Koktajle Mołotowa wybuchają pod nogami policjantów, którzy nie mają się gdzie cofnąć. Jeden z nich płonie jak pochodnia. Koledzy gaszą policjanta. Nikt nie gasi palących się kwiatów i śmietników.
Z okazji ACTA w całej Polsce odbyły się jakiś czas temu największe protesty od czasów transformacji. W samym Krakowie protestowało ponoć 15 tys. ludzi. W całej Polsce dobrze ponad 150 tys. i to pomimo siarczystych mrozów. Po protestach telewizja ogłosiła, że Tusk się wycofał i ACTA w Polsce nie będzie. Organizatorzy protestów jednak nie dali się nabrać. Widocznie nie mają w domach telewizorów. Ponieważ ACTA nadal jest po cichu forsowana postanowili zorganizować drugi ogólnopolski protest, który okazał się raczej fiaskiem.
Relacja z drugiej fali protestów:
www.kontestacja.com/?p=episode&e=1465
W ocenie samych organizatorów największy protest od ładnych dwudziestu kilku lat nie okazał się sukcesem. Sukcesem nie okazał się też najgłośniejszy protest jaki zorganizowano – obrona Krzyża. Rząd wziął protestujących na czas, a gdy zaledwie po miesiącu znudziło im się protestować zrobił z krzyżem to co chciał.
Daleko jestem od stwierdzenia, że protesty nie działają. Są w kraju tacy organizatorzy protestów, którzy prawie zawsze osiągają swoje cele. Są nimi górnicy, a dokładniej ich związki zawodowe, którzy prawie zawsze dopinają swego. Czy to chodzi o przywileje emerytalne, podział zysku kopalni czy pensje, które należą do najwyższych w kraju.
Oczywiście działalność związków zawodowych jest szkodliwa dla społeczeństwa i powinna być surowo karana. Nie zmienia to faktu, że zaledwie 5 tys. rozrabiających górników potrafi ustawić rząd na lata, a 150 tys. ludzi protestujących zgodnie z prawem przeciwko ACTA rząd ma głęboko gdzieś. Dlaczego tak się dzieje wystarczy poczytać relacje medialne.
Górnicy 2003
“Demonstranci zaatakowali najpierw gmach SLD na Rozbrat, potem wśród huku rzucanych petard przeszli pod budynek Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej przy Placu Trzech Krzyży. Fronty budynków zdemolowano. Rzucano kamieniami, koktajlami Mołotowa, zapalonymi szmatami, gumowcami, prętami, styliskami kilofów, drzewcami transparentów i kostką brukową. W ten sposób wybito szyby w holu i oknach obu budynków, obrzucono je też czerwoną farbą”
“Już wiadomo, co trzymali w górniczych kaloszach, które nieśli ze sobą. Wyciągnięte z nich butelki z benzyną lecą w stronę policjantów. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy jest w pułapce. Za nimi ściana gmachu. W górę leci szkło z rozbitych szyb. Z przodu wściekły tłum, który z łatwością roznosi ochronne barierki. Koktajle Mołotowa wybuchają pod nogami policjantów, którzy nie mają się gdzie cofnąć. Jeden z nich płonie jak pochodnia.”
“Koledzy gaszą policjanta. Nikt nie gasi palących się kwiatów i śmietników.”
http://archiwumlbc.w.interia.pl/542gornicy.htm
Protesty ACTA
“Pojawiło się trochę niecenzuralnych haseł, ale nie zdominowały protestu. Niestety, nie nad wszystkimi komentarzami da się zapanować – mówił zapytany o kilka niecenzuralnych przyśpiewek pod adresem premiera Donalda Tuska.”
“O pokojowy przebieg protestu oprócz policji dbała też grupa wolontariuszy w odblaskowych kamizelkach, zachęcająca uczestników marszu do podpisania petycji przeciwko ACTA i prosząca ich o kulturalne zachowanie.”
“Kilkukrotne apele policji wzywające do rozejścia się nie przyniosły skutku. Demonstracja zakończyła się dopiero, gdy w kierunku grupy ruszył osłaniany tarczami oddział policji. Do użycia siły jednak nie doszło.”
Wnioski
Myślę, że wnioski każdy z was potrafi z tych relacji wyciągnąć. Protestowanie w granicach prawa jest skuteczne, ale pod warunkiem, że skuteczne jest samo prawo. W Polsce niestety takiego komfortu nie mamy i liczy się co innego.
W przypadku ACTA jedynie protestujący w Kielcach próbowali protestować skutecznie. Wzorem Lepera zaczęli blokować ruch samochodowy, a gdy policja próbowała ich uspokoić w ich stronę poleciały cegłówki i takie tam. Jeden z policjantów trafił do szpitala. Gimnazjaliści o posturze informatyka to jednak nie zaprawieni w robocie górnicy i policja szybko sobie z nimi poradziła.
