Skoro profesor (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej i Polska Akademia Nauk, członek Zarządu Fundacji Batorego) Radosław Markowski pyta o coś, czego nie rozumie, to wypada mu odpowiedzieć
Skoro profesor (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej i Polska Akademia Nauk, członek Zarządu Fundacji Batorego) Radosław Markowski pyta o coś, czego nie rozumie, to wypada mu odpowiedzieć. Nie należy sygnalizowanych problemów odsuwać – tym bardziej, że jeśli pytania są ważne, to odpowiedzi mogą być jeszcze ważniejsze.
Otóż dzisiaj rano w TOK FM Pan Profesor zapytał: Czy ktoś w TYM kraju powinien zareagować na takie słowa, jak "Zdrajca" – wobec premiera, czy "Sprzedawczyk" – wobec prezydenta? Skoro pytanie poszło w eter i dotarło także do mnie, to poczułem się zobowiązany, by nie tylko odpowiedzieć na tak postawione pytanie, ale i wytłumaczyć Panu Profesorowi dokładniej na czym polega demokracja – tym bardziej, że już tydzień temu, 14 kwietnia, w tym samym programie, wyrażał się on dość pochlebnie o demokracji wprowadzanej przez Łukaszenkę a z pogardą mówił o białoruskiej opozycji. Podobno zarówno studenci dojeżdżający z Białorusi do profesora Markowskiego na wykłady oraz przedsiębiorcy, pzyjeżdżający do Polski w interesach lub w celach rekreacyjnych, też sobie chwalą politykę uprawianą przez obecnego prezydenta. No cóż, mogę powiedzieć panu prof. Markowskiemu, że:
Jakie wzorce, takie i poglądy! A co za tym idzie: … takie i wątpliwości.
Z kolei nie wiem, czy profesor zdał sobie sprawę, że przy okazji wypowiadania swoich opinii na temat śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, uznał za kłamcę, tchórza i koniunkturalistę Adama Michnika, przepraszającego rok temu, nieżyjącego już Lecha Kaczyńskiego, za swoje niesprawiedliwe o nim sądy. Prof. Markowski powiedział: " Ja nie chcę tu z kolei źle o prezydencie Kaczyńskim, ale na pewno trzeba w tej chwili bardzo spokojnie podjąć wielki trud wyprostowania wszystkich kłamstw, którymi przez ten rok byliśmy szantażowani, żałobą. Nie mogliśmy się wypowiedzieć. Nie było taktowne wypowiadać się o zmarłym człowieku w sposób negatywny, czy choćby obiektywnie, pokazując wszystkie jego zalety i wady. Tych wad było bardzo dużo … Jemu wyrządzono wielką krzywdę, pchając go w kierunku prezydentury, której absolutnie nie podołał, począwszy od tego, że nie rozumiał, co jest napisane w konstytucji, jeśli chodzi o podział władz. I to jest ten wielki dramat. I trzeba pomału, spokojnie, wyprostowywać te wszystkie zaszłości, które tutaj się …"
Z Profesorka, to też taki cichy miłośnik zamordyzmu, skoro narzeka: "… sprawa jest poważna … padają takie słowa i nic się nie dzieje!!! … absolutnie zgadzam się, że tu prokuratura powinna przynajmniej zbadać sprawę …" Ciekawe, jakie marzenia zalęgły się w tej profesorskiej główce, ponad to "przynajmniej" … Pewnie profesor żyje w matrixie jakimś, skoro nie wie, że już kilka razy jego marzenia zostały spełnione i to w ostatnich dniach, m.in. wobec Michała Stróżyka:
i wobec Klaudiusza Wesołka:
I w tym pan Markowski, o dziwo, żadnego zagrożenia demokracji nie widzi. Za to przyznając się do własnej bezsilności wzywa na pomoc instytucje państwowe:
"… między innymi takie coś, jak urząd o nazwie prokuratura, na który wszyscy płacimy podatki, powinien reagować w sytuacji zagrożenia pewnej jakości państwa …"
Dlaczego Pana Profesora nagle napadła chwilowa amnezja i mówiąc o jakości życia państwa, której powinny bronić wszystkie zjednoczone siły, zapomniał podać czy to chodzi o państwa Markowskich, czy o innych państwa? Z pewnością jakość życia państwa Markowskich, jeszcze bardziej by się poprawiła, gdyby udało się zdelegalizować partię opozycyjną i to nawet nie dzięki napuszczaniu tłumu, jak profesor dywaguje, ale najlepiej to zrobić za pomocą "instytucji do tego powołanych". Tylko jestem ciekaw czym profesor Markowski – w swojej pracy zawodowej – wypełniłby tę ogromną pustkę, po tej "trzydziestoprocentowej, antysystemowej, radykalnej partii"? Poruszanie, jakich innych tematów, dostarczyłoby jemy tyle samo rozkoszy, co plotkowanie w gronie dobrych przyjaciół, na temat PiS-u i Kaczyńskich?
No cóż, panie Markowski. Mówisz pan, że panu żal Lecha Kaczyńskiego … A mnie żal najbardziej pańskich Rodziców, którzy z pewnością teraz wstydzą się, że na takiego prostaka tyle łożyli a i tak wyszło z niego bolszewickie ścierwo. Panu wyrządzono wielką krzywdę, bo lepiej byłoby dla pana, by zgodnie z tym, do czego jest pan predystynowany przez naturę, został pan na wsi pastuszkiem a może lepiej, oborowym – wszak rzucanie gnojem panu najlepiej wychodzi.
A tak przeżywa pan teraz cierpienia starego Wertera, martwiąc się o umysły polskiej młodzieży:
"Ja sobie tylko wyobrażam, jakie spustoszenie w młodym pokoleniu to czyni. Dorasta całe wielkie pokolenie, które żyje w kraju, w którym …" opozycja bezkarnie krytykuje …
PS. Rozpisałem się i z tego wszystkiego prawie bym zapomniał, że miałem wyjaśnić Panu Profesorowi, jego życiowy dylemat.
Otóż chciałem powiedzieć, że w każdym normalnym państwie w przypadku, gdy padną w stosunku do premiera lub prezydenta zarzuty o zdradę lub sprzedaż interesów narodowych, to odpowiednie instytucje reagują natychmiast i … NAJPIERW sprawdzają, na ile jest to prawda a dopiero później podejmują odpowiednie kroki. Pan natomiast chciałby odwrotnie: Najpierw chce pan by wszyscy uznali uczciwość i nieomylność premiera i prezydenta (jeśli oczywiście wywodzi się z tego "właściwego" środowiska) za dogmat, następnie proponuje pan pozamykać tych głoszących herezje a na koniec zdelegalizować partie, które oni reprezentują. Muszę powiedzieć, że jest to bardzo ciekawe podejście … Tylko martwię się o tych studentów z Białorusi – i nie tylko o nich!
Jeśli moje wyjaśnienia były zbyt zawiłe, to proszę Pana Profesora o sygnał (w eterze) a postaram się następnym razem wyjaśnić wszystko w bardziej przystępnej formie.
Na razie polecam, by Pan posłuchał sam siebie … może przy tej okazji znowu wpadnie Panu coś zabawnego do głowy …
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.