zakład, bo szefostwo kiepskie, organizacja słaba powstały długi i zobowiązania.

No, ale chwileczkę, dlaczego tak jest?
Czy nie można normalnie, jak w każdej dobrej szanującej się firmie? Czy te biura wzorem firmowych działów marketingu nie mogłyby zająć się profesjonalnym „promowaniem” lokalnych producentów, usługodawców i innych, polskich lokalnych firm? Zapewne mogłyby, ale tego nie robią i to jest dziwne.
Zastanówmy się, co by się działo gdyby to robiły, oczywiście z racji tego, że piszę z Poznania, bazował będę na „lokalnym” rynku.

Co by się działo? – Nic nadzwyczajnego, byłoby normalnie, lokalny przemysł, produkcja, usługi rozwijałyby się dając coraz to nowe i atrakcyjniejsze miejsca pracy, bo my Poznaniacy potrafimy. Gdy coś robimy staramy się to robić najlepiej jak potrafimy. Wówczas nasze biuro „marketingowe” w Brukseli nie musiałoby się utrzymywać z pieniędzy budżetowych, bo za dobrą pracę i służenie lokalnym przedsiębiorcom, ci potrafiliby się odwdzięczyć łożąc na utrzymanie tego biura, przypuszczam nawet, że rozwinęłoby się niesamowicie stając się jednocześnie świetną bazą szkoleniową dla nowych kadr marketingu dla polskiego rynku gospodarczego wszech branż.

Jest jednak inaczej, miast pozyskiwać klientów dla lokalnych przedsiębiorców robi się wszystko by tych przedsiębiorców stłamsić i pozbawić firm i majątków. Miast promować lokalne polskie firmy, biura „lokalnego marketingu” działające na terenie Unii Europejskiej, robią wszystko by było odwrotnie, miast szukać klientów dla polskich firm szukają „klientów”, lub działają dla „klientów”, którzy chcą kupić kawał lokalnej ziemi i tam „postawić swój biznes”

Z zewnątrz początkowo patrząc wszystko wygląda pięknie, regiony się rozwijają, miasta coraz piękniej wyglądają, bo nowe inwestycje są naprawdę piękne i wpływają znacząco na wygląd miast i miasteczek. Tak to wygląda z zewnątrz, a jak jest jednak naprawdę?

Naprawdę to jest tak, że gro tych pięknych inwestycji to inwestycje z zewnątrz, to molochy, które na własnym rynku, gdzieś tam w zachodnich państwach żyły na krawędzi ekonomicznej egzystencji a tutaj rozkwitają. Polska dla nich to tania siła robocza i naród, który można oszukać a przy tym nieźle zarobić.

Przykładem na to niech będzie poznański „King Cross” – przypomnijcie sobie. Początkowo ten moloch budowany miał być w 100% z pieniędzy inwestora, tak opiewało w umowie z firmą „Cassino”, czy jak jej tam. Później, „dzięki staraniom” władz miasta i kolejnym aneksom do umowy, miasto do tej prywatnej inwestycji dołożyło prawie 60 milionów zloty. Gdyby sięgnąć nieco wstecz, to przypomnijcie sobie państwo jak miasto „wyszło” na budowie „M1” dzięki „mądrze” podpisanej umowie z inwestorem. Z kasy miejskiej „dorzuciliśmy się” do tego prywatnego folwarku taką kwotą, że jeszcze przez długie lata, podatek od tej nieruchomości nie pokryje poniesionych przez miasto kosztów. To tylko część prawdy o tej inwestycji, i innych inwestycjach Poznania, jest jeszcze wiele innych „odsłon” tego biznesu, którym nasi rajcy miejscy zachłystywali się i zachłystują.

Inną odsłoną jest to jak inwestor potraktował przedsiębiorców, którzy budowali „King Crossa”, ano potraktował tak jak zagraniczne feudalno myślący inwestorzy traktują hołotę, którą chcą wykorzystać. Nie zapłacili, po prostu, nie zapłacili prawie 120 firmom za pracę, materiały i usługi wykonane przy budowie „King Crossa”. Był rok 2005, okres kampanii wyborczej, tak naprawdę wydawać by się mogło okres dobry dla odzyskania pieniędzy przez oszukanych. Ale to tylko złudzenie, miraż, bo żadna z poważnych partii nie podjęła tematu oszukanych firm, a zwracali się do wszystkich.

