Powstanie to, to kolejna wielka tragedia narodu polskiego, gdzie dwie koncepcje Polski starły się ze sobą w śmiertelnym boju. Idea romantyczna z ideą rozwagi i rozsądku.
Powstanie Listopadowe. Wojna polsko-rosyjska 1830 – 1831.
Powstanie to, to kolejna wielka tragedia narodu polskiego, gdzie dwie koncepcje Polski starły się ze sobą w śmiertelnym boju. Idea romantyczna z ideą rozwagi i rozsądku. Pomiędzy tymi koncepcjami stali zwykli Polacy i to oni w konsekwencji tego powstania ucierpieli najbardziej.
Dzisiaj już wiemy, co stało za prawdziwą przyczyną wybuchu Powstania Listopadowego, armia Królestwa Kongresowego miała zostać wysłana do tłumienia powstań w sile ok. 70 tysięcy, które wybuchły w Belgii (która oderwała się od Holandii) oraz we Francji (obalenie starszej linii Burbonów – rewolucja lipcowa), a które bezpośrednio były inspirowane przez tamtejszą masonerię Wielkiego Namiotu Świata w Paryżu, dodatkowo miała odbyć się branka wśród polskiej młodzieży do wojska rosyjskiego w liczbie 20 tysięcy młodych chłopaków.
Z drugiej strony w Polsce w Królestwie Kongresowym stali zwolennicy caratu oraz porządku, który nam narzucili nasi rosyjscy zaborcy, ci również byli masonami. Należeli do nich m. in. generałowie Stanisław Potocki i Maurycy Hauke oraz książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, ci natomiast działali pod wielkim wpływem loży Wielkiego Wschodu Francji.
Jak w takiej sytuacji mieli zachować się zwykli Polacy? Mieli walczyć za nieswoją sprawę w Belgii i Francji, czy mieli pozwolić na odbieranie Polakom praw w Królestwie Polskim (Kongresówce) i na przemyślaną rusyfikację oraz wynaradawianie polskiego narodu?
Podjęli walkę o Polskę, jednak dowódcy oraz politycy polscy stojący na czele powstańców listopadowych w przeważającej ilości okazali się być masonami lub całkowicie niekompetentnymi politykami bez charakteru, którzy po zwycięskich bitwach nie wykorzystali ich potencjału do pełnego zwycięstwa powstania listopadowego. Zamiast tego poszli na układy z zaborcą carskim. Ci ludzie walczyli od początku powstania dla sprawy powstań masońskich we Francji i Belgii tylko po to, aby potem pójść i tak na układy z caratem.
Przecież wiadomo, że nawet najlepsza najbardziej waleczna armia, nie odniesie ostatecznego zwycięstwa w wojnie bez oddanego bezgranicznie dla tej sprawy dowódcy, żaden dowódca natomiast nawet geniusz taktyki wojennej nie wygra wojny bez walecznej i oddanej jemu armii. Wiadomo również, że przyczyną upadku powstania listopadowego były zakulisowe poczynania Prus, którym zależało na tym, aby Belgia jako nowe państwo utrzymało się na mapie Europy jednocześnie osłabiając we Francji jedną z linii Burbonów, która stała okoniem w polityce Prus (prawa do dziedziczenia). Prusy, które pozwalały wojskom rosyjskim przechodzić przez swoje tereny, konfiskowały dostawy broni dla powstańców, pozwalały jednostkom rosyjskim na korzystanie z popasu oraz na dozbrojenie rosyjskich jednostek ze swoich magazynów broni, nie internowały jednostek rosyjskich na swoim terenie po wycofaniu się ich z Królestwa Polskiego po przegranych potyczkach czy bitwach. Jak w takich okolicznościach powstanie listopadowe miało się powieść i miało odnieść zwycięstwo?
I tak oto w tych niekorzystnych dla Polski okolicznościach sprzedano Polaków w dwójnasób po raz któryś, ale przecież nie ostatni raz w naszej historii walki o wolność i suwerenność Polski.
Nie było dobrego wyjścia dla Polaków w tamtych dniach walki o wolną Polskę, jednak Polacy wtedy wybrali drogę buntu i krwawej rozprawy z rosyjskim zaborcą, efekty i korzyści dla Polski wynikające z tego buntu – powstania były dla nas żadne, straty wśród Polaków przeogromne. Tysiące Polaków zamordowanych, tysiące wysłane na śmierć na Syberię, tysiącom odebrano całe majątki. Francja i Belgia i tak nas zostawiły bez żadnej pomocy szybko o nas zapominając, a Rosjanie i tak nam skrócili smycz, na której nas trzymali do tej pory w mniejszym ucisku, a dodatkowo po tym powstaniu, zwykłej ruchawce, założyli nam jeszcze mocniej na nasze polskie twarze kagańce.
Generałowie Maurycy Hauke, Józef Nowicki, Stanisław Potocki, Ignacy Blumer, Tomasz Siemiątkowski, Stanisław Trębicki, o których niektórzy historycy wypisują straszliwe banialuki, byli starymi wiarusami, którzy kiedyś służyli Napoleonowi Bonaparte, potem złożyli śluby i przysięgę na wierność dla nowego pana Mikołajowi I, który docenił ich wierną służbę dla swojego wroga Bonaparte, potem nie mogąc złamać przysięgi, którą złożyli dla uzurpatora do korony polskiej Mikołajowi I, nie przystąpili do buntu w ich mniemaniu i za to jako zdrajcy Polski zostali przez tłumy warszawiaków zamordowani bez sądu i przebaczenia.
Dzisiaj mówi się o nich zdrajcy Polski – carscy kolaboranci.
Jednak, czy do końca prawda leży po ich stronie, czy po stronie Polaków walczących o wolność Polski i jednocześnie za sprawę światowej masonerii, która znajdowała się po obydwu stronach tamtejszych wydarzeń?
Jednak, czy tamtych ludzi można porównywać do człowieka bez honoru jakim jest Bronek Komorowski, który nie wie co to honor, co to przysięga, który dzisiaj służy wiernie Putinowi jutro Merkel a pojutrze Obamie i jest zdolny przysiąc każdemu z nich, nie wymawiając uprzednio swej służby u poprzedniego pana i władcy?
Daję to wszystkim Polakom pod ich rozwagę i zastanowienie.
Polacy nauczeni naszą historią powinni wreszcie połączyć nasz polski romantyzm z naszym polskim rozsądkiem, wtedy staniemy się niepokonanym narodem, bez tego wszelkie nasze waśnie z innymi narodami i nasza walka o wolną Polskę jest lub będzie już na początku tej walki przegrana. Mamy na to dowody w naszej historii, tymi dowodami są nasze nieudane powstania wolnościowe.
Przeklejone z niepoprawnych.