Jak się okazuje, mieszkańcy świętokrzyskiego rzadko dają sobie w kaszę dmuchać. Co im się chwali. W 2002 roku spłonęły 2 samochody należące do pracowników Urzędu Skarbowego. Ponad rok później spłonęło auto wicenaczelnik Elżbiety Chruściel. Kilka miesięcy później Urząd Skarbowy w Kielcach obrzucono koktajlami Mołotowa. Jedna butelka wpadła przez okno wywołując pożar. Kilka miesięcy później przed urzędem dwaj nieznani sprawcy porządnie pobili Elżbietę Chruściel. Efektem powyższych wydarzeń jest to, że w Rankingach BCC na najbardziej przyjazny urząd skarbowy, może Kielecki nie jest najbardziej przyjaznym, ale jest w czołówce. Oczywiście rotacja na stanowiskach w urzędzie była natychmiastowa.
Podobne zasady tyczą się walki poszkodowanych osób z urzędami czy nawet zwykłego dochodzenia swoich praw od innych osób. Bardzo często ludzie sądzą, że jak się ma rację to należy sprawę załatwić w sądzie. Jest to prawda jednak nie do końca. Jak mawiał klasyk “sądy sądami”, ale sprawiedliwość to zupełnie coś innego.
Jakiś czas temu pisałem o sporze Gordiona z Elektrownią Kozienice i wielkich przekrętach w które jest zaangażowany Minister Bury. Sprawa zakończyła się ugodą między stronami. Treści ugody nie znam, pewnie elektrownia nieźle zapłaciła, a w mediach przepraszała za całą sprawę.
Mój opis sprawy:
www.kamilcebulski.pl/kundel-bury-i-kocury/
www.biurwoland.pl
Przeprosiny Elektrowni
www.gazetaprawna.pl/elektrownia-kozienice-oswiadczenie/
Jak więc widać można wygrywać takie rzeczy bez procesu. Trzeba się jednak zachowywać jak mężczyzna i nie zawsze postępować zgodnie z prawem czy kodeksem honorowym. Gordion, jak to można przeczytać w internecie “wynajął firmę PR-ową”, która zdobyła materiały przeciwko swojemu wrogowi. Zapewne (według mnie) to nie była firma “PR-owa” tylko detektywistyczna, która śledziła zarząd. Trafiło się, że zarząd spotkał się z Ministrem Burym i chlali w knajpie. Detektywi zrobili zdjęcia, które opublikowaliśmy, a które nagłośnił 2 tygodnie później poseł Suski machając nimi z mównicy sejmowej. Media chwyciły sprawę chlania, nie afery na miliony, ale to już zostawmy na inny temat.
Firma PR-owa zdobyła nawet fakturę za tę imprezę. Wystarczyło przedzwonić do restauracji, przedstawić się jako księgowy z elektrowni i poprosić o duplikat faktury, bo pijany prezes ją zgubił. Restauracja wystawiła duplikat, detektyw pojechał, przedstawił się jako kierowca z elektrowni i dostał fakturę. To jest jeden z wątków i dowodów w tej sprawie jaki znamy, ile jest takich jakich nie znamy i jaka jest historia ich zdobycia to pewnie tylko Gordion wie. Ważne, że obronił swoje dobre imię. Nieważne czy w sądzie czy ugodą.
Gdy zainteresujecie się sprawami gospodarczymi, w których przedsiębiorcy tracą majątki, a ludzie pracę, bardzo szybko dojdziecie do wniosku, że żaden z prokuratorów czy urzędników jeszcze za swoje działania nie odpowiedział, wręcz przeciwnie, przeważnie osoby takie awansują. Awansują oczywiście, gdyż dobrze wykonali zadania. Problem w tym, że my tak naprawdę nie znamy prawdziwych zadań jakie stoją przed prokuratorem. Gdy zarzuca im się, że doprowadzili do ruiny setki miejsc pracy i zniszczyli praworządnych obywateli mówią, że postępowali zgodnie z prawem. I mają rację.
Lech Kaczyński 14 czerwca 2000 został powołany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na urząd ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, jako następca Hanny Suchockiej. Jako prokurator generalny wydał w 2000 m.in. wytyczne dla prokuratorów, aby w większości spraw występowali do sądów o zastosowanie tymczasowego aresztowania dla podejrzanych. Późniejsze masowe stosowanie tymczasowego aresztowania skutkowało w grudniu 2007 tzw. sygnalizacją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, kwestionującą zbyt częste, nieuzasadnione nakładanie i przedłużanie aresztu przez polskie sądy.
System nagradza prokuratorów, za to, że kogoś aresztują. Ilość aresztów (i inne czynniki) stosowało się (nie wiem czy jeszcze) do obliczania premii przy wypłacie dla prokuratora. Im więcej aresztowań, więcej premii. Zasady premiowania prokuratorów również zmienił nie do końca świętej pamięci Lech Kaczyński. Rozporządzenia tego jednak nie można znaleźć w internecie, gdyż jednym z pierwszych rozporządzeń Kaczyńskiego było zawieszenie wydawania biuletynu informacyjnego, gdzie takie rzeczy publikowano.
