To już nie jest zwykła obawa przed ziszczeniem się „czarnego” scenariusza w wyścigu o fotel prezydencki, wedle którego majowe wybory może przegrać Bronisław Komorowski. Mamy do czynienia z prawdziwym przerażeniem polityków Platformy Obywatelskiej oraz wszystkich związanych z obozem obecnego prezydenta. Powód jest jeden – nazywa się Andrzej Duda. I co ogromnie ważne – jest z Prawa i Sprawiedliwości.
PRZESTRACH W OCZACH PRZED ANDRZEJEM DUDĄ
Strach Platformy jest zrozumiały. Jej liderzy przyjęli zdroworozsądkowe założenie, popularne także wśród komentatorów politycznych, zaszczepione w myśleniu publicystów i dziennikarzy. Mówi ono, że partia, której kandydat okaże się zwycięzcą wyborów prezydenckich, z dużym prawdopodobieństwem wygra wybory parlamentarne. Że właściwie takie następstwo jest niemal przesądzone.
ZAMIESZANIE BARW
To właśnie założenie doprowadziło do tego, że Komorowski, mający zamiar posługiwać się wyłącznie szyldem „kandydat obywatelski”, dość niespodziewanie doczepił plakietkę „popierany przez PO”. To małe zamieszanie barw pod jakimi ma startować Komorowski ma swoją historię. Trzy lata temu, kiedy Komorowski zapowiedział walkę o reelekcję spodziewał się, że nadal będzie kandydatem Platformy, a ta nie będzie skąpić pieniędzy na jego kampanię. Nagle dostał bolesny cios między oczy.
Donald Tusk, wiedząc, że Komorowski jest poplecznikiem Grzegorza Schetyny i jego ludzi, odmówił finansowania kampanii niedawnego członka Platformy. Oczywiście wykrętnie tłumaczył, że partia musi ograniczać swoje wydatki, a jej obecne fundusze nie pozwalają na wsparcie kampanii obecnego prezydenta. Stąd, po trzech latach, troszkę wymuszona tabliczka startowa „kandydat obywatelski”. Z kolei, miotająca się niepewna niczego Kopacz, która ogłosiła, że głównym celem, jaki stoi przed jej rządem i partią jest niedopuszczenie PiS-u do władzy, nie mogła ryzykować, że Komorowski „przerżnie” wybory prezydenckie. Wysupłała więc – o czym informują inne media – 15 mln zł. na kampanię Komorowskiego. Jak każdy ofiarodawca zyskała tym samym prawo do tego, aby obdarowany zawodnik miał na koszulce czytelny emblemat z nazwą firmy sponsora.
OTWARCIE KAMPANII
I oto nagle pojawiła się koszmarna perspektywa przed PO. Nie dość, że pieniądze mogą się okazać źle zainwestowane, to wynik wyborów do Sejmu i Senatu staje się niepewny.
I całe to możliwe nieszczęście spadło na Platformę w pierwszą sobotę lutego po publicznym otwarciu kampanii wyborczej przez Andrzeja Dudę podczas jego konwencji.
Nawet niektóre media mainstreamowe przyznawały, że z konwencji Dudy promieniowały świeżość, energia, profesjonalizm. Przemówienie kandydata było chwilami porywające. Przemawiał z polotem, ale też wiele zamierzeń było poparte stanowczością i determinacją, czym ujął większość obserwatorów. Mówię oczywiście o tych spoza PIS.
Podkreślano, że ku zaskoczeniu, sztab Dudy przekonał, że i na prawicy można zrobić konwencję na najwyższym poziomie. Z rozmachem przeprowadzone pierwsze wielkie spotkanie przedwyborcze Dudy przekazało całej prawicy tak potrzebny zastrzyk energii, ale też wiarę w możliwość pokonania najpierw Komorowskiego, a jesienią zwycięstwa w wyborach parlamentarnych.
Konwencja odwróciła też niekorzystny dla Dudy obraz, jako polityka bez charyzmy, mającego aurę przeciętności czy wręcz polityka o nijakim obliczu. Tymczasem w czasie kampanii objawił się jako człowiek, który jest w stanie wywołać pozytywne reakcje dawno zapomniane w świecie polityki – entuzjazm i emocje. (Polska polityka wypełniona jest do reszty negatywnymi emocjami). Duda w swym krótkim, półgodzinnym wystąpieniu potrafił zjednać sobie setki tysięcy zwolenników, zarażając ich jednocześnie swoimi diagnozami i propozycjami zmian.
