Przedawnienie przestępstwa – na służbie bezkarności Władz RP
17/12/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Brak orzeczenia sędziego, poprzez „umorzenie sprawy” z uwagi na jej „przedawnienie”, uniemożliwia późniejsze pociągnięcie do jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej osób winnych
Każdego dnia życie przynosi nam kolejne potwierdzenia słuszności naszych dążeń i żądań – częściowo wyrażonych w pierwotnym „manifeście” TRYBUNAŁU OBYWATELSKIEGO
[http://wokanda.nowyekran.pl/post/42462,manifest-1], ostatnio zaś ogłoszonych wpisem [http://wokanda.nowyekran.pl/post/44404,polska-pod-sad-obywatelski-nabor-do-trybunalu].
Oto dzisiaj – jak informuje „Nasz Dziennik” – sprytne wykorzystywanie (przez ludzi z kręgów sprawowania władzy, przez ludzi bliskich władzom), koszmarnych i nieetycznych przepisów o „przedawnieniu”, poskutkowało obróceniem w niwecz prywatnych starań p. Jana Kobylańskiego o należną mu satysfakcję ze strony wyzywających go publicznie osób i instytucji.
[http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111217&typ=po&id=po31.txt]
Mniejsza o większość, czyli o to, czy osobiście ktoś podziela poglądy środowiska pana Jana Kobylańskiego. Brak orzeczenia sędziego, poprzez „umorzenie sprawy” z uwagi na jej „przedawnienie”, uniemożliwia późniejsze pociągnięcie do jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej osób winnych publicznego głoszenia oszczerstw, stawiania nieuprawnionych – bo wziętych z sufitu – zarzutów, głoszenia kłamstw i zmyśleń. Taki stan rzeczy skutkuje wyczerpaniem możliwości skutecznego dochodzenia swoich praw przez tysiące maluczkich obywateli, pokrzywdzonych kłamstwami i zmyśleniami w nieznanych nam, „drobnych’ sprawach – „drobnych”, ale zwykle rujnujących ich całe życie. Bowiem dopiero „prawomocny wyrok sądu” stwierdzający że dana osoba „świadomie poświadczała nieprawdę, zatajała, zmyślała” etc., dopiero taki wyrok otwiera ścieżkę do ponowienia procesu w którym taka osoba wpłynęła swoimi oszustwami na wniesienie oskarżenia, i spowodowała niesłuszne, niesprawiedliwe, lub wręcz wzięte z sufitu orzeczenie.
No ale jak tutaj uzyskać takie „prawomocne orzeczenie sądu” o cudzym „poświadczeniu nieprawdy”, skoro sędziowie i prokuratorzy są głusi na wskazywanie kłamstw podczas procesów, zaś prywatne akty oskarżenia trafiają ostatecznie w próżnię, żeby nie powiedzieć – do kosza, wskutek zręcznego przedłużania postępowań tak długo, aż sprawę ogarnie „przedawnienie”?
Właściwie to bez ryzyka pomyłki można się spodziewać, że właśnie w taki sposób więzienia uniknie policyjny bandyta Andrzej Czajka (i jego umundurowani wspólnicy, których bierność stanowi w danym wypadku oczywiste złamanie obowiązującego w Polsce prawa – byli na służbie i mieli obowiązek powstrzymać bandycką napaść Czajki na Damiana Kloca).
Sprawę tę prowadzi Nowy Ekran i Andrzej Słonawski, [m.in. patrz: http://dosc.nowyekran.pl/post/44452,dlaczego-pan-klamie-komisarzu-niezdropa-to-sierz-andrzej-czajka-bestialsko-pobil-d-kloca]. Wydawałoby się prostą rzeczą: szybko ustalić we własnym gronie – czyli wewnątrz policji – personalia sprawców, i pozbyć się „wrzodów” ze służby, mówiąc dosadnie. Jednak o tym, że policja jest krótkowzroczna i „mądra inaczej”, wiadomo niestety od „zawsze”. Wiedzą, że wyjaśniając całą rzecz wzorowo – poprawiliby swój wizerunek społeczny itp. itd. Ale wiedzą także i o tym, że wystarczy kilka miesięcy kłamania w żywe oczy że „Andrzej Czajka (o tożsamości ustalonej przez absurdalną sędzię skazującą pobitego Daniela Kloca za rzekomą napaść na tegoż Andrzeja Czajkę), to nie jest Andrzej Czajka, tylko jest to Andrzej Czajka, ale nie ten”.