Urzędnicy tłumaczą się, że to prawo jest złe, a oni muszą je stosować. Podobnie tłumaczyli się oprawcy z obozów koncentracyjnych. Oni mówili – Ja tylko wykonywałem rozkazy. W Norymberdze to nie przeszło, teraz też nie powinno.
Stefan Baretzki (dożywocie): „Ja byłem w Auschwitz. Tam zabito tysiące ludzi. Powiedziano nam, że takie jest prawo, że tak trzeba. Że trzeba zagazowywać. Powiedziano nam, że zagłada Żydów jest konieczna. Powiedziano nam, że wszystko, co zrobił Hitler, jest prawem. Dzisiaj wszystko, co wydarzyło się w Auschwitz, jest bezprawiem. Wykonywałem tylko rozkazy. Rozkazy były święte. Jeżeli przełożony powiedział: »to jest czarne«, to było to czarne, choćby było białe. Nikogo nie zabiłem”.
Oswald Kaduk (dożywocie): „Przyznaję, że w Auschwitz wydarzyła się wielka zbrodnia. Ale to nie nasza wina. Tu trzeba drążyć do korzeni. Teraz to my jesteśmy głównymi winowajcami i mordercami. Reporterzy piszą: mordercy, mordercy, mordercy. Nasi najbliżsi spotykają się z pogardą. W nasze okna rzucane są kamienie. A panowie, którzy nas rzeczywiście wtrącili w to nieszczęście [rozkazodawcy], większość z nich jest teraz na wolności. Ale to właśnie my siedzimy na ławie oskarżonych i to strasznie boli”.
To stenogramy z procesu SS-manów służących w Auschwitz-Birkenau. Proces ten odbył się we Frankfurcie nad Menem w latach 1963–1965. Na ławie oskarżonych zasiadło 22 mężczyzn (w tym jeden kapo). 19 z nich skazano, w tym kilku na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Trzech uniewinniono.
Tylko urzędnicy zasłaniający się złym prawem są gorsi od SS. W SS sprzeciw wobec rozkazów był surowo karany, nawet śmiercią i to na miejscu bez procesu. Urzędnicy jeżeli nie wykonali by rozkazów (prawa) nie byliby ukarani. Zabrana by im była tylko nagroda czyli premia lub praca. Nikt by ich jednak nie zabił, ani nie zabrał złotówki. Oczywiście prof. Blikle powiedziałby, że brak nagrody jest karą, a brak kary nagrodą, ale bez przesady. Trzeba te dwie rzeczy odróżnić.
12 grudnia każdego roku pod domem gen. Jaruzelskiego odbywa się taka ładna uroczystość, ma której kilka tysięcy uczestników śpiewa generałowi życzenia rychłej śmierci, nawet palą mu znicze jeszcze za życia. Stało się to już naszą piękną polską tradycją. Dlaczego ta tradycja nie jest rozpowszechniana na innych urzędników, prokuratorów czy syndyków? Może zamiast palić znicze na cmentarzach 1 listopada warto by zorganizować akcję palenia zniczy pod Urzędami Skarbowymi lub ZUS-em? A skoro już o stanie wojennym i walce o wolność mowa, to zastanówmy się, czy bylibyśmy dzisiaj tak wolnym krajem, gdyby solidarność postępowała zgodnie z prawem?
To czego trzeba przestrzegać to 10 przykazań. A to co uchwalą na wiejskiej niekoniecznie i musimy się tego uczyć od najmłodszych lat. Dlatego też dzisiaj uczyłem córkę jak przechodzić na czerwonym świetle. Każdy, kto nie chce, aby jego dzieci skończyły jako odpowiednik SS w III wojnie światowej lub co gorsza urzędnik państwowy, powinien robić to samo.
Mówi się, że prohibicja w USA doprowadziła do tego, że prawie każdy obywatel łamał prawo. A jak już mentalnie się przyzwyczaił do tego, że prawo można łamać to i wzrosła liczba innych przestępstw. Może w Polsce gdyśmy wprowadzili prohibicję na alkohol dla urzędników, ci by się nauczyli łamać prawo i nie mielibyśmy tylu afer, gdzie urzędnik nie chciał, ale musiał prawo realizować.
To tyle na dzisiaj.
30 maja stowarzyszenie poszkodowanych przedsiębiorców Niepokonani 2012 organizuje w Sali Kongresowej kongres założycielski. Warto się tym zainteresować.
www.niepokonani2012.pl
No i oczywiście zerknijcie też do nas do ASBIRO. W najbliższe tygodnie będzie się dużo działo.
26-27 maja seminarium z Markiem Skousenem, najskuteczniejszym inwestorem obecnie na wall-street
www.asbiro.pl/seminarium/
6-10 czerwca zjazd wykładowców i absolwentów ASBIRO na żaglówkach w Giżycku
www.asbiro.pl/zjazd/
Oraz w połowie lipca obóz biznesowy dla młodzieży, studentów i startujących w biznesie. Zapowiada się 9 dni przepełnionych wykładami doświadczonych przedsiębiorców, warsztatami, ogniskami, górskimi wyprawami. Nauka i dobra zabawa, czyli tak jak to ma być.
www.asbiro.pl/biznes-camp/