Bez kategorii
Like

Problem z gazetką szkolną

06/06/2012
377 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

W szkole Łukaszka wybuchła awantura o gazetkę szkolną. Mówiąc w skrócie – poszło o dobór artykułów do niej. Rodzice uczniów z szóstej a uważali, że jest w niej za dużo artykułów uczniów z szóstej be.

0


W szkole Łukaszka wybuchła awantura o gazetkę szkolną. Mówiąc w skrócie – poszło o dobór artykułów do niej. Rodzice uczniów z szóstej a uważali, że jest w niej za dużo artykułów uczniów z szóstej be. Natomiast rodzice uczniów z szóstej be uważali, że w gazetce jest za dużo artykułów uczniów z szóstej a. Zatem jakaś forma równowagi była zachowana i wszyscy byli zadowoleni. No, może poza gronem pedagogicznym, które zawiadywało gazetką.
I tę oto krucha równowaga została zaburzona dwoma sprawami. Pierwsza – to publikacja artykułu "Pan od wuefu naszym bohaterem" jakiejś dziewczynki z szóstej be. Artykuł opowiadał o tym, jak to dziewczynka z szóstej a, która zawsze odzywała się jako pierwsza, została boleśnie wytargana za ucho. "To jej wina!!!" piętnowała autorka artykułu. "Przecież wszyscy wiedzą, jaki pan od wuefu jest nerwowy! A ona pół lekcji chodziła za nim krok w krok i dręczyła go pytaniem o ocenę na świadectwie. Jak tak można?! Co więcej, specjalnie podtykała mu ucho pod rękę! Nic dziwnego, że w końcu pan od wuefu się zdenerwował i ją wytargał. Ale przypominamy, że w młodości pan od wuefu nosił zimą węgiel w wiaderkach niewidomym staruszkom. Zatem jakakolwiek jego krytyka jest niedopuszczalna! Jeśli kuratorium zezwoli na to, aby pan od wuefu poniósł jakąkolwiek karę, to ja się wypiszę z tej klasy, ze szkoły i w ogóle ze wszystkiego!!!".
– Przecież to bzdura – skwitował okularnik z trzeciej ławki. – Wszyscy widzieli jak było. Spokojnie go zapytała, a on, jak tylko sobie przypomniał, że ona jest z szóstej a to ją zaraz ciach za ucho i…
– Dlaczego takie coś dają do gazetki szkolnej? – pytał Gruby Maciek.
– Bo pan kurator zacytował ten artykuł w wywiadzie z "Wiodącym Tytułem Prasowym" – wyjaśnił Łukaszek.
– Nieprawda! – próbowała bronić pana dyrektora młoda pani od polskiego. – Decyzje co do umieszczenia artykułu bądź nie podejmuje grono pedagogiczne a nie pan dyrektor!
– A kto konkretnie? – chciał wiedzieć Łukaszek.
– To trzeba spytać pana dyrektora – skapitulowała polonistka.
Drugą sprawą, która położyła się cieniem na szkolną gazetkę, był artykuł jednego z uczniów – jakżeby inaczej – szóstej b. "Wyniki sprawdzianu z fizyki szóstej a zostały rozwalcowane przez przedstawiciela kuratorium na szkolnym spotkaniu!" ogłosił triumfalnie ów uczeń. Dostał pierwszą stronę w gazetce i największą czcionkę na tytuł. potem okazało się, że żaden przedstawiciel kuratorium nie był na szkolnym spotkaniu i nikt nie miażdżył wyników sprawdzianu szóstej a, bo ten temat w ogóle nie był poruszany.
poruszeni byli za to rodzice uczniów szóstej a, którzy mocno skrytykowali zawartość merytoryczną gazetki szkolnej. Gdy to nie wywołało żadnego echa zorganizowali protest. Otóż uczniowie szóstej a mieli – do odwołania – nie dawać artykułów do gazetki. A rodzice napisali tak:

"Imć panie dyrektorze,
Grupa rodziców uczniów szóstej a
Oczekuje: po pierwsze
Równego traktowania uczniów
Jeśli chodzi o dobór artykułów do gazetki
A także – po drugie – informowania wcześniej
Na przypadek odrzucania tekstu
Który wcześniej był zatwierdzony.
Ewentualnie po trzecie prosimy też rozpatrzyć
Propozycję amnestii dla uczniów
Rozmyślnie pomijanych przy doborze artykułów
Oczekujemy też, że (po czwarte)
Tym razem stanie Pan na wysokości zadania
Eksponując swoje stanowisko
Stosownym oficjalnym pismem.
To by było na tyle."

Już na drugi dzień dyrektor odpisał i swą odpowiedź zamieścił w gazetce.

"Po pierwsze: Nie popełnia błędów tylko ten kto nic nie robi. Nasi nauczyciele starają się dobierać teksty w ich mniemaniu najlepsze, a czyjeś mniemanie zawsze jest subiektywne. Będę namawiał moich kolegów aby lepiej dobierali artykuły. A na czas przygotowywania numeru będę spał pod stołem w pokoju nauczycielskim, aby wszystkiego lepiej przypilnować. Jeszcze lepiej! Po drugie: będziemy informować wcześniej, ale nie jestem w stanie powiedzieć ile wcześniej. Mamy bardzo dużo pracy związanej z odrzucaniem artykułów i gdybyśmy każdego mieli informować to… Po trzecie: nie, złamalibyśmy tym reguły, a reguły muszą jakieś być. Po czwarte: już".

– No i już! – odetchnęli z ulgą niektórzy rodzice i pozwolili dzieciom przynosić kolejne artykuły. Inni rodzice zaczęli dyskutować nad listem pana dyrektora, nad niuansami artykułów dziewczynki i chłopca z szóstej be, a potem zaczęli się kłócić ze sobą. Jeszcze inni rodzice wzruszyli ramionami i powiedzieli swoim dzieciom, żeby pisały do innych gazetek szkolnych, gdzie jest lepiej.
– A ja? Co mam zrobić? – spytał Łukaszek swojego tatę. Tata Łukaszka westchnął i rzekł:
– Po pierwsze: czy ten protest jeszcze trwa? Po drugie: czy taki protest ma sens? Czy osiągniesz nim to, co chcesz? Po trzecie: czy protest w sprawie jakiejś tak gazetki szkolnej jest aż tak ważny? Po czwarte: czy jest sens protestować, że nie możesz pisać w gazetce tej szkoły, skoro i tak za miesiąc ją opuszczasz?
– Po piąte – rzekł gorzko Łukaszek – chyba nie powinienem się był ciebie pytać… Tylko zrobić to, co mi się wydaje, żeby zrobić…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758