LICZY SIĘ TYLKO SKUTECZNOŚĆ (PO)
To wszystko sprawiło, że nasuwające się porównanie konwencji Dudy do przeprowadzonej dzień wcześniej konwencji „kandydata obywatelskiego” wypadło zdecydowanie korzystniej dla przedstawiciela PiS. Nie był to może nokaut, ale z pewnością zdecydowanie wysokie zwycięstwo na punkty.
Nie było więc wątpliwości, że Platforma i ludzie prezydenta musieli szybko zareagować. Możliwy kierunek był tylko jeden. Zdezawuować sukces Dudy. Uderzać przy każdej okazji i nie kierować się żadnymi subtelnościami. Bić można, pamiętając, że każde narzędzie jest dobre. Liczy się tylko skuteczność. Oskarżając Dudę o prowadzenie brudnej kampanii – w istocie Duda delikatnie potrącił Komorowskiego, wypominając mu brak reakcji na poważne problemy, jakie się w ostatnich miesiącach pojawiały, używając zwrotu „prezydentura żyrandolowa – sami rozpoczęli kampanię, którą można nazwać „2xb” – brudną i brutalną.
Rozpoczął ją doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, pełniący rolę „Medialnej Szczekaczki numer. Jeden Pałacu Prezydenckiego”. Już w następny dzień po konwencji doszukał się niemal zbrodniczego udziału w śmierci Blidy, koleżanki Nałęcza po ideologicznej kądzieli: – Jak widzę pana Dudę, to widzę za nim cień Barbary Blidy. Był wiceministrem sprawiedliwości u pana Ziobry, murem stał za swoim szefem. Skoro chce być przyjacielem każdego człowieka to dlaczego nie był przyjacielem Barbary Blidy? Zarzucił też Dudzie, iż nie panował nad swoim zespołem w Kancelarii prezydenta Kaczyńskiego i nie dbał o los zwykłych ludzi. Ciekawe, skąd o tym wie?
UDAWANE ZATROSKANIE
Ewa Kopacz zaczęła straszyć Jarosławem Kaczyńskim, który w przypadku zwycięstwa Dudy będzie miał na prezydenta przemożny wpływ. Jej zdaniem, w istocie rządzić będzie Kaczyński. Następnie wprowadza Kopacz w świat opisujący władzę nowe słowo – „prezydent techniczny”. – Takim właśnie byłby Duda – grozi Kopacz.
Nie wolno zapominać, jak wielką rolę w budowaniu negatywnego obrazu Dudy odgrywają media. TVN 24 wydobyło z czeluści politycznych Mirosława Drzewieckiego, który wystąpił w roli eksperta. Nie wiadomo bliżej czy psychoterapeuty, czy biegłego lekarza od spraw odurzeń narkotykowych. Dostrzegł – na podstawie przekazu telewizyjnego – nadmierne „pobudzenie” Dudy podczas sobotniej konwencji. – Boję się, że dostał jakieś prochy. Nie wiadomo czy należy to odczytywać jako troskę, czy jako oskarżenie.
ZMASOWANY ATAK
Niesiołowski w swoim stylu, jak zwykle subtelnie wyraził ocenę konkurenta Komorowskiego. Zrobił to w swoim ulubionym programie – a i zapewne z wzajemnością – „Kropka nad i” w TVN. Jak można popierać – pytał – popis pustosłowia i populizmu? Konwencja PiS i wystąpienie Andrzeja Dudy były żałosne. Wybory zakończą się klęską Dudy i PiS – perorował.
Bliźniacze dla TVN medium „papierowe”, tygodnik „Newsweek” dołączył do chóru krytyków politycznych. – Sobotnia konwencja Andrzeja Dudy pełna była konfetti, występów artystów i przedstawienia w iście amerykańskim stylu. Do pełni szczęścia brakowało jednak tylko i aż logicznego programu wyborczego. Jeśli ktoś lubi takie przedstawienia, z natury swojej kiczowate, to rzeczywiście mógł się nią zachwycić – pisze komentatorka tygodnika Tomasza Lisa. Według niej, Duda mówił rzeczy co najmniej wtórne i nie powiedział nic ciekawego.
Ten zmasowany atak bez wątpienia wskazuje, że Komorowskiemu wyrósł konkurent, który nie tylko może doprowadzić do konieczności rozegrania II rundy w wyborach o prezydenturę, ale ma szanse wygrać z obecnym prezydentem.
Platforma Obywatelska rozpoczęła kampanię, którą można nazwać „2xb” – brudną i brutalną.
Jerzy Jachowicz „Gazeta Obywatelska”
http://gazetaobywatelska.info/news/show/2537
4 komentarz