Przerywnik cywilizacyjny
08/11/2012
590 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
O cywilizacjach… i nie tylko.
Cywilizacje, wartości, wiara i wiedza, i temu podobne …
To ważne i poważne sprawy – tyle, że po komentarzach i reakcjach wielu ludzi sądząc – mało zrozumiałe są te moje koncepcje. Wrogów mi raczej niż przyjaciół przyczyniły, chociaż jeden przyjaciel to dużo, wielu – to nic.
Zatem. Zadzwonił niedawno do mnie Witek Michałowski. Wydawca "Rurociągów", a przy tym częsty bywalec Radia Maryja i konwerter na islam .
Jednym słowem ciekawa postać, a znamy się pewnie ze 40 lat, więc i tych ciekawostek było więcej i różnych.
I zaproponował wycieczkę – najpierw na południe, do Turcji, przez Iran, Turkmenię z opcją na Afganistan, Tadżykistan, Kirgizję do Ujgurii (Chiny), w rejon Takla-Maklan, jako że tam odkryto olbrzymie złoża gazu. Tak duże, że opłacalne byłoby zbudowanie rurociągu na tej trasie.
I czy byłbym zainteresowany rekonesansem?
A czemu nie? Dom zbudowałem, dzieci odchowane, kilka drzew posadziłem, a nawet książkę napisałem, to jakby co, lepiej gdzieś w drodze niż za zasłoną na szpitalnym korytarzu czasu swego dokonać.
Tyle, że on chciał teraz – w listopadzie. Czemu nie? Tylko załatw wizy.
No i chyba nic z tego jako, że jak stwierdziłem – ostatni termin wyjazdu to 25 listopada, bo chcę wrócić do domu na święta. No i trasa nie taka. Do Chin – to nie teraz. Teraz dałoby się przejechać trasę Ukraina, Rosja, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenia, Iran, Turcja, Bułgaria, Rumunia, Słowacja.
Na tym stanęło.
Ponieważ trochę bywałem w tamtych stronach a i cywilizacyjnie mnie to interesuje – miałem opracowaną trasę, warunki itd. Żaden problem.
Tylko wizy i kasa oraz oświadczenie, co zrobić z ciałem na okoliczność. Jestem za kremacją.
Dla wyjaśnienia. 5 lat temu mieliśmy wspólnie poszukiwać Wrót Agharty. Skończyło się moją podróżą (samotną) przez Tybet – m.in. byłem w królestwie Guge i zaliczyłem Kailash Korę, a Witek wybrał się (aby nie dać ciała), do Ladhaku, co zaowocowało u niego wprowadzeniem bypasów. Teraz konsekwencje mogłyby być dalej idące. Wiek ma swoje prawa.
Cóż. Chyba z wycieczki nici. Ale ja należę do tych, którzy rzadko rezygnują. Dalej podtrzymuję, że jedynym wyjściem z obecnej sytuacji jest stworzenie imperium – ale Imperium Polskiego Ducha, a nie polskiego systemu władzy.
Tu chcę zapytać, czy wśród czytelników i innych opcji blogerskich, znalazłby się taki wariat ze stosowną kasą, który gotów byłby się wybrać na taką wycieczkę?
Rozsądny termin – to start w sierpniu przyszłego roku. Trasa – do ustalenia, ale raczej bez wjazdu do Chin – tam nie opłaca się własnym samochodem. Raczej z Kirgizji należałoby podzielić się i wybrać "na kołach" przez Kazachstan, Syberię w rejon Bajkału. Druga część grupy, przez Chiny , część zachodnia i centralna do Mongolii. Tam wymiana grup i doświadczeń.
Czas trwania około 1,5 miesiąca.
Koszt – niższy od tego, co myślicie, ale sporo załatwiania. Duch wolny. No i potrzebny terenowy samochód. A może znaleźliby się sponsorzy? – zdjęcia i sprawozdanie z trasy może mieć duże walory.
Ot takie tam dywagacje przy padającym deszczu i zagryzaniu czosnkiem przeziębienia.