Dziś zamiast wiersza zostawię kawałek suchego, jak wiór, tekstu o zupełnym niczym. Czym może być owe zupełne nic?
Odwróconą szklanką na pustym blacie stołu? Pustym kontem bankowym po ostatniej wizycie komornika. A może ostatnią wypłatą po bankructwie firmy, której szef płacił zawsze dwa razy: raz jak miał, drugi raz jak chciał…
A może to zupełne nic wygląda jak opuszczone lokum lub lodówka na strychu odłączona od prądu? Albo puste łóżko w szpitalu – pacjenta właśnie wywieźli do jesionowej przymierzalni.
Skoro miało być o zupełnym niczym, to właśnie tak wyglądać może owe coś