Oto mój protest przeciwko lenistwu i/lub złej woli Redakcji hołubiącej na SG, na honorowym miejscu, wpisy bez oddźwięku, wpisy z dyskusją wpuszczającej do kibla. My też potrafimy się bronić.
BUDOWANIE PRESTIŻU NOWEGO EKRANU
Czy doniesienie Leszka Szymowskiego „Tajna kasa Sakiewicza” dobrze przysłużyło się sie Nowemu Ekranowi? Proszę zauważyć, że napisałem – doniesienie, a mógłbym napisać donos.
Z zaciekawieniem obserwuję tworzenie się nowego tytułu w pasie polskiej, jakim jest „W sieci”. Czwarty numer, a pierwszy, jako odpowiednio zwymiarowany tygodnik braci Karnowskich i spółki, wielce prawdopodobnie skazany jest na sukces. Dlaczego? Bo tworzy go zespół znanych i lubianych autorów, oraz to, że profil nowej gazety będzie nieco zmodyfikowaną kontynuacją tego, co znamy ze starego „Uważam Rze’.
A przypomnę, że Urze kupowało ponad 100 tysięcy osób.
Daję ten przykład wskazując, że błyskawiczny prestiż nowego tygodnika opiera się na znanych, dobrych i lubianych autorach, oraz na ustalonej, atrakcyjnej lini politycznej. Dodatkowo na deklarowanej niezależności.
Co to może mieć wspólnego z Nowym Ekranem? Otóż tylko jeden element jest zbieżny – to deklarowana niezależność i deklarowany brak cenzury.
Natomiast reszta już nie jest tak różowa i należy się zastanowić, czy to co napiszę nie jest powodem stagnacji w rozwoju NE.
Dobór autorów. Zajmę się tu lokatorami lewej kolumny, a nie będę się zajmował zwykłymi blogerami, którzy są bracią różnorodną i kolorową, czasmi nawet szemraną, lub też cierpiącą na biegunkę informacyjną, jak kolega Jacek, czy kolega Lipski. Jednakże dobrodusznie przypisuję to nudzie na emeryturze i dziecięcej niemożności skoncentrowania się na czymś ważnym. Ot, takie starcze ADHD. Dla reszty to tylko przestroga, żeby nie umieszczać wpisów, zanim to uczynił pan Jacek, bo nagle może się okazać, że zostało się błyskawicznie zepchniętym do piwnicy przez 11 wpisów Jacka, wyprodukowanych w ciągu jednej godziny (fakt autentyczny). A poza tym mamy wśród blogerów standardowy poziom frustratów, maniaków i oszołomów. Nic ponad normę.
Tymczasem lewa kolumna, nazwana przez redakcję szumnie Areopagiem, czyli w dużym przybliżeniu – radą mędrców, jest tworem cokolwiek dziwnym. Oprócz autorów o prawdziwej reputacji i godnych szacunku, znajdują sobie tu miejsce przechodzeni politycy, pisarze jednej książki i zaprzyjaźnieni biznesmeni. Sprawia to raczej ponure wrażenie i jest, jak to mówią, od sasa do lasa.
Zgłębianie przemyśleń pana Gudzowatego jest raczej ciężkim przeżyciem i gdybym był nauczycielem, to zadawałbym uczniom te teksty, jako karną pracę domową, z tezą – co autor chciał powiedzieć.
Pan Migalski z kolei nie ma moralnego prawa gościć w Areopagu. Człowiek, który z litości i chwilowej fascynacji prezesa PiSu, będąc, żyjącym od pierwszego do pierwszego skromnym naukowcem, otrzymał lukratywną posadkę w Brukseli, po czym spektakularnie się wypiął na swojego dobroczyńcę, nie jest godzien zasiadać w grupie osób uprzywilejowanych na Nowym Ekranie.
Podobna sytuacja jest z Januszem Korwinem Mikke. Jest on po prostu za wielki na NE. On powinien mieć swój własny komiks, gdzie mógłby się produkować do woli. Właściwie to się zastanawiam, dlaczego jego ludzie jeszcze nie ufundowali mu takiego pisemka. Jego barwna postać była by ozdobą, obok Supermena, Magneto i Jokera. JKM ratuje świat! JKM walczy z Godżillą! Zapewniam was, że sukces tego komiksu byłby zagwaranowany.
