Już w następnym tygodniu rozpoczną się w Sejmie prace nad projektem budżetu na 2013 rok, a obraz Polski jaki się z niego wyłania, optymizmem nie napawa i nie ma nawet luźnego związku z gradem obiecanek premiera Tuska.
1. II expose Tuska, codzienne konferencje prasowe ministrów jego rządu, którzy tłumaczą zawiłości wystąpienia premiera, wreszcie wizyty samego szefa rządu w programach publicystycznych zarówno w telewizji publicznej jak i w telewizjach prywatnych, to wszystko wygląda na zmasowane próby jego reanimacji.
Nie dalej jak wczoraj, premier Tusk wziął udział aż w dwóch programach publicystycznych, w TVN24, w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” i w TVP 2 w programie „Tomasz Lis na żywo”.
Wygląda na to, że sytuacja polityczna w Polsce, w tym położenie rządu Tuska, zostało uznane przez trzymających „wajchę medialną” za bardzo poważną, skoro w sposób tak natarczywy lansuje się premiera i jego ostatni festiwal obiecanek.
2. Codzienne konferencje ministrów, organizowane nawet w sobotę i w niedzielę, wykresy,slajdy, prezentacje i potok słów z których nic nie wynika, nie są jednak rozwiązaniem., które może na powrót przysporzyć wyborców Platformie.
Zwłaszcza, że coraz częściej dziennikarze nie tylko słuchają długich wywodów poszczególnych szefów resortów ale zaczynają zadawać pytania, często dokuczliwe, podważające sensowność światłych pomysłów Tuska i jego ministrów.
Odpowiedzi na te pytania pokazują jak pośpiesznie były przygotowywane główne pomysły programowe zaprezentowane przez premiera, choć wcześniej informowano, że od dłuższego czasu Tusk z doradcami już tylko „szlifuje” swoje wystąpienie.
Ten sztandarowy z uruchomieniem przynajmniej 40 mld zł na inwestycje poprzez dokapitalizowanie akcjami spółek skarbu państwa Banku Gospodarstwa Krajowego, a także powołanie nowej państwowej spółki „Inwestycje Polskie”, która część z nich ma realizować, wygląda na taki, który powstał w nocy z czwartku na piątek tuż przed II expose premiera.
Dlatego z wyjaśnieniem jego skomplikowanych mechanizmów mieli poważne kłopoty, nawet na drugi dzień na konferencji prasowej, ministrowie finansów i skarbu Rostowski i Budzanowski.
3. Wczorajsze wywiady Tuska u Moniki Olejnik i Tomasza Lisa mimo przychylności tych dziennikarzy dla premiera, nie wypadły przekonująco, ba wybrzmiały w nich znowu całe serie obiecanek, na które zwykli ludzie reagują już tylko alergicznie.
Tusk nie był w stanie wytłumaczyć ani zamazać pęknięcia w klubie Platformy, które powstało w związku z głosowaniem nad projektem ustawy zaostrzającej przepisy antyaborcyjne. Przeciw odrzuceniu tego projektu głosowało aż 40 posłów, 28 posłów wstrzymało się od głosu, a 9 posłów będąc na sali nie głosowało, co pozwoliło zablokować odrzucenie tego projektu w I czytaniu.
To pękniecie jest na tyle wyraźne i jak się wydaje trwałe, że przy najbliższych głosowaniach projektów odwołujących się do sumienia posłów, podział znowu powróci i będzie się nasilał wraz ze spadkiem notowań Platformy, ponieważ posłowie którzy weszli do Sejmu z dalszych miejsc list wyborczych tej partii, będą wiedzieli,że z tych dalszych miejsc przy jej niskich notowaniach, następnym razem już nie wejdą.
Nie padły przekonywujące wyjaśnienia dlaczego tak dramatyczna jest sytuacja na rynku pracy, dlaczego do tej pory nie ma warunków do powrotu młodych ludzi z W. Brytanii, choć Tusk obiecywał to osobiście ponad 5 lat temu, dlaczego tak dramatycznie źle jest w ochronie zdrowia, wreszcie dlaczego jest tyle skandali wokół wyjaśniania tragedii smoleńskiej.
4. Mimo używania licznych tricków mowy ciała, sprawnego mówienia i licznych uśmiechów premiera Tuska, przełomu korzystnego dla Platformy w badaniach opinii publicznej po tych występach szefa rządu , raczej nie będzie.
Już w następnym tygodniu rozpoczną się w Sejmie prace nad projektem budżetu na 2013 rok, a obraz Polski jaki się z niego wyłania, optymizmem nie napawa i nie ma nawet luźnego związku z gradem obiecanek premiera Tuska.
Jednym zdaniem, reanimacja premiera Tuska przez mainstreamowych dziennikarzy, nie udana, zjazd Platformy po równi pochyłej, będzie kontynuowany.