Im bliżej 10 kwietnia, tym atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Powraca tamten dzień sprzed roku. Myśli, wydarzenia, kolejne trumny wracające do Polski z Moskwy. I ta muzyka…
"Kiedy mogę, przychodzę przed Pałac Prezydencki. To miejsce pamięci, prawdy i nadziei. Jesteśmy u siebie. To jest nasza Ojczyzna. Nasza stolica"
„Przez odnowę serca do odnowy Polski
Nasz Dziennik, Wtorek, 5 kwietnia 2011, Nr 79 (4010)
Im bliżej 10 kwietnia, tym atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Powraca tamten dzień sprzed roku. Myśli, wydarzenia, kolejne trumny wracające do Polski z Moskwy. I ta muzyka… Strzępy relacji o trudnościach z identyfikacją swoich bliskich… Ale przecież oni wszyscy byli naszymi bliskimi znajomymi. Pracowali dla Polski. Teraz, po roku, widać, jak bardzo ich brakuje.
Wracamy do tamtych dni, do ulic pełnych kwiatów, płonących zniczy, spontanicznych reakcji, serdeczności. Stałam w tamtych kwietniowych dniach wśród korespondentów zagranicznych nadających na cały świat relacje z tragedii w Polsce, mówili o tłumach, kwiatach, ofiarach… "Mają sensację, a my cierpimy" – myślami wracałam do znanych mi z literatury i kronik filmowych relacji z Polski, gdy świat "zachwycał się i podziwiał" naszą samotną walkę z dwoma wrogami we wrześniu 1939 r. i heroiczny, dwumiesięczny bój nieuzbrojonych chłopców i dziewcząt z Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Czy tak już z Polską musi być, czy musimy "zachwycać" świat, tracąc elitę Narodu, a wolność krzyżami mierzyć?
Naród się odrodzi
Wciąż mamy przed oczami tłumy na Krakowskim Przedmieściu i niekończące się kolejki ludzi z całej Polski, stojących dzień i noc, niezależnie od pogody, aby oddać hołd parze prezydenckiej Marii i Lechowi Kaczyńskim przed ich trumnami. Wśród morza kwiatów i zniczy znajome portrety, twarze bliskie nam wszystkim. Pamiętamy, jak nagle czołowi dziennikarze, którzy do niedawna nie szczędzili krytyki i oszczerstw prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, zaczęli mówić o patriotyzmie, prawości, odwadze prezydenta. Wzruszali się do łez przed kamerami, pokazywali ładne, ciepłe zdjęcia pary prezydenckiej i publicznie przyznawali, że pierwszy raz zdarzył się nam tak wykształcony prezydent, profesor, prawnik. Znalazły się też dowody na to, że był prawdziwym mężem stanu, walczył o właściwą pozycję i szacunek dla Polski na Wschodzie i Zachodzie.
Został mi w pamięci taki kadr: pierwszy dzień po katastrofie, przejazd pierwszego konduktu z trumną prezydenta ulicami stolicy. Jeszcze nikt nie wiedział, jaka będzie reakcja. Pierwsze zaskoczenie – na ulicach tłumy godnie, w ciszy oczekują. Nagle zrywają się okrzyki, słychać hymn, padają kwiaty, płynął łzy, a ludzie za jadącą trumną podnoszą z bruku kwiatek, listek i chowają na pamiątkę. Wtedy pomyślałam: a jednak te śmierci nie pójdą na marne, Naród się odrodzi. Takie były wówczas pierwsze myśli.
Teraz, po roku, nadal wierzę, że ta tragedia nas odmieniła, nawet tych, którzy nie chcą się do tego przyznać i próbują wszystko obrócić w żart, kpinę. Od tamtego 10 kwietnia nic już w Polsce nie będzie tak, jak było. Z tej tragedii przyjdzie dobro dla Polski, ale trzeba będzie jeszcze długo na to poczekać.
Polsce potrzebna jest prawda. Prawda o wydarzeniach, procesach, ludziach, którzy sprawują władzę, decydują o losach Narodu. Jan Paweł II wołał w 1991 r. na początku III RP o "ludzi sumienia".
Potrzebujemy prawdy o Polsce ostatniego półwiecza, aby kolejne pokolenia Polaków mogły dokonywać właściwych wyborów, "aby można było przeprowadzić wyraźną cezurę między zdradzającymi i zdradzanymi" – jak mówił Zbigniew Herbert. Aby można było oddzielić tych, co szkodzili i szkodzą Polsce, od tych, którzy dla niej oddawali wszystko, nawet życie.
Wierni racji stanu
Ostatni rok pracowałam nad filmem o pracy Instytutu Pamięci Narodowej w latach 2005-2010 i prezesie Januszu Kurtyce. Poznałam ogrom wykonanej pracy całego zespołu i osobowość niesamowitego szefa, jakim był Janusz Kurtyka. (Tak trudno o nim mówić w czasie przeszłym). Już wcześniej czytałam, oglądałam wystawy, słuchałam wypowiedzi, znałam postawę tego wybitnego historyka, ale to, co zobaczyłam na miejscu w IPN, przerosło moje wyobrażenia. Pasja, ogromna wiedza, energia, pracowitość do granic niewyobrażalnych, umiłowanie Polski – tej Piłsudskiego i "żołnierzy wyklętych". Tym wszystkim, tymi ideami zaraził cały zespół młodych, wykształconych ludzi, którzy pracowali, nie licząc dni i nocy, wiedzieli, że warto. I to jest kapitał, który, mam nadzieję, nie przepadnie. Dalej będą przywracać Polsce Prawdę, chociaż bardzo trudno będzie zastąpić Janusza Kurtykę.
