Obaj partnerzy koalicyjni mają jednak za dużo do stracenia, żeby zaledwie po 5 miesiącach od wyborów, dążyć do ich powtórzenia.
1. Niektórzy komentatorzy, po wczorajszym zgrzycie pomiędzy Premierem Tuskiem i Wicepremierem Pawlakiem, ogłosili już koniec rządowej koalicji, a nawet przedterminowe wybory. Taka diagnoza jest jednak moim zdaniem co najmniej nieuprawniona, a na pewno przedwczesna.
Obaj partnerzy koalicyjni mają za dużo do stracenia, żeby zaledwie po 5 miesiącach od wyborów parlamentarnych, dążyć do przedterminowych wyborów. Tusk przestał już być mężem opatrznościowym nie tylko dla zwykłych Polaków ale także dla dużego biznesu i właścicieli mainstreamowych mediów.
Wystartowanie z podwyższeniem wieku emerytalnego do 67 lat miało poprawić jego nadszarpnięty wizerunek u właścicieli dużego kapitału, ale przede wszystkim miało dać sygnał tzw. rynkom finansowym, że Polska w przyszłości na pewno będzie obsługiwała swoje zobowiązania finansowe.
Pawlak z kolei, ma na jesieni kongres stronnictwa i będzie mu łatwiej wygrać po raz kolejny wybory na prezesa partii z pozycji wicepremiera rządu niż tylko szefa opozycyjnego klubu w Sejmie. Poza tym PSL ma do spłacenia ponad 22 mln zł powyborczych zobowiązań z 2001 roku, w związku z tym trudno byłoby tej partii,zaciągać kolejne na przedterminowe wybory.
2. Na razie przywódcy koalicyjnych partii okopali się więc na swoich pozycjach. Tusk chce odgrywać twardego szefa rządu, który forsuje fundamentalną dla przyszłości Polski reformę emerytalną. Tak naprawdę jednak jego propozycja podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat to walka ze skutkami, a nie z przyczynami kłopotów naszego systemu emerytalnego.
Zobowiązania tego systemu wobec pracujących Polaków przekroczyły już 2 bln zł czyli wydatki z 7 tegorocznych budżetów i będzie można im w przyszłości sprostać tylko wtedy kiedy za 20 i 30 i więcej lat, pracować będzie w Polsce więcej osób niż teraz i będą one miały godziwe wynagrodzenia.
Żeby tak się stało wręcz od zaraz musi zostać wprowadzona stabilna silna prorodzinna polityka ( wyraźne ulgi na dzieci w podatku dochodowym , zasiłki na dzieci w rodzinach nie płacących podatku dochodowego), sensowna stabilna polityka na rynku pracy zaadresowana do ludzi młodych (choćby poprzez roczne-dwuletnie zwolnienia ze składki ubezpieczeniowej firm absolwentów), wreszcie odpowiedzialna długofalowa polityka mieszkaniowa dająca w niedługiej perspektywie szansę na mieszkanie młodym ludziom.
Do tego potrzebne są natychmiastowe działania poprawiające od zaraz sytuację finansową systemu emerytalnego. Swobodny wybór po między ubezpieczeniem w ZUS i OFE , tzw. ozusowanie umów śmieciowych, pełny wymiar składki od wynagrodzeń przekraczających 2,5 średniego wynagrodzenia, to tylko niektóre z tych propozycji.
3. Pawlak z kolei próbuje swoimi poprawkami do emerytalnych propozycji Tuska „robić” za prospołeczną twarz tej koalicji. Jednak jego pomysły wypłacania wcześniejszych emerytur z odłożonego kapitału dla kobiet od 63 roku życia i mężczyzn od 65 roku życia czy płacenia składek za kobiety na urlopach wychowawczych ( będących w samozatrudnieniu bądź zatrudnionych w rolnictwie), są zaledwie plastrem na poważną krwawiącą ranę, a mimo tego wyprowadzają Tuska z równowagi.
Pawlak ma oczywiście rację, że przeprowadzenie „gołej” wersji podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat, mogły być dla jego partii początkiem końca obecności w Parlamencie i dlatego forsując różne formy jego złagodzenia, próbuje ratować nie tylko swoja pozycję ale i parlamentarną przyszłość swojej partii.
Czy Tusk pozwoli mu jednak wyjść z tej przepychanki z twarzą, doprawdy nie wiadomo, choć jak wynika z powyższego dla obydwu przywódców klubów koalicyjnych, rozpad tej koalicji w tym momencie, nie jest im specjalnie na rękę. Takie przepychanki mają jednak swoją dynamikę i mogą się wymknąć spod kontroli , choćby dlatego ,że po obydwu stronach koalicyjnych barykad jest sporo „jastrzębi”, które co i rusz krzyczą „dosyć tego”.
Mają one także i ten skutek, że trwale psują wzajemne relacje, podkopują zaufanie i wreszcie wprowadzają atmosferę podejrzliwości, co w dłuższym okresie może doprowadzić do takiej niechęci partnerów koalicyjnych, że dalsza współpraca nie będzie już możliwa.