Bez kategorii
Like

Przymus czy solidarność

14/10/2011
427 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Od lat Polacy są bombardowani ideą państwa solidarnego, w którym wszyscy mają przyczyniać się do wspólnego dobra. W teorii państwo solidarne zawsze będzie chroniło obywateli, którzy wpadną w jakieś życiowe tarapaty.

0


W państwie solidarnym obywatele mają być bezpieczni, ponieważ solidarnie przykładają się do rozwoju państwa, a tym samym do finansowania pakietów socjalnych dostępnych dla wszystkich. Czym w praktyce jest państwo solidarne?

 

Państwo co do zasady funkcjonuje dlatego, że jest utrzymywane przez pracujących i płacących podatki obywateli. Ci obywatele solidarnie finansują służbę zdrowia, świadczenia rentowe, socjalne i emerytalne, administrację, sądownictwo etc.

 

W praktyce z państwa solidarnego korzystają najsłabsi – osoby, które nie radzą sobie w ogóle lub osiągają najniższe dochody. Tacy obywatele mają dostęp do publicznej służby zdrowia, otrzymują różnego rodzaju zasiłki, ich dzieci są dożywiane w szkołach, otrzymują lokale socjalne. Z państwa solidarnego korzystają także uprzywilejowani – zazwyczaj zdrowi ludzie, którzy z racji wykonywanego zawodu mają prawo do wcześniejszej emerytury czy do innych świadczeń.

 

Można powiedzieć, że najsłabsi są utrzymywani zarówno przez osoby zamożne z ich podatków, ale także przez pozostałych obywateli, którzy ponoszą wszelkie obciążenia związane z uzyskiwaniem legalnych dochodów.

 

Ostatnimi czasy częstokroć dochodzą do mnie głosy, że państwo solidarne w dzisiejszym ujęciu jest niesprawiedliwe z punktu widzenia przeciętnego obywatela. Nie podnosi się tej kwestii publicznie, bowiem nikt nie chce zostać pomówiony o brak empatii, nieczułość na krzywdę ludzką czy niechęć do niesienia pomocy osobom potrzebującym. Poza tym wszelkie idee liberalne, wedle których człowiek powinien ponosić odpowiedzialność za swoje życie i sam zabezpieczać swoje potrzeby, są niemodne, a dla polityków wręcz samobójcze – zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej.

 

Moi rozmówcy uważają, że podstawowa niesprawiedliwość polega na tym, że właśnie te osoby, które utrzymują państwo nie dość, że nie mają z tego powodu żądnych profitów od państwa, to w dodatku finansują egzystencję osób, które nigdy im się za to nie odwdzięczą. Solidarność powinna bowiem opierać się na wzajemności – ja świadczę Tobie, ponieważ tego potrzebujesz, ale Ty w ramach swoich możliwości także powinieneś świadczyć na moją rzecz. Świadczenie wzajemne w tym przypadku nie musi być tej samej kategorii czy wartości – powinno bowiem zależeć od realnych możliwości każdej ze stron.

Jeśli nie ma tej wzajemności, to nie możemy mówić o solidarności, ale o pasożytnictwie osób, które są beneficjentami świadczeń. Żeby nie być gołosłowną podam kilka przykładów.

Zacznijmy od NFZ. Ubezpieczeni płacą różne składki – jedni płacą zaledwie 200 zł, inni 1000 zł, a jeszcze inni kilka tysięcy. Chociaż składki są zróżnicowane, ubezpieczeni są obsługiwani na tym samym poziomie. Czy płacimy 200 czy 1000 zł i tak dostaniemy srebrną plombę, musimy czekać kilka miesięcy na wizytę u specjalisty, dostaniemy takie same protezy itp. Należy zaznaczyć, że osoby, które otrzymują zasiłki i renty, nie odprowadzają żadnych składek a są obsługiwane jak osoby, które swoją własną pracą zarabiają na ubezpieczenie. Z punktu widzenia osób pracujących, a przede wszystkim tych, które odprowadzają wysokie składki, taki stan rzeczy jest naprawdę niesprawiedliwy. Nie dość, że finansują obsługę osób, które płacą mniej albo wcale, to jeszcze nie mogą liczyć na wyższy standard usług czy szerszy pakiet świadczeń w ramach ubezpieczenia. Jednym słowem osoby średnio i dobrze zarabiające dostają w ramach ubezpieczenia tyle samo, co osoby niepracujące mające prawo do świadczeń.

Kolejna sprawa to zasiłki i renty. Wiadomo, że państwo musi pomagać osobom, które z jakiegoś powodu przez pewien czas nie mogą się utrzymywać, albo są całkowicie niezdolne do pracy. To zrozumiałe. Jednak w tym czasie osoby te utrzymywane są nie przez państwo jako takie, ale przez społeczeństwo. Jak zatem beneficjenci zadośćuczynią społeczeństwu tego rodzaju pomoc. Problem jest o tyle drażliwy, że już teraz państwo dorobiło się grupy wyspecjalizowanych świadczeniobiorców, którzy nie mają ani chęci ani ochoty na podjęcie jakiegokolwiek zatrudnienia lub zatrudnienia legalnego. Z kolegi praworządny obywatel, który pracuje, w zasadzie najczęściej jest zbyt zamożny, aby otrzymać jakąkolwiek pomoc, w razie przejściowych życiowych kłopotów.

To samo dotyczy pomocy prawnej. Prawo do ulg czy zwolnień od kosztów mają tylko najbiedniejsi. Ci średnio zarabiający zazwyczaj są zbyt zamożni, aby otrzymać jakąkolwiek ulgę lub pomoc prawną z urzędu, a proszę mi wierzyć – często na tę pomoc ich po prostu nie stać.

Dlatego nie można ignorować rozgoryczenia osób, które uczciwie utrzymują państwo, które finansują utrzymanie i dokarmianie ubogich, ich dzieci i rodzin, które finansują zdolnym do pracy wdowom renty, zdolnym do pracy młodym ludziom emerytury, zasiłki „niby” samotnym matkom itp. Te osoby nie dostają od państwa niczego, bo są zaradne. Nie dziwi mnie zatem fakt, że czują się przez państwo pokrzywdzone w tym zakresie.

Ze strony moich respondentów spotykam się także z obawami dotyczącymi głosowania w wyborach. Ludzie nie są głupi i coraz więcej z nich wie, że obietnice wyborcze wiążą się z obciążeniami tych, którzy i tak już są obciążeni. Społeczeństwo jest tak zdezorientowane w zakresie tych obciążeń, że nie wie, na jaką partię głosować, bo nie jest w stanie skalkulować ciężarów, które będzie musiało ponosić w ramach realizacji obietnic wyborczych.

Niestety na dzień dzisiejszy państwo nie ma dla przeciętnego obywatela żadnych propozycji. W zasadzie człowiek, który całe życie tylko świadczy na rzecz państwa, nie ma z tego żadnych korzyści – ani świadczeń, ani realnej pomocy. Natomiast Ci, którzy wiecznie żyją na garnuszku społeczeństwa mają dostęp do lekarzy, sądów, prawników i zasiłków. Czy tak powinno być? Ta kwestia jest drażliwa, zatem warto ją przedyskutować. Jedno jest pewne – niezadowolenie społeczne narasta, a takie nastroje mogą naszemu państwu tylko zaszkodzić. Czy Polacy na pewno nadal chcą solidarnego państwa?

 

 

Małgorzata Karolczyk-Pundyk

Forum Pokrzywdzonych Przez Państwo

 

biuro@forumpokrzywdzonych.pl

www.forumpokrzywdzonych.pl

 

0

Va Banque

Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.

324 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758