To, co ostatnio dzieje się w Polsce, musi budzić przerażenie i smutek. Brak prawdy o tragedii smoleńskiej, oskarżanie pilotów i ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej. Śledztwo w sprawie największej tragedii lotniczej rząd polski oddał w ręce Rosjan. Nie mamy dowodów – czarnych skrzynek, części samolotu, dokumentów, nagrań… I dotyczy to katastrofy niemającej sobie równej w dziejach, bo nawet w czasie wojny nie giną jednocześnie wszyscy dowódcy wszystkich rodzajów wojsk, prezydent oraz najwyżsi urzędnicy państwowi i kościelni. Prezydenckie samoloty nie rozbijają się, są specjalnie przygotowane, a za sterami zasiadają najlepsi piloci i obsługa.
Na tę tragedię nie wolno patrzeć przez pryzmat własnej wyobraźni i tego, co się "w głowie mieści", a co się w niej "nie mieści". Bo przecież "nie mieści się w głowie", że można było setki tysięcy ludzi wywozić bydlęcymi wagonami na Sybir albo zabijać jeńców wojennych strzałem w tył głowy, a potem łgać, że to zrobili Niemcy. Trzeba poczytać książki Aleksandra Litwinienki, Władimira Bukowskiego, Wiktora Suworowa. Oleg Zakirov, oficer KGB, który uciekł od zbrodni i kłamstwa, w swojej książce "Obcy element" napisał: "Prawda jest jak tlen, jak powietrze potrzebne, żeby oddychać, żeby żyć (…)".
Wracam często do nagrania, dziś już archiwalnego, z wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, gdy ważyły się losy tego kraju. Patrzę i słucham jego odważnych, mądrych zdań, wypowiedzianych z niespotykaną pasją. Obok stoją prezydenci sąsiednich krajów, ściągnięci tam przez naszego prezydenta, wystraszeni, słuchają z podziwem. Można zobaczyć to nagranie w internecie. To właśnie jest prawdziwa "pieśń o małym rycerzu". Brakuje dziś prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Polsce i jego wizyt w Brukseli, tak kiedyś drwiąco komentowanych. Dziś wiemy, że to był prawdziwy głos w imieniu polskiej racji stanu.
Dzisiaj jesteśmy winni prawdę tym, co zginęli pod Smoleńskiem w naszej wspólnej sprawie. Polecieli do Katynia, aby świat dowiedział się o tej haniebnej zbrodni, której skutki odczuwamy do dziś.
Uniwersytet świętości
W imię prawdy codziennie od roku na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie zbierają się ludzie pod krzyżem i się modlą. Wołają do Boga, jak bywało od wieków w chwilach trudnych dla Ojczyzny. "Miejsce pamięci, prawdy i nadziei" – jak mówi ks. Jacek Bałemba, salezjanin, który przewodniczy tym modlitwom. "Pamięci – bo wspominamy tutaj codziennie 96 osób, które zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem. Prawdy – bo w kontekście niepokojących dotychczasowych działań i słów widzimy konieczność usilnej modlitwy o prawdę. Nadziei – bo jesteśmy przekonani, że zaowocuje wyjaśnieniem prawdziwych przyczyn katastrofy i przymnoży dobra naszej Ojczyźnie. Jesteśmy u siebie. To jest nasz kraj. Nasza Ojczyzna. Nasza stolica. To jest nasza polska ziemia, po której możemy spokojnie stąpać i na niej się modlić".
Gdy tylko mogę, przychodzę tam późnym wieczorem, bo to prawdziwy "Uniwersytet Świętości Pod Krzyżem". Uczę się. Słucham mądrych sentencji salezjanina na koniec dnia:
"Polska jest zniewolona. Największy wymiar niewoli? Grzech! Pan Jezus mówi nam jasno: "Zaprawdę powiadam wam, każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu". Jakże będziemy odnawiać Polskę, jeśli jesteśmy niewolnikami grzechu? Moje serce stanowi cząstkę Polski. Walka z własnymi pokusami, ze złem, grzechem, realizacja dobra – we własnych myślach, słowach, czynach. Droga wolności. Przez odnowę serca do odnowy Polski. Przez wolność serca do wolności Polski".
To tylko fragment słów, które padły podczas jednego z wieczorów, a przecież codziennie od 10 kwietnia 2010 roku można usłyszeć tam inne mądre myśli, wiele nauczyć się i uwierzyć w siłę modlitwy i determinacji polskiego Narodu.
Alina Czerniakowska
Autorka jest reżyserem filmów dokumentalnych.”