… i czekasz…
do rynku Ci nie po drodze,i dobrze.
każesz ludziom przychodzić
do siebie, jak do znachora. ciągną
rzesze z bolączkami, nowymi cielętami
dziećmi,prosiętami.
A Ty jak stary,wracający do gniazda
bocian,rozpościerasz skrzydła
nad wszystkim…i błogosławisz.
Jesteś Bogiem.
Całe szczęście że nie każesz
całować się po rękach
jak papieże
i wystarcza Ci szczera wiara
i pokora zgiętych kolan.
Kiedy będę chciała,
przy odrobinie refleksji
wyszeptać Ci monolog o życiu,
pozwól mi na to…
ponoć co z myśli, to z serca.
Człek się wygada, wątroba wyzdrowieje,
a nic tak nie krzepi serca,
jak "kapliczka" starej pomarszczonej
kory,cierpnącej
pod Twoim oddechem.
Ludzie wybraliby dąb,
Ty starą polską wierzbą głowiastą
nie gardzisz.