Skończyło się na tym, że zorganizowałem protesty pod poznańskim „King Crossem” i firmy, które zgłosiły się do mnie i przyłączyły się do tych protestów otrzymały pieniądze. Tutaj należy wspomnieć, że w protestach uczestniczyli czynnie się angażując członkowie Unii Polityki Realnej, której byłem wówczas członkiem. Dzięki temu i medialnemu oddźwiękowi, dla kilku raptem firm sprawa „king crossowej przewałki” zakończyła się pomyślnie, inne firmy a w zasadzie dziesiątki firm nie odzyskały nic, wiele z nich zbankrutowało, a ich byli właściciele żyją teraz na pograniczu nędzy.

Tak moi drodzy „promuje” się regiony w Polsce. Już niedługo pod komorniczy młotek pójdą Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Poznaniu. Firma, której pracownicy potrafili i potrafią z gó**a nawet bat ukręcić, po prostu, dlatego tak się stanie, bo ZNTK to ponad 16 hektarów leżących w atrakcyjnym miejscu będącym w zasadzie centrum Poznania. Brukselscy „marketingowcy” z naszego lokalnego podwórka, miast znaleźć klientów na usługi dla tak doświadczonego zakładu, po prostu robią swoje, znaczy to, co im karzą zwierzchnicy. Pewnie jest już kolejny „inwestor”, który tylko czeka na uderzenia komorniczego młotka, do którego chciałoby się powiedzieć w oczywisty sposób poprzez bezmyślność a może i celowo doprowadziły władze miasta i regionu. Zaobserwować możemy także działania mające na celu doprowadzić do upadku poznańskiego „Ceglorza” – jeszcze nie tak dawno wiodącej na świecie firmy produkującej silniki okrętowe.
 
To prawda, że miasta wyglądają coraz piękniej, inwestycji przybywa, miejsc pracy i innych „możliwości”, ale za parawanem tego piękna jest gorzka dla Polski prawda, prawda, która ma tylko jeden kierunek a finałem tego jest upadek polskiej gospodarki. Bo pomyślcie, te piękne pudełeczka powstające, w co atrakcyjniejszych miejscach naszych miast to inwestycje służące wyprowadzaniu pieniędzy, dużych pieniędzy z naszego kraju. Gdyby biura promocji regionów działały tak jak wyżej opisałem, rozwijałyby się lokalne firmy, zarobione przez nie pieniądze wpływałyby na rozwój polskiej gospodarki, a tak działania tych biur utrzymywanych za nasze pieniądze, jedynie nam szkodzą, nam i naszej ojczyźnie doprowadzając ją do gospodarczej klęski.

Nie podejrzewam tutaj nikogo o jakieś specjalne działania w tym kierunku, bo jakże bym mógł, bardziej podejrzewam lokalnych dygnitarzy o głupotę, o brak operatywności organizacyjnej i gospodarności, z której my Wielkopolanie tak kiedyś słynęliśmy.

Potwierdzeniem tej tak zwanej głupoty niech będzie fakt, że przy każdych z ostatnich wyborów samorządowych Prezydent Poznania w świetle jupiterów i wszelkiej maści lokalnych i ogólnopolskich mediów oficjalnie otwierał budowę „Term Maltańskich”.

Mijają lata a otwierana budowa nadal jest łąką, którą porastają stokrotki, może to dobrze, bo stokrotki i inne polne kwiaty są piękne a obcowanie z nimi na łonie natury daje ukojenie i uspokaja, a jest się, z czego uspokajać widząc naszą gospodarność i przeistaczanie Polski w siedlisko feudalizmu.

Polak potrafi, to powiedzenie jest aktualne cały czas, ale jak różne dzisiaj od sensu tych słów na bazie którego powstało. Tak Polak potrafi wszystko, w ostatnim czasie najlepiej wychodzi mu „sprzedaż” ojczyzny, o którą walczyło i zginęło tak wielu naszych rodaków.



Zazdroszczę Białorusinom takiego patrioty jakim jest Łukaszenka, polecam nieco prawdy o tym do czego on nie dopuścił a na co pozwolili "pseudo polacy":
Zacznijmy być prawdziwymi ludźmi

0

pionek

Przemyslaw T. Kudlinski - Po prostu czlowiek - patriota

94 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758