Uzyskaną w taki sposób zwłokę w ściganiu bandyty na służbie policji, następnie poprze się przewlekaniem procedur z oskarżenia prywatnego, które musi wnieść niesłusznie skazany, pobity bez powodu przechodzień – Daniel Kloc. Pan Daniel Kloc musi wnieść prywatny akt oskarżenia przeciwko bandycie z policji, Andrzejowi Czajce, o – świadome i celowe – składanie „zmyślonych oskarżeń”, „fabrykowanie dowodów”, składanie „fałszywych zeznań” – tamtym sfingowanym procesie, z którego wszyscy wiemy, że Andrzej Czajka to Andrzej Czajka. Tylko policja tego nie wie, bo uzasadnienie horrendalnie krzywdzącego – wobec znanych faktów – wyroku warszawskiej sędzi Iwony Konopki wskazuje – z natury rzeczy – personalia stron.
Co będzie dalej w tej sprawie? Ano najprawdopodobniej, kiedy w końcu jakiś przytomny sędzia uzna oczywistość popełnionych przestępstw przez policyjnego bandytę – Andrzeja Czajkę – na szkodę Daniela Kloca, jak i samego „postępowania karnego” (w czym usilnie pomagał Czajce najprawdopodobniej także prokurator), to sprawa trafi do apelacji, a stamtąd do ponownego rozpatrzenia – bo ktoś „przypadkowo” popełni jakiś błąd proceduralny na wcześniejszych etapach, i tak minie pięć słodkich lat, podczas których sprawa „się” przedawni, a tym samym pokrzywdzony Daniel Kloc – nie uzyska wyroku sądu umożliwiającego mu wniesienie o wznowienie z urzędu sprawy, w której niesłusznie i wbrew wszystkiemu, co było już wiadomo, został uznany za przestępcę i skazany.
Żądać musimy stanowczo i do skutku, usunięcia z kodeksu karnego pojęcia „przedawnienia”, zwłaszcza w przypadku czynów zarzucanych osobom w randze „funkcjonariusza publicznego”. Gdyby takiego „przedawnienia’ nie było, to można przypuszczać że taki np. Andrzej Czajka już dzisiaj "pierdziałby" radośnie w pasiaki, bo rżnięcie głupa przez jego przełożonych nie miałoby najmniejszego sensu. I nikogo z nas nie powinno w najmniejszym stopniu obchodzić, jakie to ważne zasługi ma w swej dotychczasowej służbie ten operacyjny tajniak „wydziału kryminalnego”, Andrzej – nie Andrzej, Czajka – nie Czajka. Popełnił przestępstwo, a nawet kilka przestępstw – musi więc za to odpowiedzieć nie mniej, ale bardziej surowo niż zwykły obywatel. Bo Andrzej Czajka popełnił swe przestępstwa jako stróż prawa, czyli najbardziej ohydny bandzior wśród bandziorów.
Połóżmy kres „przedawnieniom przestępstw”, a zobaczycie, jak gwałtownie i wysoko wzrośnie jakość pracy policji. Jeszcze tylko odebrać immunitety prokuratorom – np. tak jest w Czechach – i znowu nastąpi kolejny skok jakościowy, nagle zniknie większość chorych zarzutów, zniknie „przepracowanie” i ociężałość służbowo-urzędowa tego klubu niespełnionych życiowo prawników i prawniczek, o „niskich zarobkach” i „stresującej pracy”. "Kary śmierci" nie potrzeba tam, gdzie istnieje "dożywocie" – poparte brakiem "przedawnienia".
A na stan sędziowski i jego bezkarność, to również dobrze wpłynie…
Przy okazji dziękuję Wszystkim Państwu za szeroki odzew i zainteresowanie koniecznością powołania polskiego odpowiednika „Trybunału Russella” – czyli TRYBUNAŁU OBYWATELSKIEGO.
Przepraszam Wszystkich Państwa za zwłokę w korespondencji, co jest spowodowane wyłącznie trudnością obecnego etapu – jest szereg niezbędnych, wstępnych działań organizacyjnych, które wymuszają takie opóźnienia. Pewne jest jednak, że prędzej czy później – ale doprowadzimy do powołania TRYBUNAŁU OBYWATELSKIEGO.
Zaś aby miał się on czym zająć konkretnie, potrzeba pilnie powołać i uruchomić pracę archiwum, w którym gromadzić będziemy dokumentację rozproszonych po Polsce przejawów bezprawia, nadużywania władzy, korupcyjnych i klikowatych układów, powiązań blokujących bezstronne i rzetelne orzecznictwo, kumoterstwa, nepotyzmu, skandalicznych wyroków za czyny które w żaden sposób nie są przestępstwem – tutaj jest ogrom spraw z serii „publicznego znieważenia”, rzekomych „gróźb karalnych” – które zachodzą tylko w szczegółowo określonych warunkach, itp. itd. Jak się wydaje, potrzebna byłaby w tym pomoc jakiejś kancelarii prawnej – najlepiej z siedzibą za granicą RP. Co Państwo na to? Są może jakieś propozycje?
Tymczasowo odpowiedzialny za sprawy organizacyjne, autor tego postu: Dariusz R. Bojda
Poznań, 17 grudnia 2011 roku.