Kiedy czasem bywam na Wzgórzu Wawelskim – zawsze odwiedzam kryptę pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w której w mosiężnym sarkofagu spoczywają doczesne szczątki marszałka Piłsudskiego i w marmurowym – prezydenckiej pary Marii i Lecha Kaczyńskich. Fakt, iż w sarkofagu z pięknego różowego marmuru pochowany jest prezydent Rzeczypospolitej Polski wraz z żoną jest powszechnie znany, ale na nagrobku są tylko imiona i nazwisko (także nazwisko panieńskie prezydentowej); dla mnie to zaniechanie jest dość dziwne. Jeszcze dziwniejszy (a właściwie już bulwersujacy) jest fakt zastosowania białego liternictwa na białym tle tablicy, na której wymienione są wszystkie ofiary smolenskiej tragedii.
Tablica, majaca upamiętnić 96 owych ofiar umieszczona jest na ścianie przy wejsciu do krypty mieszczącej sarkofag prezydenckiej pary. W tej postaci jest to jednak tablica niepamięci; aby przeczytać nazwiska trzeba mieć dobry wzrok i patrzeć na tablicę z odległości kilkunastu centymetrów. Dzisiaj spotkaliśmy w krypcie członków rodziny jednej z ofiar tragedii smoleńskiej. Mieli takie same odczucia.
Taki stosunek do upamietnienia tej najwiekszej, od czasów wojny, polskiej tragedii obserwuje się pod różnymi formami – wszędzie tam, gdzie sięgają obecne polskie władze. Także tablica z nazwiskami ofiar smoleńskiej katastrofy umieszczona na scianie oficyny pałacu prezydenckiego w Warszawie jest nadzwyczaj mało czytelna. Śledztwo w sprawie katastrofy chciano by zakończyć jak najpredzej – na zasadzie wersji rosyjskiej nieznacznie zmodyfikowanej w rządowym raporcie Millera. Oficjalna narracja jest taka, że społeczenstwo jest znużone smoleńską tematyką i wyszukiwanie nowych okoliczności i dowodów w sprawie jest jątrzeniem i dzieleniem Polaków. Jest to o tyle dziwne, iż wśród krewnych ofiar katastrofy może tylko kilka osób podziela ten pogląd, a właściwie ostatnio tylko jedna osoba, która najwyraźniej poprzez tego rodzaju przypodobanie się rzadowi – chciałaby zrobić jakąś karierę. Obserwuje się też całkiem niegodne wypowiedzi niektórych propagandzistów, którzy na wyprzódki znajdują powody, by wyśmiać działanie parlamentarnego zespołu do sprawy wyjaśnienia katastrofy. Ostatnio np.ktoś zarzucał, że wymyśla sie bajki o trzech osobach, które tę katastrofę przeżyły. Przypominam, iż o tym fakcie kilkakrotnie mówił rzecznik MSZ, także ambasadorzy Bahr i Turowski…
Warto także pamietać o stosunku możnych tego świata (i ich pomniejszych naśladowców) do Polski i do polityki uprawianej przez poległego jej prezydenta. Właściwie wszyscy zadeklarowali swój przyjazd na pogrzeb – piękny odruch w stosunku do Polski, w stosunku do narodowej katastrofy i do śmierci prezydenta, dotnietego tak straszną tragedią, państwa. Później zaczęły się dziać rzeczy dziwne; pod pretekstem wulkanicznego pyłu, którego nikt nie widział i który nie spowodował na świecie żadnej najmniejszej awarii – wiekszość prominentnych przedstawicieli liczących się państw świata – odwołało swoją obecność na pogrzebie. Jednak nie wszyscy – na pogrzeb przybyli najznakomitsi przedstawiciele Armenii (przewodniczacy parlamentu), Azerbejdzanu (premier), Białorusi (przewodniczacy senatu). Czech (prezydent i premier), Estonii (premier), Gruzji (prezydent z małżonką), Kosowa (prezydent), Litwy (prezydent), Łotwy (prezydent), Maroka (premier), Niemiec (prezydent), Rosji (prezydent i minister SZ), Rumunii (prezydent), Słowacji (prezydent, premier i przewodniczacy Rady Narodowej), Słowenii (prezydent), Ukrainy (prezydent Janukowicz, były prezydent Juszczenko, była pramier Tymoszenko, minister SZ), Wegier (prezydent, premier i były premier Orban).
Bardziej interesujace jest – kto przyjazd na pogrzeb odwołał, otóż: m.in. prezydent Obama, kanclerz Merkel, prezydent Sarkozy, król Hiszpanii Jan Karol I i królowa Zofia, królowa Danii, prezydent Irlandii, premier Kanady, król Norwegii, prezydent Serbii, prezydent Szwajcarii, król Szwecji, wysłannik papieża kardynał Sodano, ksiażę Karol, premier Berlusconi, przewodniczacy RE Rompuy, przewodniczacy KE Barroso i inni.
Kto chciał, ten na pogrzeb przybył; prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili przebywajacy z wizytą w US zdążał drogą lotniczą przez Portugalię, Włochy, Turcję, Bułgarię, Rumunię – zdążył jeszcze na część uroczystości w Kościele Mariackim, osobno na pogrzeb przybyła jego żona Sandra Roelofs – 13 godzin prowadziła samochód (poprzez Niemcy). Przykro odczułem absencję przedstawiciela Watykanu – mógł przybyć pociagiem, samochodem śmigłowcem. Konkluzja jest nastepujaca; wirtualny pył wulkaniczny, to tylko pretekst – musiały mieć miejsce jakieś tajne działania służb dyplomatycznych, by poprzez uczestniczenie w pogrzebie prezydenta Kaczyńskiego – nie zanadto zbudować siłę jego polityki, siłę prawicowego ruchu reprezentowanego później przez brata – Jarosława. Nasuwa się przypuszczenie, iż owe działania odbywały się na wyższym jeszcze poziomie – nitki były pociągane przez rzeczywisty rząd światowy – oczywiście nie przez ONZ, tylko całkiem nieoficjalny rząd – Bildenberg, czy też tzw. Komisję Trójstronną. To lewackie stowarzyszenia mające określony wpływ na światową politykę. Czołowi uczestnicy występują zresztą w obu tych gremiach. Należą tam, bądź należeli najwieksi światowi bankowcy z Davidem Rockefellerem na czele, przywódcy największych światowych potęg – m.in. US, Rosji, Japonii, także „znakomici” światowi stratedzy – np. Henry Kissinger, Zbigniew Brzeziński. Mielismy (mamy) tam też przedstawicieli polskich władz – m.in. Suchocką, Olechowskiego, ostatnio nawet Rostowskiego.
Zdziwienie odwołaniem udziału tylu zagranicznych oficjeli w pogrzebie prezydenta Polski wyraził jedynie prezydent Czech – Vaclav Klaus (nikt z naszych władz państwowych). Zresztą Klaus pierwszy raz wypowiadał się podobnie w polskiej sprawie w czasie pamietnej rocznicy zakończenia wojny w Moskwie, kiedy to Putin nie wspomniał o udziale Polaków w zwycięstwie nad Niemcami, a Kwaśniewskiego posadził w czwartym rzędzie.
Pamiętajmy, kto jest rzeczywistym przyjacielem Polski.