Jest jeszcze parę postaci na Areopagu niegodnych tej lokalizacji, jednakże będę litościwy i nie będę się dalej pastwił, (choć może powinienem?… ale dajmy pole do popisu komentarzom).
Nie mniej, po dniu wczorajszym, należy wspomnieć pana Leszka Szymowskiego. Pasztet, który właśnie wysmażył, a który dowcipna redakcja umieściła, jako cover story, jest tak przesiąknięty jego poprzednim miejscem pracy, czyli GaPolem, że aż wstyd. Nie bez kozery odżegnujemy się od Gazety Polskiej pana Sakiewicza, bo chyba każdy przyzna, że to propagandowy instrument partyjny PiSu. Nie, żebym miał coś przeciwko temu. Lecz nazywajmy rzeczy po imieniu. To nie jest niezależne czasopismo prawicowe. Nawet specjalnie się nie sili na obiektywizm. To jest organ PiSu i tyle. No i pan Szymowski, lokator Areopagu, a jakże, poleciał sobie GaPolem, dając bzdurny tekst, dodatkowo naszpikowany insynuacjami i miałkimi argumentami. Mamy więc tutaj, jak w Wielkim Lotku, kumulację – gościo z Areopagu, na czele Strony Głownej, z bzdurnym tekstem.
Jeszcze, dodatkowo komentarze szanownego pana Opary sugerują, że w tym miejscu ten tekst został umieszczony na jego osobiste życzenie.
Było już nieco o autorach, ich doborze, oraz miejscu w hierarchii strony. Wiadomo, to podstawa czasopisma. Ludzie przychodzą poczytać konkretną osobę. Jednakże jest jeszcze redakcja. To są m.in. ludzie, którzy biorą pieniądze, żeby realizować konkretną politykę i obraz tytułu. Czy Nowy Ekran ma swoją politykę? Czy ktoś jednym słowem, no, najwyżej dwoma, potrafi określić barwę NE? Mamy problem (nie powiem – Huston mamu problem, bo od tego dostaję gwałtownej biegunki. Najpodlejsze kabarety i inne ćwoki tego nadużywają).
Na zewnątrz wygląda to tak. Czy się to komuś podoba, czy nie.
Media głównego nurtu kompletnie olewają Nowy Ekran. On dla nich nie istnieje. Nie ma cytowań; nie ma doniesień z NE. Nawet, gdy Łazarz wygrzebie jakąś prawdziwą aferę. Czy ktoś kiedyś słyszał – „Jak donosi Nowy Ekran?” Oczywiście, że nie. Ale pies ich trącał. To milczenie jest także wymowne.
Natomiast, co cała reszta niezależnej blogosfery sądzi o NE? Otóż, co mnie bardzo boli, ta reszta uważa, że NE jest portalem wojskówki i ex-wsi.
W dużej mierze jest to świadomie rozpuszczana opinia dyskredytująca konkurencję. Niestety, jest to opinia, która już się przyjęła. Czy ja się z nią nie zgadzam? Czy ja wiem? Jak widzę naraz wpisy admirała Toczka i reżysera Poręby, to mam chwile wątpliwości. Lecz gdy czytam blogerów, którzy sobie wybrali NE za swoje miejsce, to przekonany jestem, że mało wśród nas byłych oficerów (no, może paru i oczywiście pan porucznik).
Czy redakcja chce coś zrobić, by ten obraz zmienić? Przecież słowo „niezależny” jest konkretne i jednoznaczne. I większość z nas jest cholernie wrażliwa na tą „niezależność”
Ponieważ w założeniu Nowy Ekran nie ma cenzury, to redakcja ma pewien problem. Lecz nie jestem przekonany, że jest zupełnie bezradna i pozbawiona odpowiednich narzędzi.
Trzeba tylko sobie usiąść i porozmawiać, jaka linia portalu jest najbardziej odpowiednia i jaka gwarantuje ewentualny sukces. Puszczanie baloników nie zagwarantuje rozpoznawalności Nowego Ekranu.
Sukcesywnie punkt ciężkości w polityce opiniotwórczej będzie przesuwał się zdecydowanie w kierunku internetu. Ważne jest, jeżeli tego na prawdę chce właściciel i Redakcja, zagwarantowanie sobie stałego i solidnego miejsca w tym świecie.