Bez kategorii
Like

Przedszkole przy ul. Młynarskiej im. Oskara Dirlewangera

16/05/2011
451 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Napisłem tu kiedyś na podstawie tego co podaje Wikipedia tekst o Henryku Krzeczkowskim, guru polskiej, powojennej prawicy narodowej.

0


Napisłem tu kiedyś na podstawie tego co podaje Wikipedia tekst o Henryku Krzeczkowskim, guru polskiej, powojennej prawicy narodowej. Przeczytałem w tej Wikipedii, że pan Henryk był oficerem wojskowego wywiadu i tłumaczem w jednym kawałku. Pochodził ze Stanisławowa. Kiedy w latach pięćdziesiątych spostrzegł, że wojsko się „sowietyzuje” wystąpił z niego i rozpoczął życie człowieka wolnego tłumacząc książki i artykuły za co pobierał honoraria od wydawnictw państwowych. Miał jeszcze jedną misję ów pan. Wychowywał patriotycznie nastawioną młodzież. Spod jego skrzydeł wyszli: Tomasz Wołek, Jacek Bartyzel, Kazimierz Michał Ujazdowski i Aleksander Hall. Ponoć także Marek Jurek. Tak to podaje Wikipedia. A przynajmniej podawała jakiś czas temu, kiedy pisałem tamten tekst.

 
Niektórzy z wyżej wymienionych założyli później pismo o jakże atrakcyjnej i wiele mówiącej nazwie „Powściągliwość i praca”. I nie sposób doprawdy odmówić tym panom perfekcyjnego wstrzelenia się w mentalność grupy docelowej. Wszyscy biedni i aspirujący studenci z prowincji, którym groził powrót na wieś lub do małych miasteczek, alkoholizm, nędzna praca i ponure życie łapali się na „Powściągliwość i pracę” jak nie przymierzając karpie na proteinowe kulki. Łazili w swoich wytartych sweterkach po dziedzińcu UW i mędrkowali na temat co lepsze; powściągliwość czy praca. Pielęgnowali swoje skryte frustracja, a nieraz i coś gorszego, bo zapomniałem dodać, iż pan Henryk prócz tego, że był oficerem, był również homoseksualistą, ale jak zapewniają wiarygodne źródła nigdy pomiędzy nim a Tomaszem Wołkiem do niczego nie doszło.
 
Był bowiem pan Henryk człowiekiem dyskretnym, oddanym sprawie, był także erudytą, kochał Polskę i Polaków, a Stefan Kisielewski napisał gdzieś o nim jedno zdanie: Henryk Krzeczkowski – przyjaciel. Nie pierwsze to tego typu rozpoznanie w wydaniu sławnego Kisiela, bo o Józefie Rettingerze wyraził się on swego czasu jak o jedynym zbawcy Polski. Powiedział, że 10 Rettingerów uratowałoby kraj, ale jeden nie dał rady. Można wyciągać więcej takich budujących przykładów, ale po co. Lepiej iść na występ magika. Ma on kapelusz i karty, mnoży króliki, a karty zamienia na oczach zdumionej widowni w bukiety papierowych kwiatów. Wszyscy wiedzą, że oszukuje, ale każdy klaszcze. Przeciwko czemu psioczyć? Przeciwko królikom? Żarty. Przeciwko czemu się buntować? Przeciwko „Powściągliwości i pracy”? No jak to? Toż to jedyne usprawiedliwienie i jedyna ochrona dla tysięcy sfrustrowanych inteligentów. Jak się tego pozbyć? Jak zrezygnować ze wsparcia pana Henryka, który taki dobry i taki oczytany. I co robić jak się już, nie daj Bóg, zrezygnuje? Wypada zostać samemu na pustyni pełnej chamów nie znających Jaspersa i wcale niepowściągliwych. Dylemat nie do rozwiązania, a bezpieczeństwo i komfort są przecież dobrami najwyższymi.
 
Byłbym zapomniał o Henryku Krzeczkowskim i tym moim tekście, gdyby nie przypomniał go u siebie Toyah, a kiedy go już przypomniał jeden w komentatorów wpisał pod nim informację autentycznie powalającą. Jest to coś dla mnie osobiście tak znamiennego, tak szyderczego i frustrującego, jak David Copperfield „znikający” Statuę Wolności. Napisał bowiem ów komentator, Gracjan chyba, ale nie pamiętam, że znana nam wszystkim Fundacja Res Publica Nowa nosi imię Henryka Krzeczkowskiego właśnie. I to jest moim zdaniem lepsze niż Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Kiedy sobie wszedłem na stronę tej całej fundacji znalazłem tam tekst, który pomieszczam w całości. Innej pointy nie będzie:
 
„Choć głównym celem funkcjonowania Fundacji jest wydawanie pisma 'Res Publica Nowa’, to nasze zainteresowania wykraczają daleko poza tradycyjnie pojmowaną kulturę i sztukę. Istotnym elementem naszej działalności jest również działalność na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, która skoncentrowana jest wokół zwiększenia obywatelskiej aktywności w świecie kultury.
 
Poza regularnymi, otwartymi dla wszystkich spotkaniami (debatami, wykładami i dyskusjami) pobudzającymi refleksję i analizy na temat kultury i sfery publicznej realizujemy projekty z ducha republikańskie. Przykładem jest cykl debat 'DNA miasta – Polska 2009′ w siedmiu miastach ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 (Gdańsk, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Toruń i Warszawa), których celem jest sformułowanie przez obywateli propozycji zmian w obszarze kultury miast. Wiosną tego roku zrealizowaliśmy pilotażowy projekt 'DNA miasta’ w Warszawie, którego przedmiotem było poszukiwanie kulturalnego 'kodu DNA’ miasta. W 2008 roku przy współpracy z Instytutem Socjologii UW i Warsztatów Analiz Socjologicznych przeprowadziliśmy 3 warsztaty partycypacyjne '3D – dyskutujemy, decydujemy, dopilnujemy’ stawiające warszawiakom pytanie 'Po co mieszkańcom Warszawy Euro 2012?’
 
Wykorzystując naszą przestrzeń redakcyjną organizujemy również spotkania i dyskusje, których tematy odnoszą się zwykle do kwestii ważnych dla opinii publicznej. Tak było m.in. z cyklem spotkań poświęconym ubiegłorocznym wyborom w USA (m.in. we współpracy z Fundacją Forum Różnorodności oraz Ambasadą USA) lub poruszającym problemy niezależności organizacji pozarządowych działających w sferze kultury